Na czym polega wielkość tego filmu? Przecież to tylko żałosna historyjka rodem z westernów (zresztą jeden na jej podstawie powstał), a najgorsze jest to, że trzeba męczyć się nią przez całe 3 h. 3 godziny męczarni, a sam pisząc scenariusz mógłbym to wcisnąć w godzinę, dlatego zresztą ten film (jeśli można tak to wogóle nazwać) strasznie mi się dłużył.
Czyli mamy już dwa minusy: dłużenie się i tragiczny scenariusz. Ale to nie wszystko bo aktorstwo w "Siedmiu samurajach" było na najniższym poziomie, nie moglem juz w pewnym momencie patrzyć na tych okropnych żółtków, nie żebym był jakimś rasistą, ale nieznoszę po prostu chinoli i całej tej "wspaniałej" kultury polegającej na rozcinaniu sobie brzucha i innych bzdurach, które normalnym osobom nie przyszły by do głowy. W każdym razie film jest przeznaczony tylko dla ludzi, którzy lubią sobie obejrzeć westerny bo w zasadzie to sie niewiele różni od westernu : kiepskie aktorstwo, kiepski scenariusz dłużyzny. Ja osobiście nie wiem jak można coś takiego oglądać, no ale cóż wiem, że niektórzy to lubią. Odemnie 3/10 chociaz nie wiem czy nie obnizyc.. W końcu jeśli dotrwałem do końca coś w tym filmie musiało być.
moze nie 3h meczarni,ale szalu nie ma...oczekiwalam czegos lepsze,gdy film ten pojawil sie w moich rekomendacjach...
Film z 1954 roku, należy oglądać tak, jakby się było w 1954 roku, tzn. dostrzegać to co w nim na owe czasy było nowe, oryginalne, wartościowe itd. Siedmiu samurajów arcydziełem bym nie nazwał, ale jest to bardzo dobry film, fakt, trochę przeciągnięty, mógł być bardziej wyeksponowany wątek miłości i wątek nieszczęścia samurajów kosztem głównego wątku - walki, ale tak czy siak, 8/10 się należy.
"nie moglem juz w pewnym momencie patrzyć na tych okropnych żółtków, nie żebym był jakimś rasistą, ale nieznoszę po prostu chinoli i całej tej "wspaniałej" kultury polegającej na rozcinaniu sobie brzucha i innych bzdurach, które normalnym osobom nie przyszły by do głowy." Czy Ty w ogóle czytasz co piszesz ??? To tak samo jakbyś napisał, że nie jesteś rasistą, ale nie znosisz murzynów. To, że nie rozumiesz kultury japońskiej, nie znaczy, że jest ona nielogiczna i nienormalna. To, że nie rozróżniasz Chińczyków i Japończyków to twój problem, ale czy musisz dawać taki popis swojej ignorancji ? Jak masz pisać takie teksty, nie oglądaj, oszczędzisz męki i sobie i nam.
Dla mnie ten film to perła japońskiego kina.
Film jest świetny, dla kogoś kto zna historie i kulturę Japonii wszystko będzie zrozumiale. Japońska kultura bardzo różni się od naszej czy zachodniej, trzeba też wziąć pod uwagę że film opowiada historie dziejącą się w czasie shogunatu, wiec dla samych Japończyków mogą być niezrozumiale momenty, przecież nie każdy zna całą przeszłość swojego kraju. Ale żeby zaraz mówić że film jest beznadziejny itp. tylko dlatego że się go nie rozumie to lekka ignorancja. Po prostu nie wszystkie filmy są dla każdego.
,,Lepiej milczeć i wyglądać na idiotę, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości." Niestety, ty zupełnie zlekceważyłeś to mądre powiedzenie. ,,Chinole"? Nie dość, że używasz głupich inwektyw, to jeszcze mylisz nacje.
Ten film ma prawie 57 LAT!!! Do jasnej ciasnej, historia filmografii to nieco ponad 120 lat, przekładając jego wiek na historię cywilizacji, to tak, jakbyś się wypowiadał lekceważąco o dokonaniach starożytnych. Więc takiemu szczylowi jak ty, pozostaje tylko złożyć pokłon przed Kurosawą i pokornie milczeć, bo inaczej ktoś może wypróbować na tobie ostrość katany.
