Wyszłam z kina przygnębiona. Film jest karykaturą największych kobiecych słabości. Główne bohaterki są żałosne, a najgorsze, że od wielu znanych mi kobiet, różni je tylko zasobność portfela i położenie geograficzne. Ich życie też kręci się wokół butów, ciuchów, gadżetów, ślubów i ciąż. Jakby miarą wartości człowieka była ilość posiadanych torebek i wielkość diamentu w pierścionku zaręczynowym. Nie wątpię, że znajdzie swoje amatorki. Pustaków nie brakuje, również w Polsce.
Widać że pani walenick nie wysiedziała w kinie do końca bo gdygy tam została to usłyszała by przesłanie i główny temat filmu!! ostatnia kwestia w filmie to "Miłość, to jest jedyna marka która nigdy nie wychodzi z mody" i nie torebki ani buty droga pani, a miłośc oraz przyjaźń jest tematem filmu!!
Co nie zmienia faktu, że film jest banalny i płytki. Życie nie musi być ukazane w tak nachalny i bezpośredni sposób, jak w harlequinie.
Chcesz zobaczyć film o miłości i przyjaźni na przyzwoitym poziomie? Polecam "Wszystko o mojej matce" albo "Amores Perros". Takie gnioty jak "Seks w wielkim mieście" powstają po to, aby nabić portfele producentom. Miłość, bogactwo, moda, sex, przyjaźń, ślub, torebki...ten mix przyprawia mnie o mdłości!
Czy każdy film musi być niesamowicie ambitny, powazny i... nudny zebys uznala go za ciekawy?? Np. ja lubie
sie zrelaksowac przy dobrym filmie, posmiac sie a nie caly czas go rozwazac i analizowac... To chyba zalezy
od dnia... Nie twierdze, ze nie lubie kina wyższych lotów ale tez nie rezygnuje z z malych przyjemnosci jakimi
jest wlasnie american pie czy seks w wielkim miescie... no coz..., i wcale nie uwazam ze z tego powodu jestem
jak to nazwalas "pustakiem". Borat?? Testosteron?? Nic śmiesznego?? Trainspotting?? - (myslalam ze
zwymiotuje na tym filmie...) no coz rzeczywiscie kawal dobrego kina;P
Ja też lubię czasem obejrzeć lajtowy film i szanuję Twoje stanowisko, chociaż ten film akurat ciekawy nie jest. Jeśli chcież wiedzieć jak wyobrażam sobie typową fankę tego filmu, to przeczytaj post znajdujący się nad Twoim. O mało nie spadłam z dywanu na łeb po jego go przeczytaniu :))
Film odoba mi sie wlasnie dlatego ze pokazuje calkiem inne życie, tak jakby oderwane od rzeczywistosci:)
Mozna sie w nim na chwile zanurzyc;) a pozniej spokojnie wrocic do prozy zycia odziennego;) Osobiescie
uwazam za lekko dolujace nie posiadanie stalego partnera w wieku 40 lat, sypianie z kim popadnie i takie
życie ponad stan jak prowadzi Carrie:) ale posmiac i zrelaksowac sie mozna:)