Ogladałem 'Siedmiu samurajów' po raz kolejny wczoraj do późna w nocy i uważam, że film od pierwszej do ostatniej minuty jest absolutnie ge-ni-al-ny! Nie ma słabych stron. Natomiast ciekawostką jest, że najprawdopodobniej to pierwszy film w historii kina gdzie zostaje stworzona drużyna celem osiagniecia wspólnego celu jakim jest w tym przypadku ochrona wioski przed bandytami.
Poprawcie mnie jesli sie mylę.
pozdrawiam
Mi też bardzo się podobał jednak nie przypadła mi do gustu scena z podpaleniem obozu bandytów. Była za bardzo chaotyczna, trudno było się połapać, o co chodzi (prawdopodobnie źle ją wycięli - bo pierwsza, kinowa wersja 'Schichin no samuraji' trwała ponad 6 godzin! Mogliby z tego miniserial zrobić), nie wiadomo było z początku, o co chodziło z tą kobietą, i który z samurajów wtedy zginął (i w jaki sposób).
Pozdrawiam
kobieta była żoną Rikkichiego (tego wieśniaka, który był najbardziej zdesperowany żeby powrzynać bandydów i wkurzal sie kiedy ktoś go zagadnął o żonę - scena w obozowisku pokazuje co stało się z żoną Rikkichiego). Samuraj który wtedy zginął to Heihachi (ten z poczuciem humoru, który rąbał drzewo na początku) i zginął trafiony kulą z muszkietu.
W scenie z obozowiskiem chodziło o to, że nasi najpierw podpalili obóz bandytów a gdy ci zaczęli w popłochu uciekać, natknęli sie na samurajskie miecze :)
Nie wiem co w tym wszytkim było skomplikowanego.
Wersja 6-godzinna nie istnieje i nie istniała :)