Choć nie był może jakoś szczególnie zaskakujący. Jak patrzyłam na tę biedną Angelinę, kiedy tymi swoimi chudymi witkami sprawiała manto tym wszystkim niedobrzuchom, to aż się bałam, czy się kiedy nie połamie. Ale dała radę :). A z Olbrychskiego jestem niewypowiedzianie dumna. Był jedną z perełek tego filmu.