Po obejrzeniu filmu żyłem w przekonaniu, że w końcu Polacy potrafią stworzyć coś nowatorskiego i przełomowego. Może nie rewelacja, ale film naprawdę dobry. Coś co dotyka problemów współczesnego świata młodych ludzi. Po obejrzeniu filmu Ben X już tak nie myślę. Mnogość wątków, sytuacji, bohaterów zerżnięta (bo nie zaczerpnięta) z "Bena X" poraża. Co ciekawe podczas projekcji festiwalowych ani słowem nikt się nie zająkną na temat "inspiracji" twórców. W takich sytuacjach hołd należy oddać pierwowzorowi, a nie nieudolnej kopii nastawionej na dramatyzm, epatowanie złem gier komputerowych i internetu oraz straszeniem rodziców. Zatem sam film Sala samobójców należy oceniać tylko pod względem wizualnym, a nie pod względem pomysłowości scenariusza.
Są podobieństwa. Tak to prawda, ale czy to wystarczy, aby pisać, że to takie same filmy.
Były już te wątki dawno! czytajcie forum. "Sala samobójców" nie mogła być "zerżnięta" z Ben X ponieważ twórcy "Sali samobójców" mieli scenariusz już w 2007 roku i został on złożony do instytutu filmowego w Polsce na początku 2008 roku. W 2009 były zdjęcia. Przecież było o tym wiele razy! Nasz polski film był inspirowany historią Magdy z artykułu "Please, please, please" w Wysokich Obcasach! Opowiada o depresji, braku relacji z rodzicami, w świecie wyścigu szczurów i szkół prywatnych, zawiera wątki poszukiwania orientacji seksualnej, opowiada o portalach społecznościowych. "Ben X" opowiada o autyzmie, ma zupełnie inny wydźwięk - dziewczyna "ratuje" chłopaka, który jest trochę takim upośledzonym emocjonalnie (dosłownie) przerośnietym dzieckiem. Obydwa filmy mają wspólny wątek tzn. świat wirtualny jako medium komunikacji między głównymi bohaterami. Ale to trochę tak jakby filmy 'rżnęły' od siebie, bo używają telefonu w swoich historiach. Kurde, to zupełnie różne filmy... chyba że ja ślepa jestem. I głupia.