Cineklub w CANAL+ lubi przypominać widzowi dawne (i często już zapomniane) filmowe hity. Starym wyjadaczem kinowym jestem ,ale SAMOCHODU ZABÓJCY nie dane mi było zobaczyć do dziś.
Powiem szczerze, że żaluję, iż skusiłem się na ten seans.
THE CAR Elliota Silversteina był swego czasu kinowym przebojem- mimo niezbyt przychylknych opinii krytyków.
Horrory z samochodam iw roli głównej zwykle są żenadą i niemal nigdy nie są w stanie zadowolić widza. Wyjątkiem jest spory arytstyczny sukces CHRISTINE (7/10) Carpentera.

Krwiożerczy samochód to zawsze ryzykowny temat na horror. W filmach grozy mordowały już wyścigówki, ciężarówki, cadillacki, a nawet traktory.
SAMOCHÓD ZABÓJCA to jeden z wielu samochodowych filmów grozy, które widnieją na liście "nieudane".
Film nie straszył w momencie swego powstania, a dziś może już tylko śmieszyć , irytować albo nudzić.
Fabuła jest tu dosyć oklepana. Najbardzioej jednak denerwują fabularne luki oraz "elementy jakby okultystyczno -piekielne". Tno jednak jednoznacznie stwierdzić jakie jest pochodzenie krwiożerczego samochodu, gdyż na jasne rozwiązanie nie mogą się nawet zdecydować twórcy tego dziełka.
Obraz Silversteina ciągnie się niemiłosiernie i nie daje satysfakcji nawet w wybuchowym (acz słabym) finale.
Zastanawia też obecność na liście płac tak uznanych aktorów jak Ronny Cox czy James Brolin. Nie mieli nic lepszego w tym czasie do roboty?!
Horror ten może tylko zadowolić najbardziej wytrwałych poławiaczy "filmowych smaczków" rodem z lat 70-ych.
Czas poświęcony na oglądanie THE CAR to raczej czas stracony.