Obydwa filmy sa bardzo zblizone fabula, niemalze identyczne,ktory wam sie bardziej podobal? ja dalem dwie dziewiatki, ale minimalnie lepszy byl wg mnie hotel ruanda, co sadzicie?
Dla mnie osobiście lepszy był Hotel Ruanda. Zaskoczeniem zaś w Shooting dogs było to, iż w realizacji tego filmu brały udział osoby, które rzeczywiście przeżyły tę masakrę.
Dla mnie Shooting Dogs wygrywa bez dwóch zdan. Ciekawsza fabuła, lepsze teksty, wieksze wrażenie.
Hotel Ruanda był bardziej "kinowy", nie tak dosłowny jak Shooting Dogs. To miało duże plusy, bo twórcy chyba skoncentrowali się na oddziaływaniu na wyobraźnię widza: zamiast pokazywać (np.) jak Hutu roztrzaskują maczetami głowy prześladowanych, użyli obrazu wyłaniających się z mgły dowodów przeprowadzonej na ludności rzezi - mam na myśli scenę, w której samochód trafia na "wyboje". Czasem takie "filmowe" zaskoczenie mocniej przemawia do widza niż dziennikarski reportaż, z którym jesteśmy już dobrze zaznajomieni. Ale to już każdy sam oceni.
Zdecydowanie Shooting Dogs. "Hotel Rwanda" to jeden z najbardziej przereklamowanych filmów dekady, niesmacznie przesłodzony w hollywoodzkim stylu, z paskudną muzyką, ujęciami, montażem ... Praktycznie nie znajduję w tym filmie niczego, czym mógłby zasłużyć na tyle uwagi - poza samym tematem, a to zdecydowanie za mało. Ktokolwiek, kto widział prawdziwe nagrania z Rwandy, musi uznać Hotel Rwanda za szopkę i tanie podbicie po Oscara. Shooting Dogs jest o wiele bardziej realistyczny, szorstki, prawdziwy, o warsztacie nie wspomnę.
Shooting Dogs jest stanowczo lepszym filmem, obraz w nim ukazany nie jest właśnie prosto z Hollywood i przez to bardziej rzeczywisty.
Hotel Rwanda też był znakomitym filmem niestety nie działał tak na emocje jak właśnie Shooting Dogs
''Shooting Doogs'' jest słabym filmem,niektóre sceny były porażające,chociażby palenie biblii,gdy w kościele były ławki z drewna.Poświęcenie się tego księdza było chyba motywem przewodnim tego filmu,naciągane teksty i słaba fabuła daje mu gorszy obraz niż w ''hotel ruanda''
Z tych dwóch filmów wybieram "Shake hands with the devil" najlepszy z tej trylogii o Ruandzie.
Jeżeli chodzi o palenie Biblii, to ja to odczytałem jako pewnego rodzaj zwątpienie w "Dobrą Nowinę". Film był bardzo dobry, pokazując upadek wartości życia, opieszałość światowych instytucji w działaniu oraz tragiczną w skutkach obowiązkowość biorącą górę nad poczuciem rzeczywistości.
Taka teoria mnie zadowala, ale niestety nie wierzę w tak wielkie poświęcenie tych bogobojnych'' rycerzy Chrystusa'',
zgadzam się, film był na faktach, opisy należały do ludzi, którzy przeżyli piekło, autentyczność bije z tego filmu
Większe wrażenie zrobił na mnie Hotel Ruanda, dosłownie pozbawił mnie tchu.
W Shooting dogs bardzo przeszkadzał mi gładkolicy Joe, coś mi w nim nie grało - trochę jak wklejony z innego obrazu; bo poza tym film świetny.
Byc może z tego względu, iż Shooting dogs obejrzalem jako pierwszy z tej, jak ktoś to wyżej określil trylogii, zrobił on na mnie najwieksze wrażenie. A być moze z tego względu, ze kino europejskie trudno posadzać o przepych, a w filmach kręconych o trzecim swiecie jest to zdecydowanie zaletą. Troche sie tu nasuwa mysl, że hollywodzki blicht jest tu tyle potrzebny, co do krecenia filmów dokumentalnych przez tarantino. Choc hotel Ruadna jest dobrym filmem, to przy Shooting dogs wydawało mi sie ze jestem bliżej tamtej rzeczywistości, tamtych wydarzeń.
Do trylogii to bardziej pasuje mini serial HBO Sometime in April/Czasem w Kwietniu... zdecydowanie najlepszy, zrobił na mnie ogromne wrazenie tymbardziej ze go ogladalem w nocy z 6 na 7 kwietnie w Kigali zeszłego roku.... czyli dokładnie w 16 rocznice ludobójstwa z 1994r.
dzięki jednej z ostatnich scen w moim rankingu wygrywa shooting dogs. chodzi o wyjazd ONZ z terytorium szkoły, kiedy było wiadomo, że za chwilę hutu zatłucze ludzi, którzy nie mięli nawet sposobu, by się bronić. ścisk w gardle.. w shooting dogs podobał mi się też sposób pokazania "stad" hutu: dzikie tańce, gwizdy, krzyki.
Mój ranking filmów o Ruandzie:
1. Hotel Ruanda 8/10 (najbardziej profesjonalnie zrobiony, w dobrym guście, najlepiej opowiedziana historia)
2. Czasem w kwietniu 6+/10 Trochę chaotyczne. Skopana historia głównego bohatera.
3. Shooting dogs 6/10 Przede wszystkim wyciął bym postać biegaczki. Kompletnie mi tam nie pasowała i większość scen z nią mi przeszkadzała. Poza tym - mało ciekawie opowiadany. Momentami mi się nudziło.
4. Podać rękę diabłu 6/10 - przez pierwszą połowę filmu IMO - fatalny montaż. No i główny bohater jakoś tak dziwnie grany.
shooting dogs z tych 2.. "hotel" jest zbyt hollywodzki.. to film o masakrze jaka sie tam dokonala, a tam tego nie widac; wszystko sie jeszcze konczy tak pieknie zeby nikt wychodzac z kina nie poczul sie przypadkiem winny tego !
Shooting Dogs - długo nie mogłam dojść do siebie po jego obejrzeniu, przy nim Hotel Ruanda to pikuś.
to co mi podobało się w hotelu ruanda (własnie obejrzałem ponownie na tvp2- a z założenia nie oglądam 2x tych samych filmów) to właśnie niezbyt mocny akcent na same masakry, rzeź itd.
Brak maczet przepoławiających ludzi, litrów krwi i drastycznych scen i ta wkradająca się "kiczowatość" (scena na dachu ze świeczkami) i pompatyczność- to jego zalety. Dlaczego? Film trafia do każdego. Szczególnie do amerykańców zajadającyhc pizze w swych przytulnych domach. Jeżeli ktoś czuje "niedosyt" tak jak ja to z pewnością sięgnie po materiały źródłowe np. z www na temat tamtych zdarzeń i kolejne tytuły na ten temat.
Pluton albo Czas Apokalipsy to to może nie jest, ale widać hotel ruanda w założeniach taki nie miał być.
Zdecydowanie i bezapelacyjnie Shooting Dogs, jestem świeżo po obejrzeniu Hotelu Ruanda i zbyt hollywoodzki. Nawet gdyby nie było drastycznych scen w Shooting Dogs to Hotel Ruanda jest zbyt, jak to ktoś go określił, zbyt kinowy.