sceny rodem z "sarniego żniwa", żenująca gra aktorów(z wyjątkiem głównego bohatera), fabuła poniżej krytyki - przewidywalna od początku do końca, banalna, przeciętne efekty specjalne. Oglądając ten film miałem wrażenie, że oglądam nieudaną podróbę House'a. Nie rozumiem tak wysokiej oceny. Takie filmy obejrzeć można w niedzielę na Polsacie.
brak zrozumienie wcale mnie nie dziwi, sporo jeszcze przed tobą
na początek przemyśl sobie czym jest fabuła i na ile istotna jest jej nieprzewidywalność np. w filmie biograficzny lub kryminalnym
fabuła jest to inaczej układ zdarzeń - zdarzeń prowadzących do finału - w jednych filmach krok po kroku przechodzisz odgadując lub przewidując następne zdarzenia np. gdy film jest kryminałem a bohater wyciągnie broń na 50% strzeli, 85% złoczyńcy zostaną ukarani i co więcej na 99% zagadka zostanie rozwiązana
w innych filmach, które są w ogromnej mniejszości, autorzy chcą nam trochę utrudnić pilnując by dostarczyć jak najmniej informacji lub w sposób mylący przeplatając je z innymi bez znaczenia, byśmy na koniec mogli być zaskoczeni
jednak gdy autorzy przesadzą to wtedy mamy film głupi lub nielogiczny, z czego ten też może się podobać, ale...głupie filmy też mają swoich widzów
jak widzisz przewidywalność fabuły nie jest niczym zły jeśli się wie o co chodzi ;)
Co to za pokręcona filozofia? Dorabiasz teorię do konstrukcji cepa. Jeśli fabuła jest żenująco przewidywalna to gdzie tu przyjemność oglądania i napięcie (szczególnie w kryminale/sensacyjnym!). Nudny film to po prostu nudny film, a nie ciekawy tylko, że pod pewnymi warunkami.
Mnie "Sherlock" osobiście nie znudził, ale też nie powiem żeby to była jakaś rewelacja. Takie mocne 6.5/10
twierdzisz, że pokrętna filozofia - jednak nudnym filmem może być zarówno ten z prostą przewidywalną fabuła jak i tak który sili się na oryginalność i zaskakiwanie - to nie ma znaczenia
spytaj np. Tolkiena czy nudzili się na filmie LOTR mimo że książkę znali na pamięć, czy nudzisz się na ukochanym filmie oglądając go po raz kolejny?
Przewidywalność w kryminale - swojego czasu wszyscy zasiadali przed telewizorem na dźwięk nazwiska Colombo - tam od początku wiedziałeś kto zabił i nikomu to nie przeszkadzało
w sensacyjnym - choćby "Metro strachu" dwóch bohaterów jeden reprezentuje dobro a drugi zło, jesteś zaskoczony tym który wygra?
przed czasami poprawności politycznej można było nawet śmiało typować kto i kiedy zginie a kto pozostanie na końcu żywy
podam prosty przykład - znajdziesz portfel na ulicy - albo go weźmiesz dla siebie, albo będziesz szukał właściciela albo go zostawisz - więcej rozwiązań nie ma i na tym opierają się schematy ludzkich zachowań, na tym buduje się zachowania postaci dlatego można to przewidzieć
Nudny film to po prostu nudny film, zgadza się - ale to nie ma nic wspólnego z przewidywalnością fabuły, ona nie odbiera frajdy z oglądania filmu jeśli z założenia tam występuje
Thengel, słusznie prawisz. Teraz chyba modne jest utyskiwanie na przewidywalność fabuły, gdy już nie ma się do czego doczepić. Jest tak, jak piszesz - zaskakujący rozwój akcji nie zawsze jest konieczny, aby film był dobry i się podobał. W przeciwnym wypadku należałoby odrzucić wszelkie ekranizacje książek/komiksów/gier, filmy biograficzne, historyczne, "na faktach", o znanych postaciach, i poza tym większość pozostałych filmów - bo z grubsza zawsze wiemy, co się stanie;) Nie każdy film musi być jak "Szósty zmysł", nawiasem mówiąc, przez to swoje zakończenie raczej "jednorazowy"..
