Postać odtwarzana przez Roberta Downeya Jr. w ogóle mi się nie podobała - nie miała NIC wspólnego z Sherlockiem Holmesem, którego czytałam jak byłam nastolatką - arogancki dupek, połączenie Jamesa Bonda z Bruce'em Lee i Chuckiem Norrisem - totalnie bez sensu. Liczyłam na więcej zagadek umysłowych, a nie na spuszczanie kolesiom łomotu i lanie po mordzie...
Film jest świetnie nakręcony od strony wizualnej - kostiumy, scenografia, zdjęcia - rzeczywiście rewelacja, ale to wszystko, co można o tym powiedzieć w aspekcie pozytywnym.
W końcu ktoś myśli podobnie jak ja... Ile razy się z kimś o to sprzeczam, to na mnie najeżdzają, że "Holmes nie był przecież nudziarzem w płaszczu i czapeczce."
Też uważam, że to nie jest ten sam Holmes, po pierwsze zachowuje się niedojrzale w porównaniu do wersji książkowej. Po drugie ciągle się przebiera w nowe fatałaszki, jakby podążał za modą. (Uznanie należy się za kostiumy, ale moim zdaniem wyszło to lekko sztucznie). Możnaby wymieniać długo, ale generalnie zamiast na znany z książek element tajemniczości i zawieszenia zamieniono nieprzerwanym strumieniem akcji. Pod tym względem gorsza jest tylko druga część. No, ale żeby nie być całkiem w pesymistycznym tonie, muszę napisać, że to jest Holmes dostosowany dla masowego odbiorcy, więc musi być nieco spłycony. Cała oprawa jest bardzo ładnie dopracowana, także oprócz pozbawienia Holmesa "tego czegoś", co nadawało mu charakter, film można spokojnie polecić jako dzieło odrębne od książki.
Przyłączam się do was. Mimo, że film był całkiem dobry, to postać Holmesa strasznie raziła. Wszystko byłoby ok, gdyby nie był to film o Sherlocku..
Niestety ukazanie go w taki sposób, jak w tym filmie jest tak karygodne, jak ukazanie Hannibala Lectera, jako neonazistowskiego półgłówka żywiącego się w fast-foodach, słuchającego rapu i sprzedającego koks na Bronxie...
Spieprzono to, co było w Sherlocku najlepsze, czyli osobę samego Holmesa...
Tylko zadajcie sobie pytanie, czy wtedy film byłby tak ciekawy jak teraz. Bardzo dobrze, że dodali akcji trochę, przecież to nie ma być wierne odwzorowanie książki.
a jacy nudni są Depardieu i Polański w "Czystej formalności" - prawie cały film nic nie robią tylko gadają :-)))
ale to my oceniamy książkę czy film? Ja np. nie oceniam filmów z Batmanem na podstawie komiksów, Władcy Pierścieni na podstawie książek itd.. bo to się raczej mija z celem.
A czy ja oceniam książkę?
Chyba, że widziałeś film o Hannibalu Lecterze, jako głupkowatym ćpunie, dającym sobie w żyłę...
A pro po narkotyków, to przecież w książce też brał je gdy jego umysł się ,,nudził,, .
Wiem, ale nie mówię o czymś takim. Nie wiem jak to wyrazić. Takim "szczeniackim ćpaniu" w bramie.
Nie wiem jak to ująć.
Ale chyba potrafisz dostrzec różnicę, między inteligentnym człowieku z manierami, dobrym gustem i talentem muzycznym, jakim jest Hannibal, a brudnym ćpunem posiadającym nikłym zasób słów i zerowe wychowanie.
Chodziło mi o obraz człowieka.
Może inaczej. Wyobraź sobie Lectera ze złotym łańcuchem na szyi, słuchającego rapu w bramie i wcinającego Hot doga z tanim winem w łapie...
Chodzi mi o to, że Lecter ma cechy, odróżniające go od "zwykłych morderców" i dewiantów (inteligencja, gust, etc.). Tak samo Sherlock ma swoje cechy, które nie powinny zostać naruszone...
A mógłbyś to wytłumaczyć na podstawie Holmesa jeżeli możesz ? Ponieważ sama nie oglądałam Hannibala i nie bardzo rozumiem twoje porównanie.
