'sengoku yaro' to film z gatunku, ktory pod koniec lat 60tych do perfekcji doprowadzil hideo gosha, czyli zlozonej i dynamicznej samurajskiej intrygi z rzesza charakterystycznych bohaterow i cala masa zwrotow akcji. kihachi okamoto lepiej radzil sobie w bardziej mrocznych, dusznych dramatach, ale i na polu rozrywkowych produkcji odniosl kilka sukcesow. ten film ma w sobie spory potencjal, wystarczy powiedziec, ze przez ekran przewijaja sie bezlitosni wojownicy ninja, chciwi piraci pod przywodztwem pieknej ksiezniczki i tajemniczego szamana oraz zorganizowana w rodzaj wielkiej rodziny grupa konwojentow, a w caly ten bajzel wciska sie trojka glownych bohaterow. niestety najwieksza bolaczka filmu jest tempo, a wlasciwie dwa tempa w jakich sie toczy - czyli szybkim i szybszym; 100 minut to zdecydowanie za malo zeby zmiescic cala akcje (a dzieje sie naprawde sporo) i przy tym wiarygodnie przedstawic przynajmniej najwazniejsze postaci. nawet przymykajac oko na dziwne motywy dzialania niektorych bohaterow, nie sposob nie usmiechnac sie poblazliwie widzac karawane uciekajaca przed bandytami z szybkoscia godna najlepszych sprinterow. podobnie jak w innych filmach okamoto rezyser uderza chwilami w bardziej powazny ton, ale te nieprzyjemne incydenty ;) nie zapadaja szczegolnie w pamiec i nie psuja ogolnego wrazenia. jest to w koncu film przygodowy, nieco chaotyczny i nielogiczny, ale po przelknieciu tych drobnych wad calkiem zjadliwy :).