No jasne, że zaskakujący rozwój akcji i jakiekolwiek napięcie w filmie nie jest konieczne żeby się gapić w ekran. Wystarczy przecież, że coś się rusza i jest kolorowo ;)
Musze sie zgodzic z zalozycielem tematu, nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Zagadka po prostu nie jest wspolproporcjonalna do wyobrazenia jakim jest sherlock holmes i dla mnie to jest problem. Ja rozumiem, ze to musial byc inny sherolck niz ten z prawdziwego wiktorianskiego londynu. Osobiscie duzo bardziej podobalby mi sie klimat jaki panowal w filmie z Johmym Deepem o Kubie rozpruwaczu - niestety nie pamietam tytulu.
Q
Ten film to: "Z piekła Rodem/from hell" - faktycznie dobry film...
A Sherlock? Mnie się podobał, lubię taki klimat. Dobre kreacje aktorskie. Przednia zabawa, wg mnie wszystko to, co jest potrzebne dla dobrej rozrywki przy filmie. Szczerze polecam ten film wszystkim, którzy lubią filmy przygodowe("Skarb Narodów","Indiana Jones"), kryminały(np ekranizacje Agathy Christie) jak i thrillery("Siedem", "Kod da Vinci", "Jeździec bez głowy")
Dla mnie solidna ósemka z plusem!!
No nie mozna tego filmu przyrownywac do "Siedem" bo to jakby calkiem inny klimat...
Ale zgodze sie, ze to bardzo podobny klimat jak "Skarb narodów", "Indiana Jones" taki przygdowy film dla nastolatkow...
Patrzcie państwo, dorosły się odezwał.. :)
Ciekawe, bo podobno większość widzów "Holmesa" to kategoria wiekowa 25-35.. może po prostu film był dla ciebie za trudny (choć nie wiem, co może być w nim trudnego), hihi:)
co ty mówisz? no bez przesady nie porównujmy Holmesa do Skarbu Narodów bo to już " profanacja" :( Skarb Narodów nie jest fajny a Holmesa tak :) muszę przyznać że coraz bardziej się przekonuję do tego filmu. Jak wyszłam z kina to stwierdziłam że śmiało zasługuję na solidne 8/10 a teraz zauważam coraz więcej dobrych elementów w tym filmie :)
"Wystarczy przecież, że coś się rusza i jest kolorowo ;)"
Co za prostackie podejście. Tak się składa, że film to nie tylko chwile, kiedy podskakujesz na fotelu. I nie ma obowiązku, że musi być zaskakujący rozwój akcji. W thrillerze taki brak to oczywiście zbrodnia, ale poza tym gatunkiem to raczej niekonieczny warunek, aby produkcja była udana.
Wiesz, jakoś podczas oglądania "Władcy Pierścieni" nie nudziłam się ani chwili, choć czytałam książkę i znałam dobrze treść i zakończenie (o zgrozo!). "Gladiator" też mnie wciągnął, choć to niezbyt oryginalny klasyk o zemście. "Inflitracja" to remake azjatyckiego "Infernal affairs", który oglądałam.. i co? Nie zaszkodziło mi to w pozytywnym odbiorze remake'u. Mogę tak jeszcze wymieniać, tylko po co. Fakt, że znamy dalszy rozwój akcji albo go przewidujemy, nie musi odbierać przyjemności płynącej z oglądania. Ale po co ja się produkuję, ty i tak wiesz lepiej.. Tekst "byle się ruszało" i już się lepiej czujesz. :/
"Wystarczy przecież, że coś się rusza i jest kolorowo ;)"
Co za prostackie podejście. Tak się składa, że film to nie tylko "napięcie". I nie ma obowiązku, że musi być zaskakujący rozwój akcji. W thrillerze taki brak to oczywiście zbrodnia, ale poza tym gatunkiem to jest raczej niekonieczny warunek, aby produkcja była udana.
