Film jako dzieło filmowe nie powala, ale powinien to być seans obowiązkowy dla rodziców, zwłaszcza młodzieży wkraczającej w świat dorosłości.
Sporo osób pisze tutaj, że to film o Emo-Geju. Nie zgodzę się. To film o dorastaniu, poszukiwaniu własnej tożsamości i ogromnej wrażliwości, która temu towarzyszy.
Za moich czasów nie było gimnazjów, Emo, a net nie odgrywał takiej istotnej roli. Ba! Nie każdy miał komputer czy choćby komórkę. Za to nosiło się powyciągane swetry, glany i słuchało punk rocka. Każde pokolenie w inny sposób chce zamanifestować światu swój indywidualizm paradoksalnie wtapiając się w grupy rówieśnicze, co zazwyczaj nie spotyka się z akceptacją dorosłych.
I tu taki apel do rodziców - bądźcie wparciem dla swoich dzieci, aby w chwili kryzysu nie znalazły tego "wsparcia" i "zrozumienia" w tak patologicznych grupach jak "Sala samobójców". Spróbujcie spojrzeć na nich tak, jak sami tego oczekiwaliście od starych mając lat naście.