PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=426062}
7,7 453 tys. ocen
7,7 10 1 452786
7,0 81 krytyków
Sherlock Holmes
powrót do forum filmu Sherlock Holmes

Sherlock House

ocenił(a) film na 6

Zwracając uwagę na tytuł tego tematu, mam zamiar przede wszystkim zastanowić, czy przypadkiem Ritchie i jego scenarzyści przypadkiem nie naoglądali się za dużo House'a.
Od niemal samego początku miałem wrażenie, że oglądam Lauriego w roli detektywa, mało tego odniosłem wrażenie, że Watsona też całkiem przypomina kolegę z planu House'a. Chciał bym wymienić wszystkie scen, w których miałem to niepowtarzalne deja vu, prościej będzie mi jednak wymienić te w których było zupełnie na odwrót, a mianowicie, Holmes to jeszcze detektyw czy już pięściarz ? Rozumiem, że cygan ale Holmes ? Nieśmiertelny Watson ? Człowiek spalony od iskry (nie tłumaczcie bo wiem o co kaman, dla mnie to przeciągnięcie struny)? Czy przypadkiem de Fronsac już wcześniej nie wywalczył sobie wolności, udawając martwego ?
Muzyka specjalnie nie daje się zauważyć, plus za Holmesa który potrafi dorównać Housowi, zdjęcia i montaż. Reszta w piach moim skromnym zdaniem.

6/10

użytkownik usunięty
Kolbe

house jest inspirowany holmesem.

Pewna jesteś bo ja bym sobie nie dam ręki za to uciąć, wydaje mi się na odwrót.

ocenił(a) film na 8
papcia__smerf

Hello? Primo, Holmes był wymyślony tak na prawdę w 1890 roku, a House ok. 2000 któryś. W książce jest opisany (holmes) mniej więcej tak samo, jak jest przedstawiony w filmie. Więc... Jak ktoś mógl zgapić holmsa z housa, skoro ten pierwszy powstał 110 lat później? Chyba, że o czymś nie wiem i Conan Doyle wymyślił wehikuł czasu...

Osoba_bez_imienia

Jakoś się nie zastanawiał nad podobieństwami między Holmes a House ale fakt House jest inspirowany Holmes jak się nad tym zastanowić.

Osoba_bez_imienia

chcialbym zauwazyc, ze holmes przedstawiony w filmie nie jest tym samym holmesem, ktorego wymyslil conan doyle, dlatego jak najbardziej JEST MOZLIWE, ze charakter owej postaci zostal zerzniety z housa. zaznaczam jednak, ze nie podzielam opinii autora tematu, wskazane przyklady podobienstwa sa naciagane.

po drugie - house rzeczywiscie jest wzorowany na conandoylowskim sherlocku holmesie, ale glownie w kontekscie detektywistycznym. wiecej swiatla na te sprawe moze rzucic wypowiedz tworcy serialu, ktory chcial stworzyc "medyczne CSI". jasne?

prezentowana przez niektorych logika po prostu zwala z nog...

ocenił(a) film na 8
papcia__smerf

Nie, ona ma racje...
Zarowno serial 'Dr House', jak i film 'Sherlock Holmes' sa wzorowane na
ksiazce. Mimo, ze 'Dr House' wyszedl wczesniej na ekrany niz 'Sherlock
Holmes', to nie znaczy ze ten drugi jest wzorowany na Dr House. Mysle
jednak, ze slyszales, ze istnieje seria ksiazek o Sherlocku Holmes, ktore
sa na polkach sklepow od baaardzo dlugiego czasu, tylko po prostu nie
skojarzyles faktu :p
-Pozdrawiam i przepraszam za powtorzenia ;D

ocenił(a) film na 9
papcia__smerf

Zgadzam się z tobą ale niedokońca. Uważam że to było tak: Twórcy Housa wzorowali się na książkowej postaci Sherlocka Holmesa, a teraz twórcy tego "nowego" Holmesa wzorowali się na serialowym Housie. :)

Pozdrawiam :D

ocenił(a) film na 6

Yyyy a którym Holmesem ? Czytałem, oglądałem, nie przypominam sobie, żeby któryś przypominał Housea. No chyba, że scenarzyści udali się razem z J. Foxem w przyszłość i zgapili od nowego Sherlocka...

Kolbe

Kolbe, nudzisz. Jesteś n-tą osobą, której wydaje się, że odkryła Amerykę, wspominając o House'ie.
Twórcy House'a inspirowali się bogato opowiadaniami o Holmesie. Koniec pieśni.

Pozostałe twoje pytania to jakiś bełkot, sorry, nie wiem, o co ci chodzi. Napisz składniej, wówczas będziesz mógł liczyć na odp.
A w piach to sam się obal.. na plaży wszak fajnie;)

ocenił(a) film na 6
shizonek

Przyznam się, że tego nie widziałem.
A co do reszty, rozumiem, że był pięściarzem, ale napier**** się przez cały film ? Scena na ringu powstała chyba tylko po to, żeby zademonstrować możliwości montażystów - bo na przemyślenia miał cały film, niestety wolał Mortal Kombat.
Nieśmiertelny Watson ? Nie bełkot, a scena wielkiego wybuchu, troszku się chłopak poobijał, ale generalnie można powiedzieć, że mu włosek z głowy nie spadł, takie sceny rażą.
Iskra + spreparowany garnitur dają większe obrażenia od wybuchu.
Motyw ucieczki z więzienia za pomocą trucizny można już było oglądać w Braterstwie Wilków.
Generalnie jest przewidywalny(mówię o samym Blackwoodzie), zero zaskoczenia na końcu, chyba nie chcesz powiedzieć, że zakończenie cię zaszokowało ? . Nie mówię, że jest zły, ale 10/10 ? Nie rozumiem czym się zachwycać, ani to nowatorskie, ani nie robi jakiegoś wielkiego WOW. Przyzwoity film i tyle.

użytkownik usunięty
Kolbe

a napier***** się przez cały film? to chyba momentami musiałam przysypiać, i widocznie te dłuuugie przerwy pomiędzy nawalankami mi się śniły.

co do zakończenia: niby przewidywalne i niby wiaodmo z góry, jakie jest wyjaśnienie, ale czy naprawdę wolelibyście element zaskoczenia pod wezwaniem: "it's magic"?

ocenił(a) film na 10
Kolbe

Scena w ringu pokazuje, jak Holmes odreagowuje poprzez bijatyki - zauważ, że nastąpiła zaraz po tym, jak uraził narzeczoną Watsona mówiąc, że chce go poślubić dla pieniędzy.
Watson nie jest nieśmiertelny, może po prostu ten wybuch nie był aż tak silny. Z tego co pamiętam to Blackwood użył do niego materiału dopiero co wynalezionego przez rudego karła, więc pewnie nie miał okazji go jeszcze przetestować. I dla mnie wcale nie jest takie dziwne, że ubranie płonące na tobie powoduje poważne obrażenia...
A o ucieczce za pomocą trucizny można już było przeczytać w Romeo i Julii.
Zakończenie mnie osobiście nie zdziwiło, ale byłam ciekawa jak udało mu się uniknąć powieszenia. 10/10 daję, ponieważ lubię wiktoriański Londyn i podobało mi się, jak ukazali zainteresowanie okultyzmem i rozwojem techniki. Każdy ma swoje zainteresowania, a oceny z reguły wystawia się subiektywne, więc na pewno jednym film będzie się podobał, a innym nie :)
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
Nicze

