Przez cały seans film trzyma w napięciu, ani przez chwilę się nie nudziłem. Coś co zasługuje na pochwałę, to na pewno muzyka(była również w pierwszej części)- przytłaczająca, a wręcz przygnębiająca, co tylko stwarzało jeszcze lepszy klimat. Jedyna rzecz, która może nie tyle, co mi się nie podobała, ale była trochę naiwna, to scena, gdzie Alejandro zostaje postrzelony, ale oczywiście jak to w amerykańskich filmach bywa przeżył, bo typek trafił w policzek, no ale mniejsza o to. I jeszcze apropo Blunt- Ci, którzy uważają, że film słaby, bo ona nie grała itp. to chyba jakieś stuleje, bo moim zdaniem ta młoda wypadła lepiej.
Blunt grała idealistkę i z tym drugim komunistą chcieli popsuć akcje w pierwszej części.
Z Emily czy nie , ale jedynka była lepsza. Fabuła była spójniejsza a film po prostu wbijał w fotel. Ten jest normalnie dobry
nie, dwojka duzo lepsza. W pierwszej czesci idealistyczna postawa pani detektyw psuje wszystko..
Właśnie dlatego jest lepsza bo jest jakaś równowaga między dobrem i złem. Przynajmniej pani detektyw chce wieżyć że tak jest. Druga część to totane bezprawie "róbta co chceta" jak na dzikim zachodzie. Poza tym jednka trzymała się kupy od początku do końca a w dwójce tego zabrakło. Wiem na pewno że do
Sicario jeszcze wrócę a o Soldado zapomnę.