Jedyne co wiedziałam o tym filmie przed obejrzeniem go to opis, który przeczytałam na filmwebie. Na jego podstawie spodziewałam się, że będzie to film z tajemnicą i elementem supernaturalnym, ze Smithem jako urzędnikiem z zaświatów oceniającym dusze ludzi bliskich śmierci, aby przydzielić im w tych zaświatach odpowiednie miejsce. Kiedy film zaczął się sceną jego samobójstwa uznałam, że pewnie otrzymał tę pracę za karę; kiedy pojawiła się gazeta z informacją o wypadku (nie przyglądałam się zdjęciom) zaczęłam się zastanawiać czy może ta siódemka już nie żyje i egzystuje w jakiejś pośredniej "przechowalni" czekając, aż Smith wyda swój wyrok; myślałam, że główny bohater rozmawia z bratem przez telefon między światami, ale przez to musi trzymać go na dystans, bo nie jest możliwe, żeby spotkali się fizycznie.
Jak ogromny był mój zawód.
PS. Jedyne co brak wątku nadprzyrodzonego naprawił to to, że nie mogę się zbytnio czepiać absolutnie niemiarodajnych testów bycia dobrym człowiekiem. Jesteś uprzejmy i znasz imię kelnerki w ulubionej restauracji? Check. Masz psa, nie wierzysz, że jesteś dobrym człowiekiem i jesteś miły dla osób that you're attracted to? Check. Nie wiem jak Thomas, ale ja znam kilku seryjnych morderców, którzy spełniliby te kryteria.