zacznę może od tego, że ciężko mi oceniać ten film w kategorii adaptacji, ponieważ z tą się nie zaznajomiłam (w sensie doylowskiej literatury, nie powszechnie obowiązującego wizerunku holmesa). być może to źle - bo jest to chyba jedna z podstawowych kategorii, w jakich się powinno oceniać takie filmy, ale cóż. widać, że co nieco przede mną do nadrobienia.
abstrahując od tego - film jest lekki, łatwy i przyjemny, czyli taki, jaki miał być. każdy, kto widział trailer raczej nie powienien spodziewać się miliarda straszliwych łamigłówek do rozwiązania. ba! powiem nawet, że w porównaniu z trailerem zostałam bardzo mile zaskoczona. scenografia na medal, londyn piękny, kiecki z full-wypas turniurą (raził mnie tylko mocny makijaż irene, no ale możemy uznać, że to zasadniczo przyzwoita kobieta nie była). muzyka komponuje się zgrabnie (irlandzkei nuty!). duet holmes-watson (lub, jak kto woli, house-wilson) wyborny, choć nie obraziłabym się za większe dawki sarkazmu. całkiem mi odpowiada taka wersja sherlocka, aczkolwiek może mogli go trochę bardziej upodobnić do wersji powszechnie znanej pod względem wizualnym. i bynajmniej nie zgodzę się z teorią wsiowego głupka - holmes jest w tym filmie bardzo błyskotliwy.
co na minus? ogólnie intryga. tajne stowarzyszenia i teorie spiskowe to nie jest to, co lubię najbardziej, zwroty fabuły też specjalnie nie zaskakują: wszystko idzie trochę zbyt gładko. z innych rzeczy, na które psioczy społeczeństwo: nieśmiertelny watson jakoś mnie specjalnie nie zdegustował, podobnie jak pojawiające się tu i ówdzie mordobicie (choćby w samej wikipedii stoi, że holmes został uśmiercony w walce, więc raczej bić się musiał inaczej, niż na dedukcję i logikę - logika wykańcza co najwyżej studentów podczas sesji, a nie genialnych detektywów). w sumie wcale lania się po gębach nie było tak dużo. co do przewidywalnego zakończenia: nie bardzo sobie wyobrażam, jak mogłoby wyglądać inne. oczywistym było, że wszystko ładnie ułoży się w całość możliwą do racjonalnego wytłumaczenia. bynajmniej nie mam o to pretensji - pointa "it's magic" byłaby chyba ciężej strawna, no i stwarzałaby możliwość do robienia dziwacznych wygibasów scenariuszowych.
ogólnie jest dobrze, nawet bardzo dobrze. miejmy nadzieję, że w sequelu będzie tylko lepiej. solidne 7/10.
"zacznę może od tego, że ciężko mi oceniać ten film w kategorii adaptacji, ponieważ z tą się nie zaznajomiłam (w sensie doylowskiej literatury, nie powszechnie obowiązującego wizerunku holmesa). być może to źle - bo jest to chyba jedna z podstawowych kategorii, w jakich się powinno oceniać takie filmy"
Niekoniecznie. Film ten, jak myślę, można spokojnie traktować odrębnie, wg mnie nie jest konieczna znajomość opowiadań Conan-Doyle'a. Głupio się tylko robi, gdy NIE ZNAJĄC literatury, zaczyna się wypisywać brednie nt "jaki to był/nie był Holmes";) Sporo osób tak czyni - tym większy szacunek do Ciebie, że nie wpadasz w tę pułapkę.
"całkiem mi odpowiada taka wersja sherlocka, aczkolwiek może mogli go trochę bardziej upodobnić do wersji powszechnie znanej pod względem wizualnym"
Znaczy, kraciasta czapka i elegancki wygląd?;) No fakt, tak go uwieczniły dotychczasowe ekranizacje.. niestety. Bo teraz sporo widzów ma żal, że "Holmes nie tak wyglądał". A prawda jest taka, że "nie wyglądał" właśnie tak, jak było dotąd pokazywane:) Rozumiem, że Ci się to niezupełnie podobało, no trudno. Mnie akurat właśnie to samo stanowi wielką zaletę filmu.
"tajne stowarzyszenia i teorie spiskowe to nie jest to, co lubię najbardziej"
Ja akurat bardzo lubię, co nie znaczy, że miałabym cokolwiek przeciwko, gdyby film obył się bez takich 'cudów'. Ot, przyjęłam ten wątek 'z dobrodziejstwem inwentarza' - jest, to jest, w porządku. Rozumiem jednak doskonale, że może to razić kogoś, kto nie lubi podobnych rzeczy.
A tak na marginesie - Conan-Doyle'owi chyba by się spodobała taka intryga. Facet lubił okultystyczne motywy, z tego co pamiętam, całe życie się tym interesował.. to takie tylko spostrzeżenie, nie mające nic wspólnego z oceną filmu.
Bardzo wyważona recenzja, miło się czyta takie komentarze, w których autor się nie zaperza:)
pozdrawiam
"Niekoniecznie. Film ten, jak myślę, można spokojnie traktować odrębnie, wg mnie nie jest konieczna znajomość opowiadań Conan-Doyle'a."
jeśli film jest - jako film - zrozumiały dla laika, to jest to plus dla filmu. nie trzeba czytać książki, żeby zrozumieć, o co chodziło pod względem fabularnym. mi raczej chodzi o traktowanie go jako adaptacji w sensie np. uniwersum, charakteru postaci etc. i tego tu nie oceniam - bo książki nie znam (co pewnie nadrobię ;)). kontrprzykład, to np taki filmowy "dragon ball". pomimo tego, że laików nie raził (choć efekty i dialogi imho do dupy i nawet jako film sam w sobie się nie bronił), to u każdego, kto choć trochę zapoznał się z anime wywoływał ataki szału - bo poza imionami postaci nie miał absolutnie nic wspólnego z pierwowzorem.
Zgadzam się z Twoją opinią. Co więcej moja postawa wobec filmu wyglądała bardzo podobnie. Nigdy nie czytałem książek Conan Doyla a i poprzednie przedstawienie Holmesa w filmach jako angielskiego, trochę flegmatycznego detektywa w kracie też jakoś specjalnie mnie nie kręciło.
Jeżeli książkowy Holmes jest taki jak w tym filmie, to chyba warto się zainteresować pierwowzorem:)
Ten film to faktycznie świetna rozrywka! Jest zabawny, ale nie głupawy, ma bardzo fajne postaci i dialogi. Jest świetnie zrealizowany, bez zbędnych fajerwerków i ma doskonały klimat. No i fantastyczne aktorstwo!
Intryga faktycznie nie była jakaś rewelacyjna, ale dało się ją przełknąć.
Wystawiłem mu 8/10 bo naprawdę świetnie się na nim bawiłem.
Z chęcią obejrzę sequel!
No to czekamy na sequel.
A co do książek to ja czytałem i różnice są ogromne, więc nie zdziw sie podczas tej lektury. Nie widzę po prostu związku z postacią Roberta D.J. a gościa z powieści Artura C.D.
Ale trzeba oddać hołd Robertowi, to po prostu rewelacyjny aktor:) Delikatnie podsuwam reckę na innym serwisie;) http://www.hitosfera.pl/node/110