Wiesz, jakoś podczas oglądania "Władcy Pierścieni" nie nudziłam się ani chwili, choć czytałam książkę i znałam treść. "Gladiator" też mnie wciągnął, choć to niezbyt oryginalny klasyk o zemście. "Inflitracja" to remake azjatyckiego "Infernal affairs", który oglądałam.. i co? Nie zaszkodziło mi to w pozytywnym odbiorze remake'u. Mogę tak jeszcze wymieniać, tylko po co. Fakt, że znamy dalszy rozwój akcji albo go przewidujemy, nie musi odbierać przyjemności płynącej z oglądania. Ale po co ja się produkuję, ty i tak wiesz lepiej.. "byle się ruszało". :/
Dlaczego moje podejscie jest prostacjkie? Bo mi sie film nie podoba???
Sa ludzie ktorzy lubi takie kino i nich tak pozostanie, a dobry film musi miec dusze a ten go nie ma.
Porownywanie go do Gladiatora, Wladcy Pierscieni jest nie na miejscu bo on im do piet nie dorasta. Tam byla piekna muzyka, zdjecia klimat...
A tu troche efektow i nic wiecej.
Ten film nie ma klimatu?
Proszę Cię. Anglia przełomu XIX i XX wiku została w nim przedstawiona w jeden z najciekawszych spossobów, jakie do tej pory widziałam. W "Holmesie" jest wszystko, co film opowiadający historię z tamtych czasów powinien zawierać. Rozwój przemysłu, nauki i techniki, zainteresowanie okultyzmem, brud i nędzę ukazujące rzeczywistość nizin społecznych. Klimatu ten film ma w sobie nawet przesyt! Co wcale nie jest wadą.
Inna sprawa, jeśli chodzi o fabułę. Od razu zaznaczam - jestem fanką zarówno postaci Sherlocka, jak i Downey'a oraz Law. Dlatego też film ten jest jednym z moich ulubionych. Sherlock nareszcie jest taki, jakim stworzył go Doyle, człowiekiem z krwi i kości, a nie jakimś uładzonym wytworem, jaki zapisał się w świadomości mas.
Fabuła jest przewidywalna - ale przecież każdy, kto zna geniusz Holmesa (czyli chyba praktycznie każdy) może się spodziewać, że tę zagadkę rozwiąże. Zresztą nie chodzi w filmie Ritchiego o samo rozwiązanie zagadki, ale o to, jak detektyw do niej dochodzi.
"Dlaczego moje podejscie jest prostacjkie? Bo mi sie film nie podoba??? "
Nie. Bo sugerujesz, że mam niskie wymagania: "byle się ruszało i było kolorowo". To jest prostackie.
"Porownywanie go do Gladiatora, Wladcy Pierscieni jest nie na miejscu bo on im do piet nie dorasta. Tam byla piekna muzyka, zdjecia klimat... "
No i tu wybuchnęłam śmiechem. Podobno w filmie liczy się tylko "napięcie i zaskakująca fabuła"? Specjalnie podałam przykład "Władcy" i "Gladiatora", bo one nie spełniają tych warunków. A tu nagle okazuje się, ze jednak "piękna muzyka i klimat.." się liczą. Dobre:)
No to w Holmesie też jest "piękna muzyka" (nominacja do Oscara), klimat, aktorstwo.. i co, to się nie liczy, bo.. to nie "Gladiator"? Daj spokój.
Po prostu uczciwie napisz, że ci się nie podobało, zamiast wymyślać bezzasadne zarzuty..