Zgadza się, ale zwróć uwagę na to, że nacisk, był położony na bajere tej walki. Sceny z Watsonem nie skomentuję, albo powinno jej nie być, albo powinien w niej zginąć, wyglądało dosyć poważnie, i moje zdziwienie kiedy zobaczyłem go, całego i zdrowego.
Generalnie koleś po kilku sekundach był dead (od podpalonego garniaka).
O Romeo i Julii zapomniałem wspomnieć, co nie zmienia faktu, że jest to motyw powielony :)
10/10 to oczywiście ocena subiektywna, i jak najbardziej ją szanuję.
Apropo zakończenia ? Mój ulubiony masterpiece to Vidocq :)

ocenił(a) film na 10
Kolbe

Scena wybuchu była potrzebna, ponieważ dzięki niej Holmes wydedukował jak zginął koleś próbujący zastrzelić Blackwooda. A Watson zginąć nie mógł, ponieważ... jest Watsonem. Słynnych detektywów ani ich asystentów się po prostu nie zabija, więc filmy o nich są przewidywalne. Z tym że przewidywalne niekoniecznie znaczy nudne.
Wracając do tego kolesia, to jak widać ta substancja jest bardziej łatwopalna niż wybuchowa. W scenie nad rzeką też było więcej ognia niż silnych wybuchów. A koleś był dead po kilku sekundach, bo wyskoczył przez okno :)
Filmu Vidocq jeszcze nie widziałam, ale nie omieszkam zobaczyć :)

ocenił(a) film na 6
Nicze

Jak najbardziej, jednak nie musieli w jej środku umieszczać Watsona, w takim wybuchu chociaż by go przypaliło tu i tam, poza tym, śmierć Watsona była by dla mnie tym WOW, ktoś się odważył zabić jedną z głównych postaci.
A Vidocq ? Zakończenie mega, zresztą cały film jest mega moim skromnym zdaniem - jest DVD, dawno nie oglądałem :).
A co do Sherlocka ? Może się spodziewałem czegoś innego, w końcu to Sherlock Holmes :)

ocenił(a) film na 9
Kolbe

Przecież Watson w tym wybuchu ucierpiał. Jest scena, kiedy przy jego łóżku stoi Holmes i widać jego popalone ciało :)

Kolbe

"A co do reszty, rozumiem, że był pięściarzem, ale napier**** się przez cały film ?"

Jaki znowu cały? Po prostu cudownie, dwie-trzy scenki mordobicia rozciągać na cały film:/ Nie spałeś aby podczas seansu?;) Jesteś chyba jedyną osobą, która bierze Holmesa za jakiś "Quest" z Van Damme'm.

"zwróć uwagę na to, że nacisk, był położony na bajere tej walki."

Rany boskie. A co w tym zdrożnego, że reżyser pokazał nam efektowną scenę walki? Byłoby lepiej, jakby ustawił kamerę w kącie, sfilmował scenkę na czarno-biało i rozmazaną? Byłbyś zadowolony?

"generalnie można powiedzieć, że mu włosek z głowy nie spadł, takie sceny rażą"

Może ciebie. Może w realistycznych dramatach czy dokumentalnych.
W przygodówkach nie rażą. Mnie tam nie przeszkadza, jak główny bohater ratuje się z kilkoma draśnięciami spod lawiny głazów, uchodzi z życiem ze spotkania z dinozaurem czy przebywa bez szwanku spienione odmęty. Takie są prawa gatunku, misiu. Jak ci się nie podobają, to trudno, ale nie sadź smutów z tego powodu.

"Motyw ucieczki z więzienia za pomocą trucizny można już było oglądać w Braterstwie Wilków. "

Nawet jeśli, to co z tego?

"jednak nie musieli w jej środku umieszczać Watsona, w takim wybuchu chociaż by go przypaliło tu i tam, poza tym, śmierć Watsona była by dla mnie tym WOW, ktoś się odważył zabić jedną z głównych postaci. "

Wiesz.. przyznaj po prostu, że poszedłeś na niewłaściwy film. Chciałeś iść na "Szósty zmysł 2";) Minimum pomyślunku przy wyborze filmu jednak się przydaje. Jak idę na "Batmana", to nie nastawiam się na to, że reżyser uśmierci 'nietoperza'. I wiesz co? Wcale mnie to nie boli. Tak po prostu jest w filmach o "super-bohaterach" i tym podobnych postaciach. Taka zasada: nie zabija się głównych bohaterów. Nie musi Ci się to podobać. Ale pogódź się z tym (lepiej się z tym żyje;) - rozrywkowy film ma dostarczać rozrywki, i tyle.

"zero zaskoczenia na końcu, chyba nie chcesz powiedzieć, że zakończenie cię zaszokowało ?"

Nie zaszokowało. A miało zaszokować? Wcale tego nie oczekiwałam, i takowy brak nic a nic mi nie zepsuł frajdy z oglądania.

"A Vidocq ? Zakończenie mega, zresztą cały film jest mega moim skromnym zdaniem"

"Vidocq" jest bardzo dobrym filmem, zgadzam się. Tylko co z tego właściwie wynika? Że zakończenie jest w jakiś tam sposób niespodziewane? No jest. Czy to znaczy, że "Vidocq" jest lepszy od "Holmesa"? To całkiem inne gatunki - pierwszy to kryminał, drugi - przygodówka. Po co je porównywać?


