Nie widziałam "Klątwy" japońskiej tylko amerykańską- podobała mi się bardzo. "Widmo" produkcji USA jest skandalicznie słabe, wszystkie momenty, w których widz mógłby się przerazić są zmasakrowane na sceny komiczne.
Przykład? W Shutter jest taka fajna scena, gdzie koleś mówi do dziewczyny, przekonany, że właśnie weszła do pokoju, w którym on był, chociaż wcale się nie odwracał. Dzwoni telefon i w odzywa się ona. I wtedy to przerażenie w jego oczach, to napięcie, no bo kurczę, co to było z nim w tym pokoju :P
A teraz ta sama scena w amerykańskiej wersji. Są w pokoju, on się odwraca, a duch siedzi na krześle i mucha wychodzi mu spod powieki. Słabe, obrzydliwe, robienie ze sceny farsy, na siłę próbując uczynić ją straszną.
Dla mnie lepsze, znacznie lepsze. Klątwa Ju On też doskonała ale wyłącznie w wersji japońskiej bo amerykańska spaprana i zinfantylizowana jak zwykle.
Widmo ma w sobie coś więcej. Ma w sobie takie coś, że mam ciarki na plecach gdy o tym myślę, nie miałem takiego czegoś w stosunku do żadnego innego horroru. Widziałem do tylko raz i więcej nie chcę, żeby czasem w sobie nie obalać legendy :D
Także tylko Ju On może konkurować z Widmem, ale jednak ten drugi lepszy i rzeczywiście straszy. To nie są jakieś piły łańcuchowe i obrzydliwe obcinanie rąk.
Makabra rozgrywa się w umyśle opętanego bohatera..brr