I co warto zauważyć: od początku znamy złoczyńcę (nazwa umowna), a i tak ogląda się film z rosnącym oczekiwaniem na finałową konfrontację. Dla mnie to fenomen. Nie trzeba tu chyba wspominać o niesamowicie pociągających obrazach europejskich miast: cudo! Pojawiają się głosy, że lepsza była jedynka, bo działa się w Londynie; gdyby i w dwójce był Londyn, pewnie pojawiłyby się narzekania na monotonię, brak innowacji. Szczerze polecam film, 8/10