Może i nie każdemu się podobał, ale ja jestem wielce zachwycony. Ten film to kawał świetnego kina, ze świetną grą aktorską (Will Smith po raz kolejny udowodnił, że nie ma sobie równych). Piękna historia o wyjątkowych ludziach. Bo przecież właśnie o to chodzi, żeby żyć dla kogoś, a nie dla siebie, jestem ciekaw ilu mogłoby oddać komuś swoje narządy po śmierci, ja na pewno bym to zrobił, albo oddać swoje życie kochanej kobiecie, jakiej lepszej śmierci może pragnąć człowiek? Mogę się przyznać, że uroniłem kilka łez... a jestem 20-letnim facetem, teraz pewnie mnie zjedziecie, ale co tam, nie bede się tego wstydził. Dobra, nie odbiegam od tematu filmu, po prostu zajebisty, jeden z bardzo niewielu które zapadają głęboko w pamięć i mogą przewrócić życie do góry nogami