Siedem dusz

Seven Pounds
2008
7,9 491 tys. ocen
7,9 10 1 491000
6,3 38 krytyków
Siedem dusz
powrót do forum filmu Siedem dusz

Co prawda film oceniam bardzo wysoko, jednakże nie wiem czy czyny głównego bohatera na aż tak wysoką ocenę zasługiwały. Postąpił z jednej strony bardzo szlachetnie, jednak czy to, aby na pewno 'zmazało' jego wcześniejsze grzechy i błędy? Chodzi mi tutaj głownie o decyzje odebrania sobie życia, aby ofiarować serce ukochanej kobiecie. To mogło zaważyć na jego 'rozgrzeszeniu', nie sądzicie?
Powinien tak postąpić? Aż tak daleko się posunąć?
Z dr. strony pozostając przy życiu, mógł ofiarować swoją pomoc jeszcze innym ludziom - nie tylko tym kilku co przez niego zginęło w wypadku. Postąpił uważam trochę egoistycznie. Cierpiał - to nie ulega wątpliwości i chciał się 'zrehabilitować', jednak chyba obrał zły sposób. To że ofiarował szczęście i pomógł tylu samo osobom, ilu przez niego zginęło w wypadku to nie jest już pełna rehabilitacja. Nigdy już nie zmaże tego co było, dobrze jednak że postanowił w jakikolwiek sposób zmienić swoje życie, i 'odpokutować' swoje czyny.
Ja chyba mimo wszystko bardziej bym ceniła jego czyny, i podziwiała jego osobę i moralność, jakby zdecydował się na inne zakończenie.
Jednak film bardzo fajny, dobry pomysł i realizacja. W realnym świecie na pewno dana sytuacja nieco inaczej by wyglądała. Noi niestety, uważam że w rzeczywistości nie powinien on popełniać samobójstwa... targnięcie sie na swoje życie to nie wyjście.
A wy jak uważacie?

ocenił(a) film na 10
Jo_asia_2

Ja bym zauważył ,że Tim miał depresję. W pewnym momencie nawet mówił do chyba śpiącej Emily "okłamałem Cię, codziennie myślę o śmierci". Czemu uważasz ,że człowiek ,który umiera ,aby dać lepsze życie innym jest egoistyczny? Według Ciebie wsparcie materialne i psychiczne poprzez jakąś rozmowę byłoby szlachetniejsze od oddania narządu ,dzięki któremu ktoś może przeżyć? W zasadzie ja bym nie mówił raczej ,że popełniał w przeszłości jakieś grzechy i błędy ,bo nie zauważyłem czegoś takiego w filmie ,tylko po prostu nieumyślnie spowodował wypadek i nie mógł się pogodzić ,że tyle ludzi zginęło przez jego nieuwagę. Według mnie zmienia swoje życie ,ale dlatego ,że popada w depresje i nie chce już żyć. Ja podziwiam jego osobę za zdecydowanie i upór ,bo nie łatwo jest zaplanować swoją śmierć i dążyć do niej przez tak długi czas. No i skoro już chciał zginąć to chyba lepiej tak ,niż jakby miał skoczyć z wieżowca i cały się roztrzaskać.

ocenił(a) film na 9
Maaaki

Samobójstwo jest wyjściem egoistycznym. Był w depresji - ok, ale mógł udać sie do lekarza, zażywać tabletki, próbować wrócić do normalności. Spowodował wypadek - wiadomo, że nie naumyślnie, lecz poprzez swoją nieuwagę i brak rozwagi, więc do kogo może mieć pretensje? Stało się, i nikt czasu nie wróci. Po takim wydarzeniu musi żyć z ciężkim sumieniem. Chciał rehabilitacji? Mógł pomagać ludziom - nie tylko kilku. Swoimi czynami, aż do końca swoich dni ( o których nie jemu decydować ) mógł sobie ulżyć i zyskać dobrą ocenę u odpowiednich osób. Planując swoją śmierć, i tak też czyniąc, skrócił swoje męki. To najłatwiejsze wyjście z sytuacji w której sie znalazł. Aktem odwagi i wielkiego poświęcenia, byłoby ciągłe życie z brzemieniem jakie na nim ciążyło.
Pobocznym wątkiem jest 'ofiara' na którą sie zdecydował względem Emily. Równie dobrze mógł trafić się inny dawca. Oraz trzeba podkreślić, że jego występek nikogo nie uratował. Gdyby przeżył on, i Emily - to by na prawdę było coś, ale w momencie kiedy on ginie, by druga osoba żyła? To tak samo, jakby on żył a tamta zmarła. Nie prawda?

