PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=238657}

Sam Peckinpah: Dziedzictwo hollywoodzkiego renegata

Sam Peckinpah's West: Legacy of a Hollywood Renegade
2004
7,2 21  ocen
7,2 10 1 21
Sam Peckinpah: Dziedzictwo hollywoodzkiego renegata
powrót do forum filmu Sam Peckinpah: Dziedzictwo hollywoodzkiego renegata

Trochę niepełny

ocenił(a) film na 5

Mi zabrakło w tym filmie historii kręcenia innych świetnych filmów Sama, które nie były westernami np. Nędzne psy, Żelazny krzyż czy Ucieczka gangstera, choć dwa z nich i tak na swój sposób westernami są. No ale dobra taka była koncepcja niech będzie. W sumie to ja liczyłem właśnie bardziej na jakieś anegdoty z planów, co tam się wyprawiało na imprezach, bo to kim był Peckinpah, co robił i dlaczego już dawno wiedziałem. Z dokumentu dowiedziałem się niewiele nowego - troche więcej o wymowie "Ballady o Cablu Hoge'u" i że "Major Dundee" uważany jest za niewypał. Ale kto nie zna za dobrze jego sylwetki - polecam jak najbardziej.

użytkownik usunięty
Picu

Zgadzam się. Mi zabrakło jeszcze, w sumie czegokolwiek, o późniejszych, mniej znanych i słabszych filmach Peckinpaha - o "Weekendzie Ostermana", "Konwoju" i "Elicie morderców" nie ma nic. Jest to do pewnego stopnia zrozumiałe, gdyż dokument ten jest trochę laurką. Nawet jeśli mówi się tu o klęsce "Majora Dundee", to zwala się ją na producentów, w czym zresztą jest sporo prawdy (reżyserska wersja jest dużo lepsza). Alkoholizm zostaje zmitologizowany. Ale w sumie dokument niezmiernie interesujący - zwłaszcza wypowiedzi biografów "krwawego Sama", czyli Weddle'a, Simmonsa czy zwłaszcza Seydora.

ocenił(a) film na 5

O zgadza sie. Wypowiedzi dokładnie dlatego właściwie warto zobaczyć tą westernową laurkę tę. Elvis Mitchell zawodowo rozkłada, naprawdę mądry chłop jak na krytyka. Albo jak chłopaki wzruszają się na scenie Knockin' on the Heavens Door z "Pat Garrett i Billy the Kid" czy jak Thorton zauważa, że ten film był dużo bardziej lewacki niż ludzie przypuszczają (pierwszy raz usłyszałem takie stwierdzenie od kogoś kto nie jest moim znajomym ;), bardzo sympatyczne wspomnienie Warrena Oatsa. Albo widok tego wielkiego bydlaka R.G. Armstronga, który przekonuje, że naprawdę mógł zabic Kristoferssona - wspaniała scenka. Tak więc plusy znajduje, nie tak, że nic mi nie dało.