Generalnie "kocham" recenzje przygodówek, których trzonem jest utyskiwanie na nieprawdopodobieństwo przeżycia głównego bohatera i brak "szokującego zakończenia". Jesteś pewnie jedną z tych nieszczęsnych istot, które w "Obcym" narzekają na to, że alien ma kwas zamiast krwi, w "Matrixie" dowodzą, że przecież nie da się uchylać przed kulami, a "Gladiator" to ściema, bo przecież cesarz nie walczyłby na arenie, "Władca Pierścieni" - przewidywalne zakończenie, i tak dalej. Żal mi takich widzów.. na każdym filmie muszą bardzo cierpieć.. ten brak realizmu i przewidywalność fabuły;)

"Nie mówię, że jest zły, ale 10/10 ? Nie rozumiem czym się zachwycać, ani to nowatorskie, ani nie robi jakiegoś wielkiego WOW"

Proste - 10/10 daję, jak mi się film BARDZO PODOBA. Żadna filozofia. Co do 'nowatorstwa', to po pierwsze, nie wiem, dlaczego to ma być element niezbędny dla dobrej oceny. Po drugie - śmiem twierdzić, że akurat "Sherlock Holmes" jest nowatorski. Tylko widzisz - dla ciebie nowością jest wprowadzenie czegoś, czego nikt do tej pory w kinie nie wymyślił (a są jeszcze takie rzeczy w ogóle??), a dla mnie nowością może być odejście od dotychczasowego kanonu. I w takim ujęciu - SH jest nowatorski. Głównie w sposobie przedstawienia postaci Holmesa, pokazaniu, w jaki sposób wyciąga wnioski z wydarzeń. Nawet te, nielubiane przez ciebie, scenki walk są pewnym novum, jeśli chodzi o filmy o detektywie. Wszakże do tej pory przynależne były innym gatunkom, innym filmom.

ocenił(a) film na 6
shizonek

Tak jak wspominałem, do Twojego subiektywnego zdania nie mam problemu, każdemu podoba się coś innego, ja to rozumiem i szanuję. Po prostu mnie zdziwiły zachwyty nad nim, i nie mówię, że to film zły - nigdy tego nie powiedziałem, niezły/dobry - zdecydowanie, ale nie nazwałbym go z pewnością arcydziełem. A powiem Ci szczerze, że rzadko zdarza mi się obiektywnie podchodzić do filmu (można to zobaczyć po moich ocenach), uderzyła mnie ta tylko przyzwoitość.

BTW. Jeśli chodzi o walkę, uważam tą scenę za jedną z najlepszych w filmie (montaż mnie powalił) , po prostu odniosłem wrażenie, że była totalnie niepotrzebna.

ocenił(a) film na 10
Kolbe

Odniosłeś mylne wrażenie; ta scena była potrzebna, pokazuje jak odreagowuje Holmes, przedstawia Watsona jako hazardzistę i wprowadza postać Adler. Szukasz dziury w całym, jeśli dalej nie widzisz sensu tej sceny to proponuję obejrzeć film jeszcze raz.

Btw, jeśli chcesz się dziwić zachwytom nad jakimś filmem to proponuję przejść się na forum Zmierzchu.

ocenił(a) film na 6
Nicze

Z całym szacunkiem, nie szukam dziury w całym, film oglądałem 2 razy, a już na pewno nie jest to arcydzieło. Subiektywnie, możesz oceniać filmy i na 12/10 - masz do tego prawo bo film się może podobać, ale obiektywnie rzecz biorąc, ten film nie nosi znamion arcydzieła. Nie ma tutaj scen zapadających w pamięć, genialnej muzyki, wybitnych tekstów etc.
Nawet jeśli moje zarzuty są mylne, obiektywnie to nie jest arcydzieło.
Dlaczego jeden z bardziej zaskakujących kryminałów (skoro rozmawialiśmy o Vidocq) przeszedł bez większego echa ? Miejscami eksperymentalne kino, z punktu operatorskiego z zaskakującym finałem. NIE PORÓWNUJE ! Zastanawiam się czemu filmy warte uwagi potrafią się przewinąć, a filmy które nie mają do zaoferowania nic ponad głównego bohatera - Robert rzecz jasna.
No bo cóż takiego ponad to ma do zaoferowania Sherlock Holmes ?

BTW. Na forum Zmierzchu mieszkają tylko trolle i dzieci. Zmierzch, jest dla mnie prywatną porażką na którą dałem się naciągnąć. Dlatego też otrzymał ode mnie ocenę słabą, Sherlock zaledwie dobrą. Poza tym ma zaburzoną perspektywę w 10 stopniowej skali - wolę zdecydowanie tą 5.

Kolbe

Nie wiem, czemu mnożą się te napaści na Ciebie, bo owszem film trzyma poziom, ale daleko mu do miana arcydzieła, a i Richie zrobił filmy lepsze. Jesli chodzi o podobieństwa z Housem, to nawet jeśli, to wychodzi na plus, chociaż ja tychże nie widzę. Ogólnie bardzo dobra rozrywka plus niewiarygodnie sexy Robert (sorry jestem kobietą), ale całość - w 100% zgadzam się z Tobą - niezła, lecz nie wybitna.

ocenił(a) film na 10
Kolbe

Czemu oglądałeś 2 razy film, który niezbyt Ci się podobał? :)
Nie wiem czemu nagle wyjechałeś z tą 12/10 i obiektywną oceną, przecież ciągle mówiliśmy o subiektywizmie. Tak, obiektywnie arcydzieło to nie jest, ale nie widzę w tym związku z dyskusją.
Akapit o Vidocq to raczej do Schizonka?

Wiesz co, fanki Zmierzchu to nie tylko nastolatki. Gorsze są dorosłe kobiety, które marzą o Edwardzie pseudo-wampirze. Zgroza.

ocenił(a) film na 6
Nicze

Bo zawsze to robię, mój osąd na temat filmu musi być zawsze jasny :)
Bo widziałem pod wieloma tytułami różne oceny, różnych ludzi, były też i 12/10 :)
Ja wymieniłem to co wydawało mi się w filmie rażące, moim okiem, wy próbujecie moje niezadowolone oko zwieść ze złej ścieżki a ja zdanie nie zmienię. Dlatego też, wykłócając się nt. kilku argumentów w kółko jest bez sensu, bo obie strony wiedzą swoje. Stąd też moje rozmyślenie, być albo nie być, jako arcydzieło i Sherlock Holmes.
Większość osób, w tym i ja oceniam subiektywnie dużą część filmów, w Sherlocku było to coś co kazało mi obiektywnie na niego spojrzeć - po prostu źle mi się go oglądało.
Jeśli chodzi o Zmierzch, nie mogę rozmawiać na ten temat, bardzo osobista sprawa między mną i reżyserem.

ocenił(a) film na 10
Kolbe

Osób, które wystawiają filmowi ocenę 12/10, raczej nie traktuje się poważnie.
Nie; Ty mówisz, że niektóre sceny były niepotrzebne, a my stwierdzamy, że były. I swoje zdanie argumentujemy. Rozumiem, że film nie musiał Ci się podobać, ale rozważania pt. potrzebność/niepotrzebność scen zostaw w spokoju.

Kolbe

Kolbe, ale co Ty tak uparcie wyjeżdżasz z tym "arcydziełem"? Jeżeli uznamy, że na "dychę" zasługują tylko artystyczne produkcje pokroju filmów Bergmana, to wg takiej miary każdy film rozrywkowy co najwyżej sięgnie 5/10. Czy o to Ci chodzi? Uważasz, że przygodówki, horrory i s-f nie mogą "z zasady" dostać wysokiej oceny? A jeśli są bardzo dobre w swoim gatunku? Dlaczego niby nie mogę ocenić "Terminatora 2" na 10, jeśli mi się podoba? "Piratów z Karaibów"? "Dark Water"?

