Byłby lepszy, gdyby nie ta zbolała mina Smitha przez cały film, jakby go zęby bolały. Pewnie gdybym oddał komuś płuco, pół wątroby, a w perspektywie serce, też bym chodził z taką miną, ale to powoduje, że film staje się nużący, a środki wyrazu głównego bohatera dość ubogie.
Zastanawiający jest też sposób śmierci, który wybrał. Jad meduzy atakuje układ nerwowy, a ofiara umiera z powodu niewydolności serca. Jeśli nawet nie będzie ono całkowicie uszkodzone, na pewno będzie to towar niepełnowartościowy. Chyba trochę bez sensu.
No i... czy dokonuje się już przeszczepu gałek ocznych? Zdaje się, że medycyna jeszcze tego nie potrafi...