Agata Kulesza +1 pkt = 1
Krzysztof Pieczyński +1 pkt = 2
Jakub Gierszał -1 pkt = 1
Roma Gąsiorowska -1 pkt = 0
scenariusz (opowiedziana historia) + 1 pkt = 1
muzyka + 1 pkt = 2
piosenki + 1 pkt = 3
animacja komputerowa - 1 pkt = 2
zdjęcia + 1 pkt = 3
scenografia (tło) + 1 pkt = 4
scenogragia komputerowa (piękne tło dla beznadziejnych postaci) + 1 pkt = 5
kostiumy + 1 pkt = 6
więcej punktów nie wiem jak przyznać i za co
ogólnie całość psują główne postacie: Sylwia z ogromnie drażniącą wadą wymowy
oraz Dominik - chłopiec wzorujący się na Justinie Bieberze - tragedia. Postacie
drugoplanowe zdecydowanie ratują film!
hah, Sylwia mnie też wkurzała, wszystkim ogólnie. A Dominik (Jakub) mało realistycznie zagrał sceny w ktorych 'darł mordę' ale przynajmniej przystojny :D a porownanie do Biebera jest chyba niezbyt trafne, chyba tylko włosy podobnie maja uczesne;)
Jak widzę taką fryzurę to widzę Biebera :D wiem, że to uprzedzenie, ale nie umiem się tego wyzbyć. Poza tym - mieszkając i w Gdyni i we Wrocławiu jakoś nie widzę, żeby taki styl i fryzura była na porządku dziennym. Rola z góry jest typem outsidera, więc można było się spodziewać że coś dziwnego koleś wymyśli - np. samobójstwo.
Czekaj niech pomyśle, w jakich kategoriach można jeszcze zdobyć Oskara... Hm... Ah no tak! Za najlepszy film roku! Tylko powiedz mi, co decyduje o tym, że film jest uznawany za najlepszy? Scenariusz, aktorzy, kostiumy... A może.. No właśnie. Człowiek to nie maszyna, a film to dzieło sztuki, więc powinno się go oceniać również w kategoriach emocjonalnych. Pozdrawiam.
Nie wiem, skąd od razu podejście do punktacji wg oscarów, podałem sposób, w jaki oceniłem film i zrobiłem to tylko dlatego, żeby nie zaniżać oceny przez ocenę emocjonalną - wówczas dostałby maksymalnie 3.
Przecież post nie był pisany po to, żeby kogoś na siłę przekonywać.
Oskary też są przyznawane wg. kategorii (podobnie jak twoja ocena). Różnica polega na tym, że w przypadków Oskarów mamy kategorie ważne, bardzo ważne i mniej ważne. U ciebie natomiast rzeczy mało istotne mieszają się z tymi bardzo ważnymi (scenariusz jest tyle samo wart, co piosenki, czyli 1, albo -1). Twoja opinia bardziej przypomina mi równanie matematyczne niż obiektywną ocenę.
Piszesz, że nie chcesz zaniżyć noty przez wpływ własnych emocji. Ale czy to oznacza, iż trzeba ją na siłę zawyżać? Skoro uważasz, że Sala zasługuje na ocenę 3/10, to taką wystaw. Zamiast silić się na "obiektywizm" i bawić się w matematykę, po prostu wystaw ocenę i przedstaw opinię, która ją uzasadni. Pozdrawiam.
Nie rozumiesz mojego wpisu.
Oceniłem to, na co zwróciłem uwagę, co mi się podobało i co mnie drażniło.
Nie bawię się w oscarową galę, nie jestem krytykiem filmowym, oceniam wg własnych zasad. Emocjonalnie film nie był genialny, aczkolwiek w filmie dla mnie np dobór ścieżki dźwiękowej jest bardzo ważny i dlatego +1. Przynajmniej skategoryzowałem to co oceniam i umiem obronić swoją ocenę. W przeciwieństwie do większości użytkowników, którzy piszą np "dnoę, bo film nie był w ich guście.
Problem w tym, że nie można wszystkiego oceniać w skali +1; -1. Jeżeli idziesz np.do restauracji, to co jest dla ciebie ważniejsze - dobre jedzenie, czy wystrój lokalu? Oczywiście jedzenie, ale jeżeli nawet jest dobre, to ocenisz lokal na "0", bo wnętrze jest mało sympatyczne (1-1=0). To bez sensu.
Doskonale rozumiem, jak działa twój "system" oceniania. Natomiast umiejętność argumentowania nie polega tylko na tym, że coś ci się podobało bardziej, a coś innego mniej i stąd taka ocena. Trzeba jeszcze przedstawić uzasadnienie, np. źle oceniasz grę Gąsiorowskiej, bo ma "wadę wymowy". Może ja mam jakieś problemy ze słuchem, ale jakoś tego nie zauważyłem. To, że Sylwia mówi tak, a nie inaczej wynika bardziej z wizji reżysera niż umiejętności walnych aktorki. Zresztą, ludzie docenili panią Gąsiorowską, bo wyraźnie zrobiła się na nią "moda" - ostatnio zdobyła nagrodę za rolę w "Ki" oraz zagrała w (być może głupkowatej) komedyjce romantycznej "Listy do M." co może świadczyć tylko o tym, że ludzie chcą ją oglądać. Czepiając się Romy ugodziłeś mnie bardzo czule, bo ja bardzo polubiłem tą aktorkę - ma ciekawą urodę, jest młoda, gra w ambitnych filmach i robi to doskonale. Życzę jej samych sukcesów.
