Jeśli chodzi o całokształt film wypada słabo. Dałem ocenę 7/10 tylko ze względu na obsadę
dwójki bohaterów. Nie rozumiem jak można zepsuć każdy aspekt filmu. Fabuła jest kiepska,
sceny akcji ok, ale jakoś mi to nie pasuje do postaci Sherlocka, w każdym bądź razie
liczyłem na jakąś dobrą końcówkę (w stylu części pierwszej). Co dostałem ? Totalny
hollywodzki pokaz science - fiction. No chyba że ktoś wyłapał z filmu jakim cudem on przeżył.
A jakim cudem pociąg się nie zatrzymał po odpadnięciu w wielkim wybuchu połowy składu ? Czyżby PKP mieszało palce w tym filmie ??????
Akurat w filmie sa większe nieprawdopodobieństwa niż przeżycie Holmesa. Po pierwsze nie spadł płasko na taflę wody, po drugie miał ten cudowny aparacik Mycrofta, dzięki któremu miał zapas tlenu, żeby wydostać się z kotła wodospadu nie topiąc się. Załóżmy też, że był wyśmienitym pływakiem. :) Nie nazwałabym tego hollywoodzkim science fiction, gdyż twórcy poszli niejako za Doylem - który to najpierw uśmiercił Holmesa, a potem go wskrzesił. Chociaż oczywiście w wersji autora w kilka lat po wydarzeniach znad wodospadu Reichenbach dowiadujemy się, że Holmes sam nie spadł w przepaść z Moriartym.