Żeby ktos nie zrozumiał mnie źle - wciąż da się to oglądać, ale co rusz przyłapywałem się podczas seansu na tym, że myślę o czymś innym, nie o filmie.
Realizacja bez zarzutu, cóż - zawodowe kino komercyjne osiągnęło prawdopodobnie krańce sprawności technicznej. Jednak historia nie wciąga. Rozczarowujące były też dla mnie: manieryczna gra Roberta Downey Jr., słaby występ Naomi Rapace. Wkurzały nieustanne bullet time'y. Rola Jude'a Law'a to już w ogóle jakiś kawałek "na pół gwizdka". Czarny charakter wypada nieco lepiej.
Ogólnie - chcę jak najszybciej zapomnieć o tym filmie i nie czekam na kolejną część.
Zgadzam się. Również nie czekam na kolejną część. Ja nie łapałam się na tym że myślę o czymś inny a na tym że myślę "Boże jak długo jeszcze mam się męczyć" :)
Spokojnie, poczekajmy 5-10 lat, widzowie przestaną walić tłumnie na fabrykowane jak od sztancy filmy dla masowego odbiorcy i wtedy szczytem wyrafinowania będzie klasycznie nakręcony "kryminał akcji", a na plakatach go reklamujących pojawi się wołami zachęta "TYLKO 3 MINUTY WYGENEROWANE KOMPUTEROWO!". Tylko dlaczego ja w to nie wierzę ?
Przewrotnie cieszy mnie, ze nie jestem jedyny, ktory wynudzil sie na tym filmie. Kiedy człowiek zaczyna watpic w swoj zdrowy rozsadek, w morzu zachwytow bowiem jest jedynym, ktory narzeka - takie glosy pozwalaja uwierzyc, ze jeszcze sie nie zwariowalo.
ja również wynudziłem się jak mops. Nie wiem czego zabrakło w filmie - nie wciągnał mnie ani odrobinę, czekałem z utęsknieniem na koniec seansu.
Jestem świeżo po seansie i daje mu pełne 3,film chaotyczny nie wciągający.Czekałem tylko kiedy się to skończy,stracone 2h:(
Przyznam się, że też ledwo go obejrzałem. Dla mnie najsłabszym ogniwem poza zmęczonymi głównymi bohaterami, jest czarny charakter profesor Moriarty. Akurat oglądałem wcześniej serial - Sherlocka, w którym aktor odtwarzający współczesną wersję geniusza zła, po prostu mnie powalił swoim genialną grą. A tu Moriarty wcielenie zła z cieniem szaleństwa, jest jakby całkowicie przewidywalny. To jego szaleństwo nie umywa się do sardonicznego śmiechu Moriartego z serialu Sherlock, u którego prawie nigdy nie można przewidzieć reakcji, nie można być pewnym niczego.
Jeśli mają kręcić kolejnego Sherlocka Holmesa z tymi samymi aktorami, to niech koniecznie zmienią reżysera i scenarzystów - oni się ewidentnie zużyli.