ocenił(a) film na 8
Jo_asia_2

Samobójstwo jest wyrazem egoizmu i tchórzostwa, myślę jednak, że w tym przypadku można trochę usprawiedliwić Bena. Jeśli chodzi o egoizm to niewątpliwie, zostawił brata, co moim zdanie jest bardzo samolubne, zabić się i nie mieć problemów w wyniku czego cierpi rodzina. Co do tchórzostwa, tak był tchórzem, ale nie do końca. To prawda uciekł od swoich problemów śmiercią, ale nie zapominajmy, że przez to podarował komuś życie. Przypuśćmy, że ułożył by sobie życie z Emily, przecież ona by w końcu umarła. Przecież mógł sobie powiedzieć w tym momencie "uratowałem życie już wielu osobą, zakochałem się, pora ułożyć sobie życie" jednak do końca dążył do zrealizowania swojego planu. Pisaliście o depresji, ale dzięki Emily mógł się z niej wyleczyć. Pisaliście także, że mógłby jeszcze komuś pomóc zamiast się zabijając, ale reszta jego narządów mogła być jeszcze wykorzystana ratując życie komuś jeszcze. Według mnie główny bohater pokazał niesamowitą skruchę swoim czynem, mimo że uciekł od poczucia winy samobójstwem to i tak według mnie jego czyn był piękny, nawet jeśli pod nim kryła się egoistyczna chęć odebrania sobie życia.

ocenił(a) film na 10
Jo_asia_2

Samobójstwo to dla Ciebie najprostsze i najłatwiejsze wyjście z sytuacji? Myślisz ,że to takie proste odebrać sobie życie? Zresztą całkowicie odmienił życie paru osób ,a później gdyby się nie zabił to sam potrzebował by dużej pomocy ( bez nerki, części wątroby, jednego płuca i pieniędzy za to z depresją ) czego by pewnie nie mógł znieść ,bo to on chciał pomagać innym. Wydaje mi się ,ze miłość do Emily utwierdziła go w przekonaniu ,że to najlepszy wybór ,aby podarować jej dalsze życie podczas gdy on tylko się męczy.

ocenił(a) film na 9
Maaaki

Powinien tak żyć i podejmować takie decyzje, żeby siebie nie krzywdzić. On od samego początku założył że musi popełnić samobójstwo. I uparcie do tego dążył. A powinien żyć dalej. Nie ofiarowując swoich narządów ( czy też ich części ) innym osobom również mógł im pomagać. I uważam, że w ten sposób wiele dobrego przez okres swojego życia potrafił by zrobić.

[ Samobójstwo to dla Ciebie najprostsze i najłatwiejsze wyjście z sytuacji? Myślisz ,że to takie proste odebrać sobie życie? ]
Odebrać sobie życie nie jest łatwo. Ale żyć z poczuciem winy, i ciężkim sumieniem jest jeszcze ciężej. Po targnięciu na swoje życie człowiek kończy swoją ziemską pielgrzymkę, a co za tym idzie wszelkie jego troski, cierpienia i zmartwienia kończą się wraz z nim. Jest to że tak kolokwialnie powiem, jednorazowa inwestycja. Człowiek jest słaby, nie potrafi sobie poradzić, popada w głęboką depresje, pragnie ukończyć swe cierpienia i wreszcie odetchnąć pełną piersią, bądź po prostu 'urwać sie' od tego wszystkiego. I to jest tutaj decydujące. Wtedy człowiek targnie sie na swoje życie. Ale jest to dużo prostsze, aniżeli życie z brzemieniem jakie zostało mu dane.