Oczywiscie, ze film mi sie nie podobal, dlatego go krytykuje. Po prostu nie podoba mi sie przygodowe kino w stylu skarbu narodow. Gladiator i Wladcy to jest juz klasyka a ten sherlock taka nigdy nie bedzie. Moze to wszystko dlatego, ze tamten okres w historii i miejsce jest w moje glowie postrzegane jako bardzo mroczne i tajemnicze jesli nadac mu taki temat.
"Gladiator i Wladcy to jest juz klasyka a ten sherlock taka nigdy nie bedzie."
Nie zamierzam polemizować z tą tezą, tym bardziej, że i "Gladiatora", i "Władcę" darzę nieustającym uczuciem;) Holmes to całkiem inny gatunek filmowy, ale dla mnie nie ma to znaczenia. Podejrzewam, że będę ten film uwielbiać w takim samym stopniu.
A co do samej popularności (bo klasyka to pojęcie dośc mgliste i niemierzalne), to nie jest źle: Holmes zarobił do tej pory ponad 400 milionów $.. blisko do wyniku "Gladiatora";) Oczywiście nie twierdzę, że wyniki kasowe i pojęcie "klasyki" to to samo, ale.. jednak coś w SH musi być - ludziom się podoba..
Poza tym - Holmesa raczej lepiej porównywać (jak już) do "Indiany Jonesa" czy "Piratów z Karaibów":) Co by nie mówić, "Indiana" to klasyka, mimo że przygodówka. Czas pokaże, jak będzie z Holmesem.
Ale powiedz szczerze, czy nie sadzisz ze 4 czesc indiany to juz nie to samo doznanie co 3 wczesniejsze?? I nie dlatego, ze bylo gorsza od poprzednich, tylko dlatego, ze juz inaczej sie oglada takie filmy, niesty z takiego rodzju filmow po prostu sie wyrasat - przynajmnie niestety tak jest ze mna. Czego szczerze zaluje... :(
Niestety, nie oglądałam "4";) więc trudno mi ocenić. Co do "wyrastania".. no cóż. Ja mam odmienne doświadczenia. Dotąd najbardziej lubiłam mroczne dramaty, horrory (ale nie te prostackie z masą flaków), zagmatwane thrillery i tym podobne. Nadal je lubię, ale o dziwo, wciągnęły mnie także przygodówki i komedie (które to gatunki do tej pory traktowałam po macoszemu). Albo mi się znudził "mrok";) albo po prostu fajnie od czasu do czasu sobie obejrzeć coś sympatycznego, rozrywkowego, odstresowująco wesołego. Nie jestem przekonana, czy z takich filmów się "wyrasta". Po prostu spełniają one inną rolę..
oj schizonek nie filozofuj. Jakby te filmy, o ktorych mowisz nie miały w sobie elementów wywołujących emocje, napięcie i zaskoczenie to byś na nich usnął.
Dla mnie Sherlock był bardzo dobrym filmem, czytałem w dzieciństwie sporo powieści Doyla i akcja była przewidywalna. Od razu domyślałem się paraliżu, udawanej śmierci, współpracy Lestrade itp. Co z tego? Film ogląda się przyjemnie, a dałem 10 gdyż: Guy Ritchie jest w formie, reżyseruje w specyficzny sposób, który mnie się podoba, Sherlock ukazany jest właśnie tak jak go sobie wyobrażałem i tu minus za zbytnie upodobnienie go do House'a, zwróćcie jednak uwagę, że House cierpi i ćpał przez 5 sezonów, Sherlock zaś taki jest. Efekty marne? Właściwe dla czasu akcji filmu, spodziewał się ktoś cudów i teleportowania? Ogień jest ogniem, wybuchy są wybuchami. Dawniej proch czy dynamit były o wiele słabsze niż dziś i czyniły mniejsze szkody. Ale jak niektórzy nie widzą całego ekranu w ogniu to już są słabe efekty...
Film polecam i jako fan i jako kinoman.