Szanowni użytkownicy Filmwebu!:P Nie ma się co oszukiwać - Amerykańska wersja - przynajmniej tego filmu jest (imo) wręcz beznadziejna:) (Pierwszy "Ring" i "The Eye" były w porządku, a nawet lepsze od pierwowzorów) Właśnie skończyłem seans i uważam, że film nie jest w ogóle warty obejrzenia, nie ma nawet porównania do wersji koreańskiej - brak klimatu najbardziej szkodzi temu tworowi, teraz akcja amerykańskiej adaptacji azjatyckiego filmu nie może się już nawet toczyć w Ameryce!:D Bohaterowie musieli specjalnie przyjechać do Japonii:) Sic! Kolejną drażniącą mnie kwestią jest pewne zboczenie Amerykanów, które być może nie jest regułą ale jest zbędne - otóż zarówno w tym filmie jak i bodajże amerykańskim "One missed call" występują motywy z jakimiś owadami - tutaj muchy, a w "One missed call" jakieś tam krocionogi czy skolopendry:P To chyba jedyna rzecz jaką Amerykanie potrafią dorobić do swojej wizji cudzego filmu - robaki i kilka cystern krwi:P