Nie mam zastrzeżeń do filmu, dialogi wyborne, akcja także, fabuła dobrze przemyślana. Po
prostu mistrzostwo. Zakończenie natomiast wbiło mnie w fotel, a później zacząłem się
śmiać jak głupi, kiedy Holmes dopisał "KONIEC ?".
Nie załapałem tylko o co chodziło Moriartyemu z tą niezbyt szybką odpowiedzią na telegram.
Czy brat Sherlocka go zdradził w jakiś sposób i czy zabranie tej oddycharki i danie jej
Watsonowi miało coś znaczyć? Czy Mycroft był astmatykiem i miał ucierpieć na stracie tego
przedmiotu?
Chodziło o niepodjęcie stosownych działań mających przeciwdziałać potencjalnemu zamachowi. Podwojenie straży wydaje się niczym w obliczu potrzymania zaproszenia dla Moriatiego wraz z osobami towarzyszącymi - prawdopodobnie to on wprowadził pułkownika Morana.
Nie sądzę również, by brat Sherlocka dopuścił się zdrady. Natomiast w oddycharke prawdopodobnie wyposażył się ze względu na położenie - wysoko w górach - twierdzy i surowy klimat Szwajcarii. Nie wiadomo nawet czy była to oddycharka Mycrofta.
Kurcze, teraz dzięki wskazówce, którą podałeś, o surowym klimacie Szwajcarii i wysoko położonej w górach twierdzy, wpadło mi do głowy, że oddycharka miała posłużyć Sherlockowi za pomoc w dostarczeniu tlenu, kiedy wpadł z Moriartym do rzeki :D Teraz nie dziwi postawa Watsona, który na jej widok od razu pytał w domyśle o to, czy listonoszem nie był przypadkiem Holmes :)
Spotkanie z bratem Mycroft'a przed całym balem. Gdy Sherlock bierze oddycharke do ręki pyta go co to za wynalazek na co otrzymuje odpowiedź "Mój dodatkowy zapas tlenu". Z mojej interpretacji wynika, że dzięki tej oddycharce Sherlock przeżył ponieważ jak każdy wie wpadł do rwącej wody. Pomogła mu oddychać co spowodowało, że nie utonął....
Zastanawia mnie tylko po co Sherlock zabrał tą oddycharke, ale jak później zacząłem rozkminiać to każdy dobre wie, że Sherlock lubiał zabierać i nosić przy sobie "dziwne" rzeczy ;)
Akurat o tym nie pomyślałem, założyłem, że miał na tyle szczęścia, że nie wyrżnął w żaden głaz i wpadł do wody. A skoro wpadł do wody to przeżył - za dużo filmów akcji w stylu zabili go i uciekł.
A mi sie wydawalo, ze np. teksty sa troche w stylu "dr. Housa", a strzelanka w lesie to zupelny "Matrix". Calosc niezla, szczegolnie efekty (czy jeszcze sie kreci bez efektow) i swietnie dobrana muzyka, ale troszke zabraklo komplikacji w fabule, zaskoczenia, zwrotow akcji. Przerost formy nad trescia - na szczescie udany:)
Też poczułem to podobieństwo tekstów z Housem. Ale nie powiem, w tym filmie wypadło to fajnie :)