Jest tu trochę winy FilmWebu - do oceny 10 dołączone jest słówko "arcydzieło". Pewnie dlatego się tak bulwersujesz. Ja nie traktuję żadnego filmu jak arcydzieła (śmieszy mnie ten patetyczny epitet). Po prostu korzystam z 10-stopniowej skali oceny i tyle - a jedynym kryterium, jakim się kieruję, to czy mi się film podobał, i jak bardzo. Proste, nie? :)

"Dlaczego jeden z bardziej zaskakujących kryminałów (skoro rozmawialiśmy o Vidocq) przeszedł bez większego echa ? "

Sorry, ale nie do nas te żale:) Wiele filmów przeszło niezauważonych, mimo iż zasługiwały na więcej zainteresowania. Czy to nasza wina? I co to ma wspólnego z oceną innego filmu?

ocenił(a) film na 8
shizonek

w 100% popieram Twoje zdanie!!!

Jeśli chodzi o skojarzenia z House'm nie House'm to mnie np Holmes tak trochę przypominał Jacka Sparrow'a.

Generalnie film mi się bardzo podobał I uważam, że jest super zrobiony.

malgo_malgo

zanim trafiłam na to forum, sama śmiałam się z tego, że duet House-Wilson przypomina filmowy Holmes-Watson (trudno uwierzyć w zbieżność nazwisk, prawda?).

osobiście bardziej spodobała mi się jednak postać House'a. po Holmesie oczekiwałam większej błyskotliwości, myślałam, że mnie czymś zaskoczy.

lubię kino rozrywkowe, dlatego nie mam oporów, żeby jakiejś bajeczce wystawić wysoką ocenę, tutaj jednak miałam nadzieję na coś lepszego.

mimo, że uważam Sherlocka Holmesa za przyzwoity film, to nie mam pojęcia dlaczego tak długo utrzymuje się przy szczycie rankingu FilmWeb...

Kolbe

Co w z tym Housem. Jakby nie istniały do tej pory podobne postacie w kinie czy literaturze czy w życiu.

ocenił(a) film na 6
baryluk

Bo Housea, możemy oglądać nieprzerwanie od 6 lat, w naszej świadomości powstał fałszywa ocena, że to House jest tym pierwszym i jedynym sympatycznym nadęty chamem, i trzeba przyznać, że Lauriemu wychodzi to doskonale.

ocenił(a) film na 6
Kolbe

Stosunkowo niedawno miałem okazję obejrzeć omawiany tutaj film i będąc pod wrażeniem zaobserwowanej tu batalii KOLBE vs. RESZTA ŚWIATA postanowiłem trochę wesprzeć tegóż "samotnego wojownika", z którego opinią na temat filmu całkowicie się zgadzam.

Co do "Housowości" Holmes'a to nie ma tu najmniejszej wątpliwości - jest tak rażąca w oczy jak wzrost naszego prezydenta. Pytanie brzmi: dlaczego tak jest? Oczywiście, że postać "Gregorego" powstała znacznie później niż Sherlock'a, dodatkowo sami twórcy jawnie przyznają się do wzorowania postaci lekarza na słynnym detektywie. Jednak charakterystyczna gra Hugh Laurie'go ma już pierwszeństwo przed interpretacją Roberta Downey'a, a chodzi tu własnie o grę aktorską a nie wzory literackie. To, że widz przez sporą część filmu zastanawia się kiedy Sherlock Holmes zacznie kuleć i łykać Vicodin może wynikać albo z lenistwa Roberta, który jakoby skorzystał z gotowego "szablonu" stworzonego przez Laurie'go, czy też prawdopodobniej ze świadomego zabiegu marketingowego, których zresztą co nie miara w tym filmie(vide matrixowy "bullet time" w scenach walki).

Poza tym ogólnie zgadzam się z całą resztą "zarzutów" wystawionych przez tak bardzo(moim zdaniem niesprawiedliwie)tłamszonego tu Kolb'a. Ogólnie rzecz biorąc jest to pięknie wyglądający średniej klasy film, zrobiony z wielkim rozmachem... komercyjnym rozmachem. I to najbardziej boli mnie i (chyba) Kolbe'go - SHERLOCK Ritchiego jest sposobem na ciekawe spędzenie 2godzin, nic poza tym. Wiem czego się spodziewać po seansie TRANSFORMERS'ów, ale chyba logiczne jest, że po największej detektywistycznej legendzie wszechczasów spodziewam się czegoś więcej niż ciągłego biegania i bijatyk a la Indiana Jones, czy intrydze lichej niczym NFZ. Dodatkowo przytoczony tu przykład "nieśmiertelności" Watsona jest, moim zdaniem, jak najbardziej potwierdzeniem banalności tej produkcji. Owszem - sceny głównych bohaterów (czy ich pomocników) wychodzących cało z "pewnej śmierci" widzieliśmy już setki razy i zobaczymy jeszcze więcej, co nie znaczy, że musimy przyklaskiwać twórcom raczących nas banałem. Tak samo jak Kolbe uważam, że śmierć Watsona w tej scenie byłaby świetnym(pod względem dramaturgii)motywem. Twórcy wyraźnie zostawiając sobie otwartą furtkę do sequela(proszący się o dokończenie wątek z prof. Moriarty'm)postanowili jednak oszczędzić doktora. OK, ale czy nie możliwe było lekko realistyczniejsze przedstawienie tej sceny? Zwykły "odrzut" jego ciała do wody i byłoby to całkiem zjadliwe.
Ale proszę państwa, jedyny gatunek filmowy gdzie człowiek stojący w samym środku dziesiątek eksplodujących beczek wypełnionych materiałem wybuchowym i wychodzący z tego jedynie ze średnim poparzeniem karku i jakimś niesprecyzowanym urazem ręki(czarny temblak, który zresztą znika po 2scenach) to "kreskówka" lub parodia. Po takiej akcji nawet BATMAN byłby mocniej poturbowany, a(z całym szacunkiem do postaci) jednak doktorkowi trochę do Bruce'a brakuje;) Toleruję naciąganie rzeczywistości w celu podniesienia atrakcyjności akcji - od 100%realizmu mamy filmy dokumentalne. Nie znaczy to jednak, że mamy się godzić na ewidentną głupotę. Poza tym jak to się mieści w konwencji filmu gdy raz widzimy Sherlock'a ustalającego z "chirurgiczną precyzją" taktykę walki, a drugim razem Watsona znoszącego wybuchy lepiej niż Robocop? Apropos Robogliny - on w swym filmie też nie zginął, ale miał choć realnie przedstawiony damage, a był to przecież film całkowicie odrealniony.

