Dawno nie wzruszylem sie ogladajac film. Ostatnim takim filmem byl "Podaj Dalej".
Ten film sam w sobie byl cudowny. Wysmienita fabula, cieply i wzruszajacy klimat. Przyznam, ze w ostatnim kwadransie filmu zaczely lapac mnie dreszcze.
Zadko spotyka sie ogladac tak piekne filmy.
Sama smierc z meduza. Piekna scena. Czyz nie mozna "ladniej" zginac od najpiekniejszego stworzenia na swiecie?
W pewnym momencie filmu widziemy, jak bohater sie zawachal zakocujac sie.
Mozliwe, ze widzial jeszcze sens zycia z ta kobieta. Ale jednak poswiecil swoje zycie, ratujac kobiete katora ostatnio pokochal i 6 innych osob, ktore sam nazwal "dobrymi".
Oczywiscie mozna sie przyczepic do filmu. Krytycy moga mu zarzucic wolno rozgrywajaca sie akcje. Gre Willa Smitha, ktory caly film gral z jednym grymasem na twarzy.
Ale czy ten jeden grymas nie odwzorowuje calego filmu?
Najlepszy film jaki ostatnio ogladalem.
9/10.
PS: To nie prawda, ze chlopaki nie placza. Sa tacy, ktorzy boja sie do tego przyznac.
A to nie dobrze, bo to pokazuje, ze nie jestesmy obojetni wobec cierpienia innych.