Ułożyć sobie życia z Emily na pewno by nie mógł ( z samego faktu, iż ta była chora, i miała nikłe szanse na przeżycie ). Mógł jednak być przy niej, aż do końca. Na pewno po stracie ukochanej cierpiał by nie mało, jednak ostatecznie Emily nie mniej cierpiała po stracie Bena.

[ Pisaliście także, że mógłby jeszcze komuś pomóc zamiast się zabijając, ale reszta jego narządów mogła być jeszcze wykorzystana ratując życie komuś jeszcze. ]
Ja rozumiem, jednak weź pod uwagę fakt, że to tylko kilka osób. Ja mówiąc że mógłby pomóc innym nie miałam na myśli tylko i wyłącznie ratowanie komuś życia. Mógł pomagać osobą starszym, samotnym, mógł pracować w jakiś placówkach. Organizować akcje dobroczynne, cokolwiek ( tyle jest możliwości ) aby ulżyć bliźnim.

Swoją śmiercią 'zapieczętował' cel do którego dążył i który sobie wyznaczył. Biorąc pod uwagę wszystko co dla obcych sobie ludzi zrobił, aby ofiarować im troche ciepła i szczęscia, patrze również z innej perspektywy. Ilu ludzi skrzywdził. Na pewno Emily, brata, rodzinę, przyjaciół. Dla nich jego decyzja na pewno nie była łatwa. Dlatego mimo wszystko uważam, że postępował egoistycznie.

Mógł nieco inaczej zaplanować zakończenie. A nie tak 'banalnie' ( że znowu użyje kolokwialnych słów :) )

ocenił(a) film na 8
Jo_asia_2

Praktycznie każde samobójstwo jest egoistyczne. Każda osoba która w ten sposób zostawia kogoś bliskiego jest egoistą i nie ma się co nad tym roztrząsać.

[On od samego początku założył że musi popełnić samobójstwo]
A jeśli od samego początku założył sobie, ze chce uratować życie Emily, wtedy wybrał jedyne wyjście. Na jego ostateczne rozwiązanie można patrzeć różnie, w końcu punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ty przyjęłaś, że Ben dążył bardziej do samobójstwa, a ukrył to pod przykryciem uratowania Emily, ale jest to bardzo prawdopodobne biorąc pod uwagę depresje, ale myślę, że jednak bardziej chciał pomóc niż umrzeć, w końcu mógł od razu ''rozdać'' narządy kończąc z sobą.

o2_tomek

tzn samobójstwo to z regułu oznaka tchórzostwa a jednak wymaga odwagi (nie nowina)
czy każde samobójstwo to oznaka egoizmu? no chyba widać nie ! (zwłaszcza, że wiele rzeczy można uznać za samobójstwo)
Ktoś tam napisał, że żyjąc mógł więcej zdziałać wg mnie to głupie gdybanie (zwłaszcza, że poza krwią nie wiele już rzeczy chyba mógłby oddać żeby dalej móc się poruszać o własnych siłąch) Poza tym można to nazwać "daniem komuś życia" więc więcej chyba się nie da zrobić ;]

a film... hmm.. myślę czy dobry czy b. dobry, na pewno zakończenie byłoby lepsze gdyby nie stało się jednym wielkim dopowiedzeniem, ale jak zauważyłem nie każdy przez większość filmu był już po akcie "zczajenia" jak to się wszystko skończy więc pewnie historia stałaby się nieczytelna, a tak jedynie mogą się ludzie kłócić czy nerka to kolejna dusza czy nie itd :]

ocenił(a) film na 9
o2_tomek

[A jeśli od samego początku założył sobie, ze chce uratować życie Emily (...)]
Taka wersja również może być brana pod uwagę. Od poczatku do końca miał wszystko zaplanowane więc swoją śmierć za jej życie też. Tylko zastanawiam, sie czy aby na pewno jej nazwisko na jego liście było konieczne? Wiem, że tym samym zapieczętował to co zrobił, i uwieńczył wszystko, pięknym czynem tak 'na zakończenie', ale jak mowie, opcja zdecydowania się na pomoc jeszcze 'kilku' innym osobom byłaby dla mnie 'cenniejsza'.

