Nie wiem czego się spodziewałam....jako wierna fanka serialu czuję się bardzo zawiedziona i właściwie nie potrafię powiedzieć czym...
Potrafię oglądać 10 odcinków pod rząd a tutaj po prostu poczułam się znużona po pół godziny!
Może za mało emocji,nie czułam tej chemii między Carrie i Mr.Bigiem jak w serialu! Ktoś jeszcze to odczuł?
Moim zdaniem nieudany film...i bardzo nad tym ubolewam.
No nie byl taki zły, tyle, że bardziej był to film obyczajowy niż komedia. Fakt, że było w nim mniej akcji, ale chyba mnie to nie odtrąciło. Lekki film z chorym humorem, dla mnie jest wporządku.
Szczerze? Mi się podobał. Co prawda troszkę wkurzyła mnie Carrie, która niechciała tyle czasu odbierać żadnych wiadomości etc. ale z drugiej strony doskonale ją rozumiem. Poza tym niepodobała mi się jedna rzecz (kolejna paradoksalna) mianowicie kwestia Samanty... To odrzucenie Jerrego, nie zaspokoiło mnie. Wiem, że ona nie jest stworzona do stałych związków i monogami ale kurcze. Taki facet, który ją kocha pomimo jej zdrady, był z nią w zdrowiu i w chorobie. Wiem, że się męczyła. Ale ja chyba jestem niepoprawną romantyczką:P
Takto moim zdaniem film pokazuje prawdziwy świat: żonę, która po pewnym czasie nie odczuwa pociagu seksualnego, szczęśliwą rodzinę [bo i takie się trafiają na tym świecie - na szczęście], kobietę potrzebującą wolności, typową singielkę z jakimi też mamy doczynienia i kobietę odrzuconą, porzuconą i zranioną. A świat mężczyzn? Drodzy Panowie też tu są doskonale pokazani :)
Ja mimo wszystko będę bronić filmu. Pomimo błędów, pomimo obyczajowości.