Morał najlepszy: "My znowu przegralismy ,a zwyciięzcami są wiesniacy" - czy jakos tak.
Klimat i bitwa! Morał to, to raczej nie był jeno wrodzona skromność samurajska ;]
Biorac pod uwage straty poniesione przez samurajow mozna powiedziec, ze faktycznie przegrali mimo tego, ze pokonali przeciwnika. Wg mnie to mial na mysli Kambei.
Ja to widzę w ten sposób, że chłopi zwyciężyli bo do nich należy ta ziemia, oni na niej zostaną, zaś samurajowie skazani są na wymarcie, na śmietnik historii, wieczną bezdomność. Zobaczcie: po wywalczeniu zwycięstwa logicznie rzecz biorąc mogliby przecież zostać w tej wiosce, żyć w spokoju i zajadać ryż po kres swoich dni - ale odchodzą. W ostatnim ujęciu widać tylko wiatr przemykający po ziemi. Zrobili swoje i nie ma już tam dla nich miejsca.
Dokładnie, masz rację - na śmietnik hitorii. Wzięli udział w jednej z setek podobnych bitew, o których nikt nie pamięta.
Czesto zastanawiałem się po co Kurosawa wstawił to zdanie. Nie sadzę zeby chodziło o poległych samurajów bo w walce ofiary są oczywistością a ‘znowu’ wskazuje na innny aspekt, może status ronina.. Jednocześnie podkreśla heroizm wieśniaka jako ‘zwykłego człowieka’. Coś co w Siedmiu Wspaniałych Sturges przekazuje dużo bardziej łopatologicznie ustami Charlsa Bronsona grającego Bernardo. To on właśnie udziela reprymendy (równiez ręcznej ;-) meksykańskim chłopcoim twierdzącym, że ich ojcowie to tchórze. Tłumaczy im jednocześnie jakiego bohaterstwa trzeba żeby osiaść i wziąść odpowiedzialność za rodzinę.
Tę różnice u Kurosawy dodatkowo widać poprzez postać chłopskiego samuraja Kikuchiyo genialnie zagranego przez Mifune.
Osobiście uważam, że własnie współpraca Kurosawy z Mifune zaowocowała najwspanialszymi dziełami jak Rashomon, Rudobrody, Ukryta forteca czy Tron we Krwi. Mam wrażenie, że było to coś w rodzaju chemii albo zaczynu jak np miedzy Herzogiem i Kinskim. To ich wspólne dzieła wywindowały jednego i drugiego na szczyt światowego kina.