dla mnie dwa największe problemy tutaj to: A) chyba reżyser nie zdołał się zdecydować czy będzie kręcił film dla dorosłych czy dla młodzieży? Powstał film ni to dla jednych ni to dla drugich... B) żenujący background: po co od razu stary musi być ze sfer ministerialnych? powstaje tylko sztuczność.... trąci wioską.... widać, że to na niby....
Młody aktor dobrze się spisał. Za to Krzysztof Pieczyński nie do końca był przekonujący.... Potencjał pomysłu/scenariusza nie został do końca wykorzystany.... Bo było tu ziarno z którego mogło się cos więcej narodzić....
mnie się film podobał, a pana argumentów nie rozumiem
a.) nie wiem czy jest coś takiego jak: "dla kogo się kręci filmy" - więc uważam zasadność tego typu kategorii za bezsens - ni to dla młodych ni to dla starych? no to znaczy że i dla jednych i dla drugich - zarówno znajomi dorośli coś z tego wyciągnęli, zarówno gro licealistów - zwłaszcza żeńska część- przyjęło film jak swój - i tyle
b.) fakt że ojciec bohatera jest, jak sam się przedstawia, ekspertem do spraw biznesu w ministerstwie - nie czyni z niego nikogo niesłychanie szczególnego - nie jest nieszczęsnym ministrem Boni ani nawet wiceministrem - jest pewnie jednym z setek biznesmenów próbujących jakoś wpływać na prace ministerstwa finansów - to akurat nie jest jakieś wydumane czy głupie - jestem w stanie w to uwierzyć i nie mam o to jakichś wątów, przynajmniej nie bardziej niż nie mam wątów do babki grającej nowoczesną irańską matkę w Rozstaniu, że jest 'nowoczesną' irańską matką i żoną
te argumenty to takie trochę szukanie do czego by się przyp.,,, w Sali dostrzegłam już dawno inne błędy , ale nie mają nic wspólnego z wiarygodnością świata przedstawionego, szczególnie, że nie jest powiedziane gdzie i kiedy to się dzieje, na dobrą sprawę mogłoby być po niemiecku - jest to tak ogólne
według mnie tym filmem dlatego tak się wszyscy jarają, bo jest to jeden z nielicznych polskich filmów, który został stworzony z myślą o młodych ludziach. chociaż przyznaję, granica między młodością a dorosłością została naruszona, mnie choćby zniesmaczył widok Dominikowego penisa. szczerze: nie ma czym się zachwycać, zauważyłam, że ten film uwielbiają ludzie, którzy uważają, że znają się na ludzkiej psychice i uczuciach, a tak naprawdę jest to tylko film o emo Dominiku, któremu poprzewracało się w dupie. byłam negatywnie zaskoczona gdy poszłam do kina na SS. zwiastuny zapowiadały naprawdę ciekawy film, a tu się okazało, że dali kilka zabawnych scen, kilka dramatycznych, do tego grafika komputerowa i wystarczy. po prostu film ujdzie w tłumie innych.
Hmm nie chcę się jakoś specjalnie czepiać, ale gdzie widziałeś "penis Dominika" tudzież Gierszała? No ludzie.
W scenie pod prysznicem tylko Aleksander zamajtał na ekranie przyrodzeniem. GirlEdyta ma rację dziwiąc się temu co napisałaś. Powstrzymaj się od tworzenia nieprawdziwych mitów na temat tego filmu.
Jeżeli ktoś nadmiernie zachwyca się tym filmem, to czemu nie. Pewnie trafił we wrażliwość tego widza i zachwycił. Co innego jest istotne.
Po pierwsze to jest dobrze zrobiony film od strony warsztatu.Nie wystarczy jedynie zebrać i powrzucać po kilka różnych rodzajów scen.
Po drugie jest inny od dotychczasowej polskiej produkcji. Ludzie pozytywnie reagują na coś świeżego.