Jeden z filmów Allena, który mnie nie porwał. Fajna historia, cudowna gra Johansson. Dla mnie
trochę przy nudnawy, ale może akurat nie miałam dnia na Woody Allena.
też dałam 6. myślałam, że będzie gorzej, bo na początku gra Scarlett była dla mnie megawkurzająca. Woody zawsze wciela siebie w którąś z głównych postaci, przynajmniej częściowo, każe im grać w charakterystyczny dla siebie sposób. jednak Scarlett już bodajże przy trzeciej scenie zaczęła grać po swojemu, na szczęście :)
Ja dałem 7/10 z uwagi na grę Johansson którą osobiście lubię a film lekki przyjemny można śmiało raz obejrzeć
a mnie własnie porwał mimo ze nie przepadam za filmami Allena. Gra Scarlett zadziwiajaco dobra poniewaz w innych filmach jest słaba aktorka. Jedyne co mnie denerwowało to postac grana przez Woody´ego, wkurzało mnie to jąkanie.
No coś Ty...;) Przecież On jest cudowny z tymi swoimi trudnościami z wysłowieniem. Między innymi za to się kocha Woody'ego. ;-) Zawsze stwarza przekomiczną postać. Lubię Jego filmy ogólnie, ale najbardziej właśnie wtedy, gdy sam w nich gra. Film Allena bez Allena, to nie to samo. Chociaż w sumie rozumiem, że jeśli za Nim ogólnie nie przepadasz, to może rzeczywiście irytować. Inni powiedzą, że w tym tkwi Jego urok. Mądrze ktoś kiedyś powiedział, że Allena się albo kocha albo nienawidzi.