Co my tu mamy? Brudne, brutalne amerykańskie kino eksploatacji rodem z samochodowych drive-in'ów. Co eksploatuje widz? Na pewno sporo golizny i kobiecych wdzięków, są stosunki płciowe, martwy nietoperz, haczyk z wędki w stopie (to serio musiało boleć...) czy też scena z dojeniem krowy. Wszystko doprawione mocno psychodeliczną muzyką daje niezły efekt. Film jest surowy, brutalny i brudny. Tak właśnie wyglądały puszczane w kinach samochodowych filmy exploitation - miało być "disturbing". Dla mnie "Savage weekend" to miłe zaskoczenie, bo spodziewałem się jakichś tandetnych popłuczyn po sukcesie TCM. Film ogląda się dobrze. Polecam!
7/10