Jestem wierną fanką serialu, znam każdy odcinek z 6-sezonowej serii.
Inni fani na pewno zauważyli że 6 sezon już zupełnie nie przypominał sezonów początkowych. Zrobił się bardziej "życiowy", smutny, z komediowego zmienił się w bardziej obyczajowy, na pograniczu dramatu (chociażby rak Samanthy). Po filmie spodziewałam się że będzie raczej w klimacie pierwszych sezonów, a był w klimacie ostatniego.
Podobał mi się - bo nie może mi się nie podobać coś związanego z "Seksem...", ale mialam przede wszystkim wrażenie że był zrobiony na chybcika, wiele spraw pokazanych było pobieżnie, bez zagłębiania się. A już losy pozostałych trzech bohaterek oprócz Carrie potraktowane były wręcz po macoszemu. Charlotte jest mamą, hop siup jest w ciąży, hop siup rodzi dziecko. Zdrada Steve'a też była hop siup.
Nie wiem - to pewnie dlatego że w serialu mieli "czas" żeby się zagłębiać w rózne historie, a tu musieli się streszczać.
Ale mój główny wniosek jest taki, że mogli jednak zaprzestać na serialu. Ten film został nakręcony zupełnie niepotrzebnie, wolałam takie zakończenia jak w ostatnim odcinku 6 serii, zwłaszcza jeśli chodzi o Samanthę.
Rzeczywiście streścili się w ponad 2godzinnym filmie:/ chyba nawet w prawie 3 godzinnym filmie! Ja zdecydowanie fanką tego serialu nie jestem, nie dostrzegam jego uroku, humoru i nie wiem co tam jeszcze on kryć może. Film nie był jednak tragiczny, poza paroma totalnie żenującymi scenami i okropnym chichotem tym starych biednych samotnych lasek i nieraz paskudnym strojami i jeszcze gorszymi torebkami i butami, był do przejścia :D
Racja ale skoro zdecydowali się na film musieli pewne wątki potraktować pobieżnie.Teoretycznie serial jest o 4 przyjaciłókach ale to Carrie zawsze była bardziej wysówana na 1 plan.
Chyba wolałabym żeby nakręcili 7 sezon niż film.
Bardzo zniesmaczyły mnie ordynarne reklamowanie różnych marek jak w scenie sesji z sukniami ślubnymi.Wiem, że marki pełnią ważną rolę w życiu Carrie ale to było zbyt sztuczne i ostentacyjne jak dla mnie-może dlatego, że skumulowane w niecałych 3h filmu.
Mi to akurat nie przeszkadzało, chociaż faktycznie zauważyłam że o wiele bardziej niż w serialu robiono reklamę róznych marek.
Ale nie uważacie że ten film był całkowicie zbędny? Nakręcony tylko po to by zarobić kasę i zareklamować marki. Ostatni odcinek serialu to było coś w stylu "żyli długo i szczęśliwie", a potem i tak na siłę opowiadzieli dalsze losy bohaterek, niestety niespecjalnie rózowe (Big się wycofał ze ślubu, zdrada Steve'a, problemy u Samanthy i Smitha), nie podobało mi się to. Ciąża Charlotte była po prostu z kosmosu, pamiętacie na pewno że ona miała poważne problemy z zajściem w ciążę i wcale nie z powodu psychiki, ale chyba coś z jajnikami. I co - tu nagle obwieszcza że gdy przestała o tym myśleć to pojawia się ciąża? To bzdury są. Ta ucieczka Biga sprzed ołtarza również była nierealistyczna. Jaki był taki był, ale jednak kupili mieszkanie i nie byłby na tyle nieodpowiedzialny by przekreślać swój własny ślub.
Słowem - mogli sobie naprawdę odpuścić kręcenie tego filmu.
oooo z tym co napisalas o Charlotte sie nie zgadza... jest naprawde wiele przypadkow na to ze kobiety, ktore wlasnie sobie "odpuszczaja" zachodza w ciaze. Dla przykladu moge podac moja siostre, ktora starala sie bezskutecznie przez 10 lat o dziecko. Potem zrezygnowala ze staran i adoptowala malucha. Dzieki temu ze zajela sie dzieckiem i "odpuscila sobie" nie minelo duzo czasu a zaszla w ciaze. Takie przypadki naprawde sie zdarzaja i nie jest to wyssane z palca :)