Ocenę wystawiłem już dawno temu i jest to nota najwyższa z możliwych. Nie będę udawał, że jestem obiektywny - doskonale zdaję sobie sprawę z tego, iż Sala nie jest arcydziełem.
Niemniej jednak w 100% trafiła w mój filmowy gust. Jest to obraz dobrze zrealizowany (od strony technicznej) i mimo, iż komercyjny, ciągle pozostaje ambitnym, trudnym i przekazującym pożyteczne treści (a nie ogłupiającym) filmem, który chętnie obejrzałby (prawdopodobnie) każdy nastolatek (oczywiście nie tylko). Nareszcie ktoś w Polsce postanowił zrobić film z myślą o młodzieży. W końcu mamy reżysera, który zamiast żałosnych komedyjek i durnych bubli pseudo sensacyjnych, proponuje młodym ludziom niełatwe treści nie uciekając przy tym od "kolorowej" formy. Może i Sala jest banalna, ale takie jest właśnie nasze życie -przynajmniej w większości przypadków. Być może Komasa nieco przesadził i pokazał nam zupełnie skrajną sytuację, ale zrobił tak tylko dlatego, iż tego właśnie chciał. Przypadek Dominika pokazuje nam najgorszy z możliwych scenariuszy, który nie musi się wydarzyć, ale mógłby. Mało jest takich sytuacji, o których słyszymy w wiadomościach, czytamy w prasie lub internecie i nie możemy uwierzyć - ciała dzieci pomordowanych i przetrzymywanych w beczkach - A jednak się zdarzają.
Wstawki animowane zupełnie mi nie przeszkadzały i uważam, że spełniły swoją rolę. Gra aktorska była doskonała w przypadku pani Kuleszy i Gąsiorowskiej - w każdym innym na tyle dobra, iż nie mam większych zastrzeżeń. Sposób narracji liniowy, ale wszystko było pokazane profesjonalne (choćby fantastyczne ujęcie, kiedy Dominik wraca do domu samochodem zaraz po tym, kiedy pojawił się w szkole po raz pierwszy od czasu incydentu podczas Judo. Zresztą cała scena była świetna), odpowiednio podkreślone doskonałą ścieżką dźwiękową i wzruszające - ale nie ckliwe. "Sala samobójców" miał być filmem kontrowersyjnym i wywołującym emocje, takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Jak widać, choćby po forum na FW, można śmiało powiedzieć: udało się.
Cieszy mnie to, że Komasa odniósł sukces, również komercyjny. Jest to młody i ambitny, a przy tym zdolny reżyser, więc trzeba mu kibicować. Lubię Wajdę, ale dość już mam filmów o komunie oraz wojnie, chcę oglądać historie opisujące współczesną rzeczywistość, ale pozbawione całej tej, typowej dla polskiego kina, surowości, jak w przypadku filmów "Plac Zbawiciela", "Dług". Jedynie Koterski ratuje sytuację. Nie obrażę się, jeżeli kolejne filmy Komasy będą trzymały wysoki poziom Sali i będą równie poruszające, trudne, a tym samym "przyjemne" dla mnie, jako widza. Trzymam kciuki.
Dzięki Pablo za odpowiedź, bardzo dobrze ciebie rozumiem. Kilka bardzo trafnych uwag. W większości podzielam twoją opinię, aczkolwiek z 'Koterem' , który ciągle kręci ten sam film od początku, to raczej bym nie porównywał.
Nie zgodzę też się z tobą co do animowanych wrzutek. Wydaje mi się, że zupełnie zniekształciły ten obraz.
pozdrawiam
Zgadzam się w powiedzmy 70%. Film porusza ważne kwestie rodzinne i społeczne, o jakich jeszcze 30 lat temu nikt nie miał pojęcia, że w ogóle mogą zaistnieć! In plus - udało się na rodzimym rynku przemycić twór wartościowy i jeszcze go sprzedać z zyskiem - choćby to zasługuje na podziw. In minus... film może nieco zbyt przerysowany, naciągany. I rzadko mi się to zdarza, ale w tym filmie zdecydowanie nie czułem ani grama sympatii do głównego bohatera! Jest dla mnie zwyczajnie irytującym, niedojrzałym społecznie bogatym nastolatkiem, którego mam chęć wysłać do Afganistanu żeby tam stawiał szkoły dla sierot wojennych i zobaczył co to naprawdę znaczy mieć przerąbane w życiu.
I nie jest to kwestia mojego stosunku do tego typu ludzi. "Galerianek" w świecie realnym też nie darzę zbytnią sympatią, ale losy ich filmowych odpowiedników nie były mi obojętne. Wychodzi chyba na to, że kreacja wyszła zwyczajnie irytująco :P.
A co do scenek animowanych - nie są one szczytem możliwości graficznych, ale dobrze spełniły swoje zadanie - moim zdaniem. Bo świat gier MMORPG (bo takie chyba było założenie środowiska w którym założono "Salę Samobójców", isn't it?) też nie ma aż tak wyśrubowanej grafiki :).
nie wiem skąd ten - za Gierszała. Miał do zagrania denerwującą, rozpieszczoną osobę i zrobił to świetnie. Nie wszyscy bohaterowie są po to, żeby ich lubić.