nie rozumiem jednego... dziewczyna chciała żeby popełnił samobójstwo,to dlaczego jak dowiedziała się o tym od matki Dominika zachowała się tak dziwnie wyjąc pomiedzy blokami... tego nie rozumiem
oczywiście nie jestem wyrocznią, ale ja to interpretuje w taki sposób: jak na moje to ta dziewczyna tak naprawdę to nie chciała się zabić. No bo jeśli ktoś rzeczywiście chce odebrać sobie życie, to jak długo planuje samobójstwo? dzień, dwa, max chyba parę tygodni? (nie jestem w stanie tego określić bo nigdy go nie planowałam;)), a nie zakłada w tym celu specjalnej strony w Internecie, zrzesza tam ludzi "wybranych", którzy też niby to planują, codziennie spotykają się razem za pośrednictwem tej swojej strony i swoich avatarów i prowadzą długie rozmowy w jaki sposób chcieliby umrzeć. Ta dziewczyna (Sylwia) chciała mieć taką wirtualną władzę nad innymi, jako założycielka i "królowa" owej sali samobójców. Dla mnie właśnie ona to taki klasyczny przykład emo, czyli "idę się zabić, cześć, do jutra", czyli świat jest zły, ludzie mnie nie rozumieją, jestem nieszczęśliwy, nie chcę żyć, ale to tylko puste słowa, których tak naprawdę nie chcę wcielać w czyn. Parafrazując pewne słynne określenie, taki samobójca-gawędziarz. Jej końcowa reakcja na wiadomość o śmierci Dominika była taka, ponieważ zdała sobie sprawę, do czego doprowadziła. Dominik jej naprawdę uwierzył, że oni wszyscy z Sylwią na czele planują popełnić samobójstwo i się zabił. A do Sylwii doszło, że to w co ona się "bawiła" to bardzo niebezpieczna gra, która w końcu doprowadziła do tragedii, że jednak za tymi avatarami kryją się prawdziwi ludzie z krwi i kości i nie można w taki sposób igrać z czyimiś uczuciami i emocjami. Zrozumiała, że doprowadziła do tragedii.