Zastanawiałem się, czy nie lepiej by im było rozwiercić łby od tych śrub i dopiero walić młotkiem. Mieli na wyposażeniu wiertarki i tyle mądrych głów wpadło tylko na pomysł, żeby napier**lać jak pijany Thor.
ale tam jest tekst, ze nie mogą sie dostać do śrub ponieważ ta zgnieciona osłona je przygniotła, swoją ścieżką po kiego grzyba ten czujnik był w tej rurze i jak to miało niby działać?
Tekst rzeczywiście jest (być może w prawdziwej misji to inaczej wyglądało i serio nie było dostępu), ale na filmie jak się spojrzy to widać przynajmniej te śruby z prawej strony - w tym wypadku rozwiercenie choćby części z nich zwiększyłoby szansę przy późniejszym waleniu młotkiem. A przy okazji ja bym taki młotek dał z pętlą na końcu rękojeści - w końcu to kosmos i jedno wyślizgnięcie z dłoni skończyłoby się utratą młotka. Co do osłony/rury też się nad tym zastanawiałem - mogli użyć jakiegoś przezroczystego, wytrzymałego tworzywa i osłona w formie prostokąta (coś jak takie wieczko), ale nie znam się na technologiach kosmicznych, za to miałem "Miszkę", tylko nie pluszaka, a taką figurkę z taniej ceramiki (to była oficjalna maskotka olimpiady w Moskwie w 1980r) oraz tą gierkę, tzw "jajeczka" ;) Pozdrawiam.
To w sumie wszystko szczegóły które na sam film jako taki wpływu nie mają. Całe szczęście ze rosjanie zrobili ten film w taki "dokumentalny" sposób i nie uraczyli nas jednorożcem, choć jakieś "anioły" koleżka w kosmosie widywał, ciekawe jakie tabsy były na kolację :-P
Od jajeczek to człowiek dostawał niemal odleżyn na kibelku :-P hihihihi
neolith nie tabsy tylko ile kropelek kolega polknal z tubki z napisem "vodka".
Koniec byl lekko patetyczny Ruscy w przestrzeni a Amerykance w wachadlowcu i zerkaja na nich przez okienko.
Film db zrobiony, spokojnie moze konkurowac z amerykanskimi produkcjami.
W prawdziwej misji nie mogło być dostępu do śrubek, bo nie było żadnych śrubek. Nie było też żadnego zgniecionego czujnika słońca, pożaru, zagrożenia życia ani złych Amerykanów na horyzoncie.
Był jak najbardziej czujnik, była też i osłona. Jakoś mocowana musiała być, więc były z pewnością i śrubki. Co do Amerykanów nic nie wiem.
W moim komentaru chodziło mi o to, że żadne zabawy z czujnikiem nie były elementem prawdziwej misji, więc nie było też problemu ze śrubami.
No ale przecież taka była właśnie przyczyna awarii (tej prawdziwej): uszkodzony czujnik położenia słońca. Więc z pewnością była i zabawa z tymże czujnikiem.
Nieprawda. Problem był z elektroniką i wymagał naprawy czujnika wewnątrz stacji. W ogóle nie musieli wychodzić na zewnątrz.
A taki design sunsensora (z potężną, długą osłoną) byłby swoją drogą bezsensowny.
Miałem błędne informacje, nasza wikipedia nie pomogła, bo też pisała o awarii czujnika, co się pokrywało z filmem. Dokładniejszy raport znalazłem tutaj: https://www.roscosmos.ru/10672/
Wynika z niego zupełnie inny proces naprawy i masz rację, faktycznie do niej nie było potrzebne wyjście na zewnątrz (choć wychodzili potem, by naprawić panel słoneczny).
Zaś co do czujnika położenia słońca, to konstrukcja z rurą jest nie tylko jak najbardziej sensowna (na dnie rury jest matryca fotoelementów, tylko przy rurze wycelowanej na wprost wszystkie pola matrycy są równomiernie oświetlone, każde odchylenie powoduje powstanie sygnału różnicowego, bo część pól zaczyna być w cieniu, wiedząc które to pola można dokładnie obliczyć odchyłkę), ale i dość powszechnie stosowany, więc mógł być jak najbardziej i na salucie.