Kompletnie mi nie pasuje Jared Harris do postaci Moriarty'ego. To powinien być ktoś wielki, dysponujący siłą fizyczną, ale jednocześnie nie młody jak jakiś Statham.
Co? Moriati to geniusz zła, mistrz przebiegłości i sprytu, a nie koks lejący po mordzie i okradający Londyńskie staruszki z kosztowności. Od brudnej roboty ma armię sługusów.
To poczytaj książki, to nie był mimo wszystko wątły staruszek. Nie mówię, że to ma być koks lejący po mordzie, ale jednak w książce solidnie dał bobu Sherlockowi nad urwiskiem w Szwajcarii.