Kochająca.

Czyli, że miłośc powinna byc całkiem ślepa?

Nie, ale po tym wszystkim co przeszli to normalne, ze ona go tak kochała więc mu wybaczyła.

Spierac się nie będę, bo tyle charakterów, ile osób na świecie. Jednak osobiście ma więcej szacunku do siebie i wyznaczone granice. Mi by przeszkadzało, a tym co nie mogę tylko pogratulowac, że umieją przedłożyc swoją miłośc nad własną dumę czy godnośc.

co ty gadasz, przeciez to ona namieszala na calej linii, uzgodnili slub w ratuszu, tylko we dwoje, jej to jak najbardziej odpowiadalo, nawet kupila sobie stroj. potem zaczela szalec, najpierw 70 gosci, juz mu sie nie podobalo, potem 200, jakas wielka szpoka z sesja w Vogue w tle, potem jeszcze wiecej gosci, wieksza sala. Big od razu mowil, ze nie chce, tlumaczyl a ona dalej swoje. troche chlopak spanikowal, ale chcial wrocic i wziac ten slub, nawet go nie wysluchala, nie dala sie przeprosic, nie odbierala wiadomosci od niego. telefon, gdzie miala wszystkie kontakty wywalila... kto sie tak zachowuje, jakas walnieta gowniara. malo tego, mowi, ze caly czas za nim teskni, ale zajmuje jej caly dzien skojarzenie, ze kazala asystence , aby ustawila tak poczte, zeby wiadomosci od niego nie docieraly na skrzynke. cala intryga z tym slubem i rokiem przerwy naciagnieta na calej linii. to co moglo zostac rozwiazane w 40 min ciagnelo sie 2.30h

nie chodzi tylko o ten glowny watek, ale o wszystkie poboczne. steve zdradzajacy mirande?? charlotte boi sie biegac , bo boi sie o ciaze?? tylko ten z samantha jakos 3ma sie kupy.
malo smiesznych scen, caly scenariusz kuleje.film nie dorownuje serialowi nawet w 1/3. trzeba bylo go zostawic w swietym spokoju. no ale to jest hollywood, czyli siano siano siano