Co do tematu mordobić... Sherlock mogł odreagowywać biciem się i w tym kontekście jeszcze można byłoby przyjąć jego udział w bijatyce połączonej z efektowną "matrixowo-bullettimową" analizą ciosów, jednak już jednak już rzucanie młotkami w przerosłych Francuzów czy Watson siekający "łotrów" ostrzem schowanym w lasce z rzadkiego afrykańskiego drzewa to już ewidentna taktyka w stylu "jak się biją to się widz cieszy".
Swoją drogą śmiesznym jest fakt, że nie chcecie przyznać racji w kwestii "Questowości"(tej z Van Dammem:)) tego filmu - przecież sceny walki występują od pierwszej sceny do niemal samego końca! Może i faktycznie jest ich dosłownie cztery(w tym jedna licząca, bagatela, 7minut!), ale to i tak, moim zdaniem, dosyć sporo jak na detektywa, który jest niemal synonimem siły dedukcji, a nie siły "półobrotu".
I tu tkwi całe sedno sprawy - ani ja, ani (zapewne) Kolbe nie neguje "rozrywkowosci" tego filmu. Dużo akcji, bijatyk, wybuchów,trochę humoru, ładne widoczki(jeśli gustuje się w takich "kostiumowych" klimatach)i sporo trupów. Brakuje jeszcze (za przeproszeniem) pary cycków i mamy wspaniały przepis na świetne kino akcji dające widzowi całe mnóstwo frajdy. I jest to przepis całkowicie udany - zaserwowane nam przez Guya Ritchiego danie jest cudne, smaczne i lekko strawne. Lekką zgagę powoduje jednak sama nazwa dania - bo jak można do jednego gara wrzucić mieszankę Indiany Jones'a ze śledztwem rozwiązywanym w stylu Bad Boys'ów , okraszoną scenami walk w kombinacji Matrix - Punisher("niezniszczalny" Wielki Ruski zamieniony na "niezniszczalnego" Wielkiego Francuza)i posypaną dużą garścią Hugh Laurie'go, dając całemu temu mixowi nazwę tak ekskluzywną jak SHERLOCK HOLMES? Cały ten film to właśnie takie zmiksowanie chwytliwych motywów z wielkich komercyjnych hitów, dodatkowo zalane równie chwytliwym i charakterystycznym stylem Guy'a Ritchiego, który(na szczęście) uratował go przed totalnym banałem. Osobiście jednak czuję się oszukany, że "nowy, ulepszony" Holmes zamiast do inteligentnego kryminału/mrocznego thrilleru z wciągajacą, intrygującą fabułą i zaskakującym zakończeniem trafił do kolorowej, hollywoodzkiej papki o poziomie zaawansowania równej trzonkowi do łopaty.

Podsumowując - z jednej strony jest to dobrze zrobiony, sprawnie zagrany, świetnie zmontowany film przygodowy, całkowicie wart poświęcenia 2godzin przeznaczonych na ROZRYWKĘ.
Z drugiej jest to jawna profanacja legendy, która w beszczelny sposób została tu wykorzystana jako znana marka do sprzedaży nieoryginalnego produktu. Pomysł "odświeżenia" Sherlock'a Holmesa jest jak najbardziej trafiony, jednak nie okłamujmy się, że legendarny detektyw w tym wypadku nie został wskrzeszony wyłącznie z chęci łatwego zysku.
Mam wielką nadzieję, że następnym razem przywrócony do życia zostanie przez bardziej ambitnych twórców, którzy uszanują potencjał jaki tkwi w tej niesamowitej postaci.

ocenił(a) film na 6
Werzemuth

Samotny wojownik, to zawsze do mnie pasuje :D

Powiem Ci, że wróciła mi chęć do rozmowy apropo Housea. Bo fakt jest, że wzór literacki to raz, a jego interpretacja to dwa, nie spojrzałem na to z tego punktu widzenia.

Apropo Kolba (Kolbe jest od Maksymiliana KOLBEGO :) - tak na mnie wołają:))

Na temat nieśmiertelności, oczywiście powiedziałem co miałem do powiedzenia. Do kanonu głównych bohaterów z dziedziny total damage, możemy zaliczyć T-800 z drugiej części Terminatora.

I dalej, Pies Baskerville'ów to nie był :)
Nowy Holmes, powstał, żeby nacieszyć przede wszystkim oko, wyszło mu to w tej dziedzinie naprawdę dał radę, ale jeśli mam go oceniać, jako film o Sherlocku Holemsie, nie mogę go nazwać filmem rewelacyjnym, spełnił tylko część swojego zadania - jest na co popatrzeć.

ocenił(a) film na 9
Kolbe

To scenarzyści House'a zaczytali się w Holmesie.

Werzemuth

"matrixowy "bullet time" w scenach walki"

To nie bullet-time. Slow-motion albo po prostu slo-mo;)

"wystawionych przez tak bardzo(moim zdaniem niesprawiedliwie)tłamszonego tu Kolb'a"

Oj, pojawił się n abiałym rumaku obrońca biednego uciśnionego Kolbe'a. A czego się spodziewaliście obaj, wchodząc na forum SH, i wykazując niesamowite czepialstwo? Że coś się w filmie nie podobało, to jedno, a wałkowanie tego na wszystkie strony to drugie. Po prostu to nudne. Kolbe w każdym poście używa słowa "arcydzieło", a Ty piszesz:

"SHERLOCK Ritchiego jest sposobem na ciekawe spędzenie 2godzin, nic poza tym"

No i co z tego? Prawie każdy, komu się spodobał film (włącznie ze mną) piszą coś podobnego: bardzo dobra rozrywka na 2 godziny. A wy dwaj robicie zamieszanie, wynajdując urojone wady filmu i próbując wmawiać fanom filmu teksty, jakich nie napisali.

"po największej detektywistycznej legendzie wszechczasów spodziewam się czegoś więcej niż ciągłego biegania i bijatyk"

Przemyśleń nad kondycją współczesnej ludzkości? Pochylenia się nad problemem przeludnienia krajów rozwijających się? A może polemiki z kwestią globalnego ocieplenia?
Wyluzuj, to Sherlock Holmes, kino rozrywkowe. ROZRYWKOWE. Rozumiesz ten termin? Robisz dokładnie to, co Kolbe - oczekujesz od filmu rzeczy, których NIE POWINIENEŚ oczekiwać.

"jednak już jednak już rzucanie młotkami w przerosłych Francuzów czy Watson siekający "łotrów" ostrzem schowanym w lasce z rzadkiego afrykańskiego drzewa to już ewidentna taktyka w stylu "jak się biją to się widz cieszy""

? Ale w czym problem? Że "widz się cieszy?" To jest złe?;)

"Swoją drogą śmiesznym jest fakt, że nie chcecie przyznać racji w kwestii "Questowości"(tej z Van Dammem:)) tego filmu - przecież sceny walki występują od pierwszej sceny do niemal samego końca!"

Ja tak nie uważam. I co, będziemy się kłócić jak dzieci w piaskownicy? Wylicz w minutach sceny, w których ktoś kogoś uderza, przelicz, ile to % zajmuje filmu i wtedy pogadamy. Jak wyjdzie co najmniej 50% na bijatyki (Quest), to pierwsza przyznam Ci rację. Póki co pozostanę przy swoim zdaniu.