Co z tego, że film ma 57 lat czy tam ile? To NIE JEST ISTOTNE, trzeba być debilem żeby stawiać za głowne kryteria sprawy techniczne typu (o zgrozo) kolor. Film nakręcony rok temu może być równie dobry co nakręcony 60 lat temu i na odwrót. Ja kultury japońskiej poprostu nie znam, ale nie przeszkodziło mi to w połapaniu się od strony fabularnej w tym filmie. Mógłbym pisać o "Siedmiu..." rozwlekle i dużo, ale i tak tego nikt nie przeczyta, a film oglądałem dawno temu i zapamiętałem tylko kilka scen i to, że był(a w sumie jest) genialny.
Kogo ty nazywasz debilem? Mnie? Zrozumiałeś w ogóle, o co mi chodziło z tym czasowym porównaniem? Wiek jakiegokolwiek dzieła ma ogromne znacznie dla jego odbioru. Ten film jest dla filmografii tym, czym np. poemat ,,Dzieje Tristana i Izoldy" dla literatury. Oba są mniej więcej chronologicznie pośrodku dziejów filmografii i literatury. Czasy się zmieniły i style przekazywania historii także. Zatem, choć oba są wielkimi dziełami, są w zupełnie innym stylu, niż dzisiejsze filmy i utwory literackie. Z racji tego, są trudniejsze do przyswojenia. Aby je docenić, należy posiadać nieco inteligencji, dobrej woli i cierpliwości. Choć są już dzisiaj nieco pokryte patyną, należy się im szacunek, bo reprezentują sobą kawałek historii sztuki, a nie zasługują w żaden sposób na małostkowe i płytkie wypowiedzi, jak ta na samej górze.
Dotarło, o co mi chodziło?
Zgadzam się z twoją wypowiedzią, ale chcę zaznaczyć, że tak samo jak stare dzieła literackie, stare filmy mogą kogoś nudzić lub mu się po prostu nie podobać(wątpię czy wszyscy chętnie czytali każdą lekturę szkolną). Należy się im szacunek lecz nie koniecznie dobra ocena – na pewno i w tamtych czasach nie wszyscy byli fanami „Siedmiu samurajów” – po to powstała ta strona by filmy były oceniane nie tylko przez zawodowych krytyków. Obejrzałam go właśnie po to by poznać historię, nie spodobał mi się i mam do tego prawo, nawet jeżeli Kurosawa to geniusz, co nie znaczy że popieram obrzucanie tego filmu łajnem jak zrobił to Kani88.
Można na spokojnie? Można…
"Na czym polega wielkość tego filmu? Przecież to tylko żałosna historyjka rodem z westernów (zresztą jeden na jej podstawie powstał)"
Kolega zobaczył western na podstawie tego filmu i teraz pisze o "historyjce rodem z westernów". Chłopie ty naprawdę jesteś ograniczony percepcyjnie. To, że amerykanie zrobili swoją wersję w realiach dzikiego zachodu musi wiadczyć, że historyjka jest westernowa? Western w feudalnej Japonii? Chłopie ogarnij się.
"a najgorsze jest to, że trzeba męczyć się nią przez całe 3 h. 3 godziny męczarni"
Odpuść więc sobie kino japońskie i Kurosawe. Jeśli nie potrafisz wysiedzieć 3 godzin przy filmie to polecam dobranocki, 30 min i po krzyku.
"sam pisząc scenariusz mógłbym to wcisnąć w godzinę, dlatego zresztą ten film (jeśli można tak to wogóle nazwać) strasznie mi się dłużył."
Tylko ty biedaku siedzisz przez kompem i ośmieszasz się na filmwebie. Kurosowa natomiast to legenda kina, jeden z najwybitniejszych twórców filmowych, którego dziełami zachwycają się ludzie, znawcy, krytycy, ludzie filmu itp Boże, tak żałosnego typa jak ty jeszcze w swoim życiu nie spotkałem. Wielki znawca nie wie kim jest Kurosawa. Kur** chłopie gdzieś ty sie uchował?
"Ale to nie wszystko bo aktorstwo w "Siedmiu samurajach" było na najniższym poziomie, nie moglem juz w pewnym momencie patrzyć na tych okropnych żółtków, nie żebym był jakimś rasistą, ale nieznoszę po prostu chinoli i całej tej "wspaniałej" kultury polegającej na rozcinaniu sobie brzucha i innych bzdurach, które normalnym osobom nie przyszły by do głowy'
HHAHA nie dosć że rasista to jeszcze niedouczony debil. Nawet nie wyobrarzasz sobie ile zawdzięczasz dzisiaj tym "żółtkom". Naprawdę jesteś aż tak ograniczony. Podstawówka się kłania. I jeszcze jedno. Skoro nie pojmujesz maniery japońskiej gry (zwłaszcza widocznej w filmach o samurajach) to twój problem nie ich. Nie wypowiadaj się na temat kultury o której nie masz zielonego pojęcia.
