Pomysł był dobry, gorzej z realizacją. Miałam wrażenie, że wulgaryzmy i sceny "erotyczne" miały zatuszować niedopracowany scenariusz i sztucznie wtłoczone wątki, które nie miały większego sensu w kontekście całości. Czy naprawdę nie da się już stworzyć wywrotowej animacji bez wszechobecnych słów na "k" i "ch"? Zapowiadała się fajna opowieść, a wyszła niedoróbka udająca "kino wywrotowe".