Zrealizowany dwa lata temu SHERLOCK HOLMES (7/10) był udaną próbą siegnięcia do uniwersum stworzonego przez Artura Conana Doyle'a i zaadaptowania go na potrzeby współczesnego widza. Sherlock Holmes w wydaniu Guya Ritchiego był całkiem interesującym kinem awanturniczo-przygodowym z kryminalną zagadką w tle.
Druga odsłona przygód słynnnego detektywa z Baker Street nie jest duzo gorsza od swojego nader udanego poprzednika. Oczywiście samej akcjio, efektownych wybuchów i wizualmnych popisów (zgodnei z naczelną zasada sequela) jest tu dwa razy więcej- co jednak nie psuje przyjemności obcowania z tym filmem. Owszem, chwilami Ritchie i jego ekipa nazbyt szarżują i delektują się swym perfekcyjnym filmowym rzemiosłem -co nie zmien ia jednak faktu, iż GRA CIENI to udane i bezpretensjonalne kino przygodowe.
Robert Downey Jr. i Jude Law tworzą naprawdę zgrany duet, który daje tu popis aktorskeij maestrii. Gwiazdorzy bawią się swoim emploi oraz ekranowym wizerunkiem. solą GRY CIENI jest własnie interkacjia na linii Law- Downey Jr., która chiwlami sięga zenitu. Dobre aktorstwo poparte jest tu też chwilami kapitalnymi i błyskotliwymi słownymi potyczkami, które potrafią wywołać salwy śmiechu.
Warty uwagi jest też drugi plan z charakterystycznym Stephenem Fry i diabolicznym Jarredem Harrisem na czele.
Niezła jest też muzyka autorstwa Hansa zimmera, która wraz ze znakomitą scenografią tworzy specyficnzy klimat najnowszego obrazu autorstwa twórcy PRZEKRĘTU.
To co najbardziej boli w drugiej odsłonie przygów SHERLOCKA HOLMESA to praktycnzie nieobecny duch Conana Doyle'a. Filmowa zagadka kryminalna jest tu w zasadzie mało istotna i ginie pod naporem galopujuącej do przodu akcji.
Nie mniej jednak muszę przyznać, że druga randka z Holmsem w postmodernistycznym wydnaiu przypadła mi do gustu i nie obraże się jeśli za kilka lat na ekrany kin trafi kolejny sequel.