"nazwę tak ekskluzywną jak SHERLOCK HOLMES?"

Aha, już zaczynam rozumieć.. Dla Was dwóch zdaje się, Holmes to coś w rodzaju literatury na miarę Dostojewskiego, tak? No tak, w takim ujęciu film to faktycznie profanacja;) Dla mnie to jednak literatura popularna. Conan-Doyle drukował ją w odcinkach w gazecie, nie róbcie z tego dzieła noblisty;)

"Osobiście jednak czuję się oszukany, że "nowy, ulepszony" Holmes zamiast do inteligentnego kryminału/mrocznego thrilleru z wciągajacą, intrygującą fabułą i zaskakującym zakończeniem trafił do kolorowej, hollywoodzkiej papki"

Sam sobie odpowiedziałeś. Oczekiwałeś czego innego - dostałeś nie to, co chciałeś - wylewasz żale na forum - mieszasz film z błotem.

"Podsumowując - z jednej strony jest to dobrze zrobiony, sprawnie zagrany, świetnie zmontowany film przygodowy, całkowicie wart poświęcenia 2godzin przeznaczonych na ROZRYWKĘ.
Z drugiej jest to jawna profanacja legendy"

No i właśnie ja podpisuję się pod pierwszym zdaniem cytowanej wypowiedzi, a ty - pod drugim. Dlatego niegdy się nie zrozumiemy. To, co dla mnie jest wielką zaletą, dla Ciebie jest "profanacją". Śmieszą mnie takie wielkie słowa w odniesieniu do filmów: profanacja, arcydzieło.. niektórzy lubią uderzać w górnolotne tony;)

"nie okłamujmy się, że legendarny detektyw w tym wypadku nie został wskrzeszony wyłącznie z chęci łatwego zysku"

Tak, pewnie. Inne produkcje nie są robione z chęci zysku, tylko charytatywnie. Dorośnij.


ocenił(a) film na 6
shizonek

Nie chcę się bawić w Miodka, Kolbe - Maksymilian Kolbe, Maksymiliana Kolbego - ksywa pochodzi od Świętego, więc należy ją odmieniać na tych samych zasadach.

A wracając do Sherlocka, chyba nikt nie rozumie o co mi i Werzemuthowi chodzi. Przecież nikt nie mówi, że to Holmes to film zły, mało tego to dobry film, powtarzam to już po raz trzeci, ale na litość, to nie jest arcydzieło - 10/10 oznacza to o czym cały czas mówię i będę to powtarzał.
Rozumiem waszą subiektywną opinię, zgadzam się z nią - wasze gusta, wasza ocena. Moim obiektywnym zdaniem to tylko dobry film, oceniam go jako film o Sherlocku Holmesie - od filmu, o tak klasycznej postaci, spodziewałem się więcej (i nie twierdzę, że to postać na miarę tych Dostojewskiego).
Moim skromnym zdaniem, to nie jest tytuł, po którym się zbiera szczękę z podłogi.
Nie mam zamiaru wałkować tego co mi się podobało bądź nie ale jedno jest pewne, Holmes na papierze, to nie typowo rozrywkowa literatura, podobnie jak i jego ekranizacje. Rozumiem, że to interpretacja reżysera, ale jak już wspominałem, oczekiwałem Holmesa. Dostałem dobre rozrywkowe kino, dobre, bo w tej kategorii można dostać lepsze obrazy.

ocenił(a) film na 10
Kolbe

Nie rozumiemy o co Ci chodzi, ponieważ najpierw mówisz, że szanujesz subiektywne opinie, a teraz próbujesz nas przekonać, że są one złe i Holmes na 10 nie zasługuje. Przynajmniej tak to wygląda. Chyba już nikt oprócz Ciebie nie nadąża za głównym wątkiem dyskusji, bo ciągle go zmieniasz.
"Moim obiektywnym zdaniem" - Twoje zdanie nie może być obiektywne, ponieważ, jak sama nazwa wskazuje, jest Twoje ;)
Nie przywiązuj takiej uwagi do opisu danej gwiazdki na filmwebie, inaczej filmów zasługujących na 10 byłoby kilka na krzyż. I z pewnością byłyby to same dramaty.

ocenił(a) film na 6
Nicze

Temat mi uciekł, a więc wyrażę się jasno po raz kolejny: szanuję waszą opinię, ale mam też swoją, obiektywną - nie zasługuje.
To, że szanuję czyjąś opinię, nie znaczy, że nie mogę mieć swojej włąsnej.

Kolbe

"ale na litość, to nie jest arcydzieło"

Oj, dajże już spokój z tym arcydziełem! Masz jakieś natręctwo powtarzania tego słowa w każdym poście czy co?

"Rozumiem waszą subiektywną opinię, zgadzam się z nią - wasze gusta, wasza ocena. Moim obiektywnym zdaniem"

Aha, a więc nasza ocena jest subiektywna, a twoja obiektywna? Zdradź nam tajemnicę swojego obiektywizmu. To jest zdolność wrodzona, czy bierzesz na to jakieś pigułki? :)

"Moim skromnym zdaniem, to nie jest tytuł, po którym się zbiera szczękę z podłogi. "

A kto Ci każe zbierać? Dla mnie wystarczającym kryterium przyznania najwyższej oceny jest satysfakcja z obejrzenia danej produkcji filmowej. Radochy miałam w bród, toteż cała przeszczęśliwa nagrodziłam film dychą. A że tobie się to nie podoba, to już nie mój problem. Już dawno nie bawiłam się tak dobrze w kinie jak na SH.

"jedno jest pewne, Holmes na papierze, to nie typowo rozrywkowa literatura"

A jaka mianowicie?

ocenił(a) film na 6
shizonek

Będę używał, bo według waszej oceny jest to arcydzieło - przynajmniej tak pisze obok gwiazdek - nienawidzę tej skale, ale skoro już jest, to się jej trzymam.
Dlaczego moja ocena jest obiektywna ? Wystawiając ocenę 10/10, twierdzicie, że film jest bezbłędny i w swoim gatunku nie ma sobie konkurencji, reasumując jeśli twierdzisz, ze to przygodówka, to w tym gatunku lepszym filmem jest chodź by Indiana Jones. Dlaczego ? Nie próbuje udawać innych gatunków. Ja uważam Holmesa, za nieudaną hybrydę kina kryminalnego z przygodowym.

Ale moment, jak na razie cały czas czegoś ode mnie oczekujecie.
Może ktoś wytłuścić czym Sherlock Holmes wybija się ponad wszystkie inne produkcje tego typu ? Wiecie z jakim filmem kojarzy mi się Sherlock ? Z ostatnią częścią Indiego (pomijając jego "pozaziemski charakter" charakter ), czyli bijemy się, trochę rozkiminek nad Holmes - laboratorium karła, Jones - nad grobem konkwistadora, podobna dawka humoru, i znowu, bitka, rozkminka etc. Tyle, że Indy, nie udaje innego film, dzieją się tam cuda jakie powinny się w nim dziać (Arka, UFO, Grall). Nie jestem fanem Indiego ale to zdecydowanie lepsza przygodówka (bo tak nazywano tutaj Holmesa), ba nawet pierwsza Mumia w tej kategorii wypada lepiej.

