Takie było moje pierwsze skojarzenie. Obydwa filmy świetne.
Na korzyśc ameryki przemawia kreacja Deana. Tom bardzo niezły był, ale to nie ta klasa. Europejczycy za to wypadają lepiej na tapecie artyzmu. Świetne zdjęcia, mglisty klimat, surowe światło. Całkiem zręcznie wyszły te momenty całkowitej ciszy - robią wrażenie. Trochę się rozjeżdża momentami montaż (tak mi się zdawało), zwłaszcza dźwięku. Przyspieszenie taśmy i podobne zabiegi trochę kłują. Naprawdę sprawne dialogi można postawic na równi z monologami Jima. Żeby nie było, Ray reżyserki swej wstydzic się nie ma prawa, ale jakoś bardziej urzeka mnie szkoła europejska ;)
9/10