Bohater, będąc już w zamku przyjaciela, pije wiodę z wanny, w której to ten jego koleżka kąpał się i do niej pewnie spuścił, w trakcie masturbacji. Mało się nie porzygałem, a to nie jest jeszcze połowa filmu. Pytam więc tych, którzy wysoko ocenili to filmidło: Naprawdę wam się to podobało?
... a zaraz potem macza palce we krwi menstruacyjnej siostry swojego przyjaciela i je oblizuje. Potem marze nimi usta tej dziewczyny i wkłada w nie te umazane palce... Naprawdę dziewczyny to lubią? Czy może jednak jest to dla was obrzydliwe?
... a potem ten gościu strzelił jej minetę, tej okrwawionej... a to nie jest jeszcze połowa filmu...
Do tego te sceny homoseksualne... Nie ma w nim żadnego kobiecego aktu, a za to wiele męskich. I to może się podobać? No, chyba że homoseksualistom. Według mnie, to film obrzydliwy.
Też tak uważam. Nie rozumiem tych wysokich ocen. I jeszcze scenariusz totalnie skopiowany z Utalentowanego Pana Ripley, motyw labiryntu wzięty z Lśnienia. Nie dość że wtórny to jeszcze obrzydliwy.
Też tak uważam. Fabularnie to prawie w 100% zrzynka z Utalentowanego Pana Ripley'a. Film jest wtórny i obrzydliwy. To że koleś biegał z przyrodzeniem na wierzchu pod koniec nawet mi nie przeszkadza,bo dostrzegam metaforę - prawda jest naga. Ale scenę z wanną i krwią menstruacyjną mogli sobie darować bo nic nie wnosi. Jestem zawiedziona że reżyserka po dobrym debiucie wypuściła takiego gniota..
Nic nie wnosi, ale przyszłaś tu pomarudzić i podbić zasięgi filmu. Zgadnij kto w tej studiach wygrywa - ci co wymyślili te sceny czy Ty pisząc o tym.
Picie wody z wanny, w której koleżka się spuścił? Przecież nie takie rzeczy się robi z miłości.