No więc, co takiego jest w tym Holmesie, prosze neich ktoś mi to powie, czarne na białym.

Kolbe

"Będę używał, bo według waszej oceny jest to arcydzieło"

Yes yes yes! Kolejne "arcydzieło" do mojej kolekcji! Na to czekałam:)))
Nie, wg naszej oceny (a przynajmniej mojej) to nie jest 'arcydzieło', tylko film zasługujący na 10/10. Ideologiczne etykietki FW mnie nie interesują, a słowa 'arcydzieło' nie ma w moim słowniku filmowym. Już rozumie?

"jeśli twierdzisz, ze to przygodówka, to w tym gatunku lepszym filmem jest chodź by Indiana Jones"

Bo ja wiem.. co kto lubi. Dla Ciebie "chodź by" lepszy jest Indy, dla mnie może Sherlock;) a może jeszcze inna przygodówka. Na szczęście jeszcze nie wynaleziono miernika "lepszości" filmu i każdy może mieć własną opinię.

"Ja uważam Holmesa, za nieudaną hybrydę kina kryminalnego z przygodowym. "

No widzisz.. a ja nie uważam. I co, przerzucamy się dalej figlarnie słówkami? Spoko, jak lubisz, to ja też mogę to ciągnąć dalej;)

"jak na razie cały czas czegoś ode mnie oczekujecie."

Ja niczego nie oczekuję. Wcale nie czekam na okrzyki zachwytu nad SH z Twojej strony. Ciekawa tylko jestem, do czego właściwie dążysz. No ale mam nadzieję, że wkrótce się o tym przekonam, i że nie jest to oczekiwanie, iż nagle napiszę "o kurczę! jak mogłam być taka ślepa! przecież SH mi się wcale nie podobał, tylko tak ściemniam dla rozrywki";)

"Może ktoś wytłuścić czym Sherlock Holmes wybija się ponad wszystkie inne produkcje tego typu?"

To jest pytanie z gatunku tych, na które każda odpowiedź będzie niewłaściwa, prawda? ("kogo kochasz bardziej - tatusia czy mamusię?";) Co bym nie napisała, i tak tego nie przyjmiesz do wiadomości albo zmieszasz z błotem - więc nie zamierzam się wysilać.
Po drugie - "wybijanie" nie jest akurat wg mnie koniecznym warunkiem do uzyskania 10/10. Wystarczy, że film spełnia warunki wzorowego przedstawiciela swojego gatunku. Albo ma jakieś zalety, które - mimo swej niedoskonałości - jakoś nas chwycą za serce. A że FilmWeb doczepia do cyferek oceniaczkowych jakieś epitety, to już nie mój ból.

"Tyle, że Indy, nie udaje innego film, dzieją się tam cuda jakie powinny się w nim dziać"

A co udaje SH, pytam z ciekawości?

Czyli co, chodzi Ci o to, że w Holmesie są wątki okultystyczne, tak? To jest ten problem?
No to ja Ci z tym nie pomogę, sorry Winnetou. Mnie bowiem wcale nie rażą takie motywy.. trudno, jak nie lubisz, to trzeba przecierpieć. Mnie np. w "Avatarze" nie podobały się niebieskie kotoidalne Na'vi (bo nie lubię kotów), ale to jeszcze nie powód, bym równała z ziemią cały film.

"No więc, co takiego jest w tym Holmesie, prosze neich ktoś mi to powie"

Skoro ładnie prosisz.. Miałam nie pisać, ale co tam. Poużywaj sobie - mnie to i tak zarówno, zapewne w niedalekiej przyszłości, gdy stanę się szczęśliwą posiadaczką SH na blurayu, będę się pławić w kilku(nasto?)krotnym oglądaniu tejże produkcji i niczyje zrzędzenia mi tej przyjemności nie popsują. Jeśli tak Ci wygodniej i pasuje Ci do światopoglądu, możesz śmiało uznać, że mam klapki na oczach i wobec tego nie opłaca się dalej dyskutować z takim 'betonem' holmesowym;)
A jeśli jednak lubisz gadać z betonem, proszę, oto czemu podoba mi się film:

http://www.filmweb.pl/f426062/Sherlock+Holmes,2009/recenzje?review.id=9208

To moja recenzja, chyba wyczerpująco odpowiada na Twoje pytanie.

użytkownik usunięty
Werzemuth

panie werzemuth, oglądałeś pan trailer? jeśli tak - to co się dziwisz? jeśli nie - to tym bardziej?

Werzemuth

Z sprawą wybuchów i przeżycia przez Watsona to się zgadzam. Twórcy filmu przegieli, już lepiej gdyby
wylądował w rzece a nie szamotał się pomiędzy wybuchającymi beczkami. Za to rzeczywiście mam duży
żal bo poszli po najmniejszej lini oporu.


Problematyczne jest też skondensowanie wszystkie w czasie.

BTW. A Dredger (ten Wielki Francuz) nieodparcie kojarzy mi się z Buźką z Bondów.

Werzemuth

werzemuth, doskonala analiza. jestem pelen podziwu, ze chcialo ci sie sypac ziarno na ten malo podatny filmwebowy grunt ;)

co do ewentualnych kontynuacji, to pewnie po serii sensacyjnych holmesow, znajdzie sie rezyser pokroju nolana, ktory - podobnie jak w przypadku batmana - zechce powrocic do zrodel, nie rezygnujac jednoczesnie ze zdobyczy filmowej techniki.

z drugiej strony - coraz bardziej sie boje podobnych produkcji. byc moze niedlugo ujrzymy na ekranach kin roberta pattisona w roli herculesa poirot, albo miley cyrus jako miss marple ;)

ocenił(a) film na 9
Kolbe

Widać, że nie czytałeś żadnej książki o Sherlocku Holmesie...
Primo, House jest inspirowany na Holmesie ale na książkowym.
Secundo, w książkach jest wymieniane, że Holmes był świetny w walce bokserskiej (tak, wiem, że to nie to samo co pokazali w filmie, ale film nie był ekranizacja książki)
Tertio, to że ma ciemną karnacje to nie znaczy, ze jest cyganem kolego...
Quarto, zgodzę się do Watsona, nie sadze aby ktokolwiek przeżył taki wybuch i miał tylko oparzenie na barku...
Quinto,nie rozumiem czemu to było przesadzone wg. Ciebie...
Sexto, pokaż mi film, w którym nic nie jest zaczerpnięte z innego źródła...

ocenił(a) film na 5
Jedi_Przemo

Podpisuję się obiema rękami pod słowami Werzemutha. Co do osób krytukujących krytyków: użyję tu bardzo ulubionego przez niektórych sposobu odpowiedzi: nie wszystkim podobał się ten film i nie wszyscy chcą pogodzić się z faktem, że SH to kolejna mało odkrywcza hollywoodzka produkcja. No i co z tego?? Czy to aż taka to wielka sprawa , że ktoś śmiał skrytykować film, który niektórzy uznali za świetny? Chyba nikt się tego nie spodziewał, a nawet jeśli to co do obecnej polemiki to co chcecie osiągnąć?;]Zwłaszcza odpowiedziami w stylu "nie podobało ci się? głupiś bo to tak miało wyglądać i ja się tego nie czepiam". Jakoś nie widzę tego, że którykolwiek z panów lub ja mielibyśmy zmienić nasze skromne zdania. ;p Aczkolwiek mówię tu oczywiście wyłącznie za siebie:)

Senna

"Czy to aż taka to wielka sprawa , że ktoś śmiał skrytykować film, który niektórzy uznali za świetny?"

