czy ktoś może mojemu małemu kobiecemu móżdżkowi wyłożyć oświeconą prawdę, dlaczego właściwie rząd amerykański uznał, że trzeba zabić Del Toro? bo się bali, że ich sypnie? trochę bez sensu, przecież to był świetnie wyszkolony najemnik, który w niejednym syfie brał udział wcześniej, więc dlaczego teraz nagle stał się niewygodny? wcale się nie buntował, nie groził, nic nie wskazywało na to, że chce sabotować, czy cuś... skoro chodziło o "wyczyszczenie" sprawy, powinni być konsekwentni i zabić każdego, kto był zamieszany w tą akcję (łącznie z prowadzącym akcję, tą babką, gościem od sprzętu itd..). nie opłacało im się przynajmniej próbować wyciągnąć Alejandro z tego bagna? to, że dziewczynka była niewygodnym świadkiem to jasna sprawa. ale może coś przeoczyłam? :>
Daj spokój, ten scenariusz nie trzyma się kupy. Absurdów i nielogicznych bzdurek jest tam całe mnóstwo, szkoda czasu na rozbieranie tego na części.
Ale ja jestem ciekawska :P poza tym więcej "absurdów" jakoś mnie nie raziło... no dobra, spudłowanie strzelając z odległości kilkunastu cm w głowę... zdarza się :P może Alejandro miał rosyjskie korzenie ;p
Nie raziło cię to, że krwawiący Benicio Del Toro, postrzelony w nocy w policzek, w pół godziny doszedł na piechotę do zielonego samochodu, które dwa helikoptery goniły przez pół nocy!? ;-)
Alejandro postanowił nie zabijać dziewczynki i to postawiło przysłowiową kropkę nad i. Pewnie to Ci umknęło.
Matt w ich rozmowie telefonicznej powiedział: "Nie stawiaj mnie w takiej sytuacji" /czy coś w tym stylu/, Alejandro to niezależny gość, widocznie miał swoje powody, czy nie chciał skakać, jak "Pan każe".
Wydaje mi się, że dopiero w rozmowie telefonicznej (przed chatą głuchoniemego na pustyni) Alejandro powiedział, że nie chce jej zabić. Akurat jego motywy są dla mnie jasne (sentyment, pamięć o córce, moralność [na ile moralny może być najemnik :P]) ale rozkaz o wyczyszczeniu akcji padł podczas rozmowy dowództwa z sekretarzem USA. A ta rozmowa była zanim Alejandro skontaktował się z Mattem. Nadal nie panimaju, dlaczego kazano go zabić :P Bo się bali że będzie im utrudniał zabicie dziewczynki?
Wiesz, że czasami pionki się poświęca. Kiedy sprawy idą dobrze to jest dobrze ;), bo "człowiek do wynajęcia dla każdego" nie stanowi potencjalnego problemu. Może rząd amerykański, tutaj w osobie prezydenta, chciał mieć 100% pewność, a przy jego trupie taką miał (nie żebym tu prezydenta bronił). Nie możemy bronić komuś być głuptakiem. Matt próbował jeszcze coś ugrać w związku z Alejandrem (po ponownym przemyśleniu, doradzeniu rozkaz może być zmodyfikowany) natomiast sprzeciw Alejandra był już jawną niesubordynacją.
No na to wychodzi, że "głuptaki" nie były w stanie zaufać najemnikowi (który w tym czasie był przecież jeszcze w trakcie akcji, nie wiedział że wszystko zostało odwołane). Napomknę tylko że sprzeciw Alejandra o którym wspominasz był PO rozkazie zabicia go (o którym nie wiedział). Więc to nie było "zabijmy go, bo się sprzeciwił", a raczej "zabijmy go, bo może namieszać"... Choć trochę to naciągane :P Ale mogę to przełknąć, bo w ogólnym rozrachunku film wywarł na mnie dobre wrażenie. Dzięki za odpowiedź :)
"Dobrym początkiem" mogło być zabicie dzieciaka i "zniknięcie". Być może Matt tak kombinował. Jednak zabić dziecko tylko dlatego żeby ratować własny tyłek...
Oczywiście tego rodzaju rozkaz był nieprzemyślany, więc nic Ci nie umknęło.
Dziękuję również :)
"wyczyścić sprawę" nie zrozumiałam jako zabicie alejandro, czy było to powiedziane wprost, żeby go zabić?
Bardziej mnie ciekawi to jak alejandro znalazł tego młodego, co miał go zastrzelić???
Najpierw musiał dojść do siebie po ciężkiej ranie, a że potrafił się zamaskować i miał jakieś pieniądze, to udało mu się. Dalej akcja potoczyła się zgodnie z tym, że Alejandro nie zapomniał , że jest Sicario i kontynuował swoją krucjatę. Końcowe spotkanie z młody to potwierdza i jest chyba zapowiedzią 3 części.
Film się świetnie ogląda, trzyma w napięciu, zachowuje znakomite tempo... ale fabularnie nie jest to rzecz nazbyt logiczna i spójna.