Po "niepewnej" roli Smitha w Hancocku, zaprezentował się w "Seven Pounds" z jak najlepszej strony. Kreacja, którą stworzył jest istnym cudem. Ten aktor potrafi zagrać wszystko, i udowodnił to właśnie w tym filmie. Jego wyczyny na ekranie są niesamowite, nie zdawałem sobie sprawy, że Will może mnie tak miło zaskoczyć. To dzięki niemu ten film jest jak już wspomniałem arcydziełem. Fabuła minimalnie naciągana i występuje lekkie wrażenie "to już gdzieś było", ale naprawde to odczucie jest tak małe, że nie ingeruje w moją subiektywną ocenę. Spodobała mi się oprawa muzyczna, która do każdej ze scen pasowała wręcz idealnie. Reżyser miał na myśli, tak mi się wydaje, aby widz po seansie doszedł do głębokich refleksji, aby wpadł w trans, który przechodzi po jakimś czasie.

10/10 Polecam.