Ale dla mnie ten film nie był ciekawy. Poza tym postać głównego bohatera była dla mnie tak irytująca i nieznośna, że nawet gdyby film był ciekawy, to i tak byłby dla mnie ciężki do oglądania...
Ja oceniłem film 6/10. Byłoby 7/10, gdyby główna postać nie nazywała się Holmesem.
Zgadzam się - gdyby tytuł był inny, zapewne ja też inaczej odebrałabym ten film. Poza tym dla mnie ta postać jest jakaś taka zbyt współczesna. Ośmielam się wątpić, czy dżentelmeni w wiktoriańskiej Anglii zachowywali się tak, jak pan Robert Downey Jr. w tym filmie. Słyszałam też, że Sherlock boksował i tak dalej, ale również nie wydaj mi się, żeby odbywało się to w taki sposób i w takich warunkach, jak pokazane w filmie (tu raczej było pokazane jakby Holmes brał udział w jakichś nielegalnych walkach w "podziemnym Londynie", co bardzo pasuje do twórczości pana G. Ritchie).
Jednym zdaniem (jak ktoś już to chyba wspomniał wcześniej) gdyby Guy Ritchie wziął na warsztat "Pana Wołodyjowskiego", to zapewne zobaczylibyśmy jak pan Michał zamiast wywijać szabelką, odstawia tricki w stylu Jackie Chana.
Tymczasem powracam do oglądania mojego ulubionego serialu "Poirot" z Davidem Suchetem - być może nie ma tam mordobicia, ale za to są ciekawe intrygi kryminalne, co mnie zdecydowanie bardziej pociąga.
A panu G. Ritchie już dziękuję.
Zgadzam się z Tobą w zupełności. Roberta Downeya Jr. nie przemawia do mnie wcale. Sherlock Holmes przedstawiony został jako arogant i zadymiarz.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Film był całkiem fajny, scenografia, kostiumy też, ale Holmsa całkiem inaczej sobie wyobrażałam.
Film nie zaskakuje. Polecam poczytać książki o Sherlocku. To jest dopiero lektura! Cały geniusz Holmesa jest ukazany tylko i wyłącznie w opowiadaniach Doyle'a!!!
Planuję w najbliższym czasie przeczytać :) A ja pocecam obejrzeć film " Młody Sherlock Holmes", jest o wiele lepszy niż ten.
Otóż to. Jak można tak zepsuć film??? Myślałam, że padnę ze śmiechu jak to oglądałam. Wszędzie takie dobre noty, a tu co? Boks, pościgi, walki... Zamiast filmu kryminalnego z zagadką w roli głównej, zaserwowano widzom jakiś pseudosensacyjny bełkot. :/
Jak dla mnie ten film to była totalna porażka!!! Jakieś połączenie MacGyvera, Matrixa, Bonda i nie wiadomo jeszcze kogo i czego w wydaniu najsłabszym z możliwych! Twórcy chcieli chyba tylko zbić kasę na "nazwisku" Holmesa a jak dla mnie Holmesa tam ani widu ani słychu. Oprócz tego bomby i broń maszynowa w XIX-wiecznej Anglii...? Gdzie w ogóle ta angielska powściągliwość i surowość postaci? Gdzie język charakterystyczny dla tamtych czasów? Oglądając film miałam wrażenie jakby Holmes i Watson nabijali się z samych siebie...
Zgadzam sie w 100%. Zal ogladac. Film nudny jak flaki z olejem. Duzo akcji, malo intelektualny, miesnie goruja nad umyslem... Zupelnie nie SH. Ale coz, prawdziwy SH nie dla kazdego. Sherlock dla mas.
Serial BBC w porownaniu do tego... eee, nie ma porownania. Tylko dla fanow amerykanskiego kina.
I dlatego też nie powinien zasłużyć na ocenę 1, bo poszczególne elementy łączą się jak wiadomo w całość. Tak jest przecież ze wszystkim. Ale egocentryczny Sherlock niczym się nie różni w swoim zachowaniu od Starka aka Iron Mana ,którego również gra Robert i tu się z Tobą zgodzę.