Jak widać Jan Komasa ponownie udowadnia, że mocna rola główna to podstawa. Musiałowski zaskoczył mnie niesamowicie. Powolna przemiana głównej postaci odzwierciedla się całkowicie na jego twarzy (widziałam jawny mrok w jego oczach) Film nie jest bez skazy ale właśnie ta skaza dodaje mu surowości. I to jest dobre. Dla mnie mocny plus za pracę kamery, piękne ujęcia twarzy, oczu, mimiki... Polecam, bo dostaliśmy dobry, polski film
co rzadko się zdarza.