"W każdym razie film jest przeznaczony tylko dla ludzi, którzy lubią sobie obejrzeć westerny bo w zasadzie to sie niewiele różni od westernu : kiepskie aktorstwo, kiepski scenariusz dłużyzny.'
Ten film nie ma nic wspólnego z westernem. Chryte, jesteś aż tak ograniczony? Nie potrafisz tego pojąć? Kiepskie aktorstwo w westernach? Ile westernów obejrzałeś że wypisujesz takie niedorzeczne głupoty? Kojarzysz Sama Peckinpaha "wielki znawco kina"? Ten facet w jednym westernie poruszył więcej wartościowych spraw niż jestes w stanie pojąć tą pustą czaszką.
"Ja osobiście nie wiem jak można coś takiego oglądać, no ale cóż wiem, że niektórzy to lubią. Odemnie 3/10 chociaz nie wiem czy nie obnizyc.."
[*]
1) "a najgorsze jest to, że trzeba męczyć się nią przez całe 3 h. 3 godziny męczarni"
Odpuść więc sobie kino japońskie i Kurosawe. Jeśli nie potrafisz wysiedzieć 3 godzin przy filmie to polecam dobranocki, 30 min i po krzyku.
Potrafię wysiedzieć 3h, najlepszym dowodem jest moja 10-ątka wystawiona Ojcowi Chrzestnemu. Ciężko mi jednak wysiedzieć na takich błazenadach jakie odstawia pan Kurosawa.
2) "sam pisząc scenariusz mógłbym to wcisnąć w godzinę, dlatego zresztą ten film (jeśli można tak to wogóle nazwać) strasznie mi się dłużył."
Tylko ty biedaku siedzisz przez kompem i ośmieszasz się na filmwebie. Kurosowa natomiast to legenda kina, jeden z najwybitniejszych twórców filmowych, którego dziełami zachwycają się ludzie, znawcy, krytycy, ludzie filmu itp Boże, tak żałosnego typa jak ty jeszcze w swoim życiu nie spotkałem. Wielki znawca nie wie kim jest Kurosawa. Kur** chłopie gdzieś ty sie uchował?
Che- che znawcy, krytycy, ludzie filmu! Kiedy nie ma się pojęcia o kinie, zawsze zasłania się krytykami i innymi znawcami. Uwierz mi wiem coś o tym. Poza tym Kurosawa jest mi znany z filmu "Rudobrody" na którym zresztą usnąłem. Ten film może sobie być legendą, co nie zmienia faktu, że jest słaby.
3) "Ale to nie wszystko bo aktorstwo w "Siedmiu samurajach" było na najniższym poziomie, nie moglem juz w pewnym momencie patrzyć na tych okropnych żółtków, nie żebym był jakimś rasistą, ale nieznoszę po prostu chinoli i całej tej "wspaniałej" kultury polegającej na rozcinaniu sobie brzucha i innych bzdurach, które normalnym osobom nie przyszły by do głowy'
HHAHA nie dosć że rasista to jeszcze niedouczony debil. Nawet nie wyobrarzasz sobie ile zawdzięczasz dzisiaj tym "żółtkom". Naprawdę jesteś aż tak ograniczony. Podstawówka się kłania. I jeszcze jedno. Skoro nie pojmujesz maniery japońskiej gry (zwłaszcza widocznej w filmach o samurajach) to twój problem nie ich. Nie wypowiadaj się na temat kultury o której nie masz zielonego pojęcia.
Czy ty na pewno umiesz czytać ze zrozumieniem? Napisałem wyraźnie, że NIE JESTEM rasistą. To prawda, gardzę żółtkami, ale ich toleruje. Radzę zajrzeć do słownika co oznacza słowo rasizm. Maniera japońskiej gry wydaje mi się potwornie drętwa, fakt może niektórym się to podoba, ale ja na twarzach bohaterów chcę oglądać emocje, a nie wymuszone grymasy. Radzę obejrzeć sobie jakiś film, np. z Bogartem. Co do kultury, to tak się składa, że czytałem jeden artykuł na temat Japonii i mnie jeszcze bardziej zniesmaczył. Nie rozumiem jak można fascynować się rozcinaniem brzucha itd. (wiem, że się powtarzam), to pokazywało jak bardzo Japonia była zacofana, nie mówiąc już o tym, do kiedy ci samurajowie przetrwali.
4)
"W każdym razie film jest przeznaczony tylko dla ludzi, którzy lubią sobie obejrzeć westerny bo w zasadzie to sie niewiele różni od westernu : kiepskie aktorstwo, kiepski scenariusz dłużyzny.'
