Od razu zacznę że cenię rosyjskie kino wielce. Obrazy takie jak chociażby "Gruz 200", "Durak" czy "Major" zrobiły na mnie piorunujące wrażenie.
A tu co dostajemy ? Niestrawną papkę z drewnianym aktorstwem. W dodatku nakręconą jak serial w tefałenie z wiecznie świecącym słońcem.
Aż dziw bierze że taka potęga (na ekranie) jak ZSRR padła pod własnym ciężarem. No ale car Putin pewnie przyklasnął i widownia też wyszła zachwycona.
Same "efekty specjalne" nie wystarczą. I niech mi tutaj nikt nie porównuje tego gie do genialnego Apollo 13 !