A skądże, co też Ci chodzi po głowie:) Jak ktoś pisze, że "film do bani, nudny, nie podobała mi się muzyka, aktorzy marni itd.", to nie wysilam się nawet na koment, bo nie ma po co. Każdy ma swoje zdanie - jak ktoś umie uzasadnić swoją opinię, to OK, nic mi do tego.
Ale jak znowu kolejna maruda zaczyna płakać, że "przecież Holmes nie był TAKI, tylko zupełnie inny" (i oczywiście bzdury pisze), "po co te walki bla bla" "a w ogóle zauważyliście, że to dr House", to przeważnie reaguję, bo nie znoszę głupot i zarzucania filmowi rzeczy, których albo nie jest winien, albo które nie mają nic wspólnego z tematem (aha, no i komentowanie po obejrzeniu ..trailera, często słowami "profanacja").
Dyskusję z Kolbem prowadzę z 2 powodów: jeden, to - kolega po prostu beznadziejnie czepia się osób, które śmiały filmowi dać 10/10. Nie umie się pogodzić z taką oceną "rozrywkowego filmu" - jakaś krucjata? W kolejnych postach stara się nam udowodnić na zmianę: że SH to nie jest literatura rozrywkowa (hmm.. coś na miarę Dostojewskiego?), że film SH jest rozrywkowy (to wszyscy doskonale wiemy), i że jako taki nie zasługuje na 10 pts (ciekawe podejście).
A po drugie - dlatego, że ciekawi mnie, ile razy jeszcze będę miała sposobność przeczytać w jego kolejnych komentarzach słowo "arcydzieło". Bawi mnie to po prostu:) Liczę każde słowo, zobaczę, do ilu dojedziemy w przeciągu kolejnego tygodnia. Dawaj, Kolbe! :)

ocenił(a) film na 6
Kolbe

Nie będę się już rozpisywał nad plusami/minusami produkcji, chciałbym jedynie zauważyć, że mimo wszystko jest to film nadzywczajny skoro stał się katalizatorem tak zażartej dyskusji!:)

I to jest naprawdę piękne w sztuce(również flmowej), że każde dzieło nie istnieje tylko samo w sobie i dla siebie, ale przede wszystkich w i dla emocji ludzi, którym dane było je obejrzeć. A ile widzów tyle emocji(interpretacji).

Przy okazji pozdrawiam wszystkich obecnych tu forumowiczów - obyśmy spotkali się na równie emocjonującej BATALII przy innych filmach! :D

Werzemuth

"mimo wszystko jest to film nadzywczajny skoro stał się katalizatorem tak zażartej dyskusji!:) "

Prawda?:) Co by nie mówić, film ma w sobie jednak to "coś".

"I to jest naprawdę piękne w sztuce(również flmowej), że każde dzieło nie istnieje tylko samo w sobie i dla siebie, ale przede wszystkich w i dla emocji ludzi, którym dane było je obejrzeć."

Przypomina mi się zasłyszane kiedyś zdanie, odnośnie literatury. Po napisaniu, skończeniu książki, bohaterowie przestają być własnością pisarza, otrzymują "własne życie" - czy jakoś tak. Pasuje również do filmu:)

pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
shizonek

Uff od razu lżej mi się was czytało. :) Czytanie po raz n-ty powtarzanych w kółko polemik wpędzało mnie w śpiączkę zwłaszcza o 3ciej w nocy :). Wychodzę z założenia, że jesli ktoś juz napisał to co miałam na myśli to już nie ma sensu tego powtarzać. Choć może właśnie dlatego kiepski ze mnie dyskutant;p.Hmm krótko mówiąc: osobiście po filmie nie oczekiwałam bynajmniej, że będzie arcydziełem, choć właściwie nie jestem znawcą i nie mnie takie etykietki przypinać. Nie nawiązuję do House'a gdyż nawet jednego odcinka nie widziałam w całości co mnie uchroniło od skojarzeń:P. Niemniej jednak spodziewałam się właśnie mniej wtórności i schematów kina made in USA i troszeczke więcej realizmu.No cóż nie wyszło - Mówi się trudno;).
Miłego dnia życzę i pozdrawiam;)

ocenił(a) film na 6
Werzemuth

Co by mnie nie zakopano,

Będę używał, bo według waszej oceny jest to arcydzieło - przynajmniej tak pisze obok gwiazdek - nienawidzę tej skale, ale skoro już jest, to się jej trzymam.
Dlaczego moja ocena jest obiektywna ? Wystawiając ocenę 10/10, twierdzicie, że film jest bezbłędny i w swoim gatunku nie ma sobie konkurencji, reasumując jeśli twierdzisz, ze to przygodówka, to w tym gatunku lepszym filmem jest chodź by Indiana Jones. Dlaczego ? Nie próbuje udawać innych gatunków. Ja uważam Holmesa, za nieudaną hybrydę kina kryminalnego z przygodowym.

Ale moment, jak na razie cały czas czegoś ode mnie oczekujecie.
Może ktoś wytłuścić czym Sherlock Holmes wybija się ponad wszystkie inne produkcje tego typu ? Wiecie z jakim filmem kojarzy mi się Sherlock ? Z ostatnią częścią Indiego (pomijając jego "pozaziemski charakter" charakter ), czyli bijemy się, trochę rozkiminek nad Holmes - laboratorium karła, Jones - nad grobem konkwistadora, podobna dawka humoru, i znowu, bitka, rozkminka etc. Tyle, że Indy, nie udaje innego film, dzieją się tam cuda jakie powinny się w nim dziać (Arka, UFO, Grall). Nie jestem fanem Indiego ale to zdecydowanie lepsza przygodówka (bo tak nazywano tutaj Holmesa), ba nawet pierwsza Mumia w tej kategorii wypada lepiej.

No więc, co takiego jest w tym Holmesie, proszę niech ktoś mi to powie, czarne na białym.

Kolbe

Powyżej masz odpowiedź. W poście, w którym napisałeś to samo, co tu.