Ten film nie ma nic wspólnego z westernem. Chryte, jesteś aż tak ograniczony? Nie potrafisz tego pojąć? Kiepskie aktorstwo w westernach? Ile westernów obejrzałeś że wypisujesz takie niedorzeczne głupoty? Kojarzysz Sama Peckinpaha "wielki znawco kina"? Ten facet w jednym westernie poruszył więcej wartościowych spraw niż jestes w stanie pojąć tą pustą czaszką.
Owszem kojarzę. Faktycznie wprowadził wiele wartościowych tematów do kinematografii, np. jak zrobić Rambo na Dzikim Zachodzie.
Te tzw. antywesterny naprawdę mnie bawią i to potwornie. Ludzie zachwycali się, ponieważ nie wszystkie postacie były w nich krystalicznie dobre, albo złe. Faktycznie niezwykłe odkrycie, Oscary to za mało, za to należy się Nobel! A twoje wyzwiska wcale mnie nie wzruszają, nawet bawią mnie takie zera, które w internecie czują się 'kimś więcej'. Zresztą większość z was intelektualistów, to zwykłe śmiecie, aż się dziwię, że poświęcam wam tyle czasu.
"Potrafię wysiedzieć 3h, najlepszym dowodem jest moja 10-ątka wystawiona Ojcowi Chrzestnemu. Ciężko mi jednak wysiedzieć na takich błazenadach jakie odstawia pan Kurosawa."
Twórczość tak zasłużonej dla kina osobistości nazywasz "błazenadą". Aha, gratuluje...
"Che- che znawcy, krytycy, ludzie filmu! Kiedy nie ma się pojęcia o kinie, zawsze zasłania się krytykami i innymi znawcami. Uwierz mi wiem coś o tym. Poza tym Kurosawa jest mi znany z filmu "Rudobrody" na którym zresztą usnąłem. Ten film może sobie być legendą, co nie zmienia faktu, że jest słaby."
Na pewno wiesz coś o tym skoro nie masz zielonego pojęcia o kinie. Podstawowej idei powstania kinematografu nie kojarzysz, nie wiesz kim jest Kurosawa, piszesz o westernach pierdoły nie mając pojęcia kim jest Sam Peckinpah i co przekazywał swoimi filmami. Chłopie i kto tu nie ma pojęcia na temat kina? Żałosne. Zasłanianie się krytykami? A to dobre, stwierdzenie faktu na temat osoby, o której nie masz zielonego pojęcia jest "zasłanianiem". Boże, co za typ. "Ten film może być legendą, co nie zmienia faktu, ze jest słaby" - nie no padne, bo kto tak mówi, ty? HAHAHAHAHA....
"Napisałem wyraźnie, że NIE JESTEM rasistą. To prawda, gardzę żółtkami, ale ich toleruje."
Zakamuflowany rasizm. Spotkałeś się z pojęciem? Czytasz to co piszesz? Samo słowo "żółtek" jest zwrotem rasistowskim.
"Radzę obejrzeć sobie jakiś film, np. z Bogartem."
Co ma zachodnia maniera do wschodniej. Zachodnia jest wyznacznikiem? Od kiedy, kto tak twierdzi? Skoro sam przyznajesz że nie znasz się na japońskim sposobie grania to jak śmiesz je tak ogólnikowo oceniać. Jeszcze przez pryzmat gry zachodniej. Matko Boska...
"Co do kultury, to tak się składa, że czytałem jeden artykuł na temat Japonii i mnie jeszcze bardziej zniesmaczył. Nie rozumiem jak można fascynować się rozcinaniem brzucha itd. (wiem, że się powtarzam), to pokazywało jak bardzo Japonia była zacofana, nie mówiąc już o tym, do kiedy ci samurajowie przetrwali."
Jeden artykuł? Nie no w takim razie możesz otwarcie krytykować tą kulturę. Kurde co ty robisz z tą całą wiedzą? Jestem pod wrażeniem. Tyle wyniosłeś z tego artykułu... rozcinanie brzucha? Doczytałeś może coś więcej na temat tego rytuału, czy może zrobisz to teraz na wikipedii... hahaha. Zauważyłeś kolego że sam sie pogrążasz? Japonia zacofana? Wnioskujesz to z przytoczonego rozcinania brzucha? Nie no bardzo dorosłe nastawienie oceniać cała kulturę przez pryzmat jednego rytuału. A co do samurajów to idee według których żyli i wartości które wyznawali przetrwały do dzisiaj i są wyznawane przez wielu japończyków. Tylko mi zaraz nie pisz o seppuku czy