Reasumując. Uważam, że na potrzeby filmu, całość bardzo fajnie sie zgrywała. Wszystkiego jego czyny i decyzje były słuszne i w swoim rodzaju piękne. Układankę bardzo fajnie sie oglądało, i bez problemu można było ją rozwikłać.
Od 'małych' uczynków, doszedł i do tego ostatecznego, jakim była śmierć. Film bez wątpienia rewelacyjny ( jak i sam pomysł ).
Jeżeli chodzi o odniesienia tego do współczesności - za bardzo 'bajkowe' zakończenie. Piękna ofiara, dla ukochanej, a Ben z kolei wykreowany został na bohatera. W rzeczywistości zbyt drastycznych środków używał. Przecież nie można zawsze uciekać się do samobójstwa. Niezależnie czy dzięki temu, ktoś coś zyskuje. Nie nam o własnej śmierci decydować.
:)

ocenił(a) film na 8
Jo_asia_2

Chciałbym jeszcze jedną rzecz dopowiedzieć, gdyż co do Emily, to problem jest w tym, że lekarze dawali szanse na znalezienie dawcy zamykające się w kilku procentach (o ile dobrze pamiętam), gdyż dodatkowym czynnikiem tu był czas, którego miała naprawdę mało. Zresztą wydaje mi się, że w pewnym momencie filmu Ben miał taką myśl, że znajdzie się inny dawca i w pewnym sensie będzie mógł porzucić "swój plan", aby być z nią... Niestety.

Ja to tak widzę, zresztą można zauważyć w samym filmie, że on wcale nie chciał się do niej przywiązywać (z wiadomych powodów), jednak kiedy to nastąpiło, to i on się zmienił pod jej wpływem. Myślę że bardzo mu na niej zależało i strasznie cierpiał, decydując się na ten ostatni krok - wiedząc jak ona będzie cierpiała bez niego...

Ostatnia rzecz, kiedyś sam uważałem, że samobójcy to tchórze - ale zmieniłem zdanie, ponieważ nie jest ono zawsze prawdziwe.

ocenił(a) film na 9
jarsteel

Jakie rozgrzeszenie? Jaka rehabilitacja? Sprawa jest prosta... Główny bohater stracił coś co bardzo kochał i było sensem wszystkiego. Nie zabił się pod wpływem emocji, starał się z tym żyć, nie udawało mu się, więc postanowił odebrać sobie życie, a że był człowiekiem inteligentnym i myślącym zechciał pomóc innym poprzez oddanie swoich organów. Tyle!

Samobójcy to egoiści? Zależy jak na to spojrzeć... na dobrą sprawę każdy jest egoistą i nie ma się co oszukiwać. Taki jest świat.

Czy to tchórze? NIE! Każdy człowiek jest inny, każdy przeżywa inaczej, jedni bardziej inni mniej ale jeżeli już ktoś postanowił się zabić to naprawdę miał ku temu powody. Próbował sobie z tym radzić ale nie potrafił. Jeżeli dla kogoś to jest takie trudne do zrozumienia no to niech się cieszy, że nigdy go w życiu nie spotkało nic tak strasznego, co by go popchnęło do takich czynów. Po co ma żyć w bólu i cierpieniu? No po co? Będzie leżał w łóżku, nie będzie jadł, pił, nie będzie w ogóle "do życia" ale spoko nie będzie tchórzem, bo się nie zabił... Jeżeli ktoś wierzy, że po śmierci spotka go coś dobrego, to go spotka, więc nie wiem po co ma się męczyć...

ocenił(a) film na 8
bykuuu

Akurat mi się wydaje, że była to forma rehabilitacji, zauważ, że sposób dojścia do celu mógł być o wiele prostszy, od tego jaki wybrał (można powiedzieć inteligencja bohatera), natomiast to komu zdecydował się oddać swoje organy to jednak rehabilitacja. Krótko mówiąc nie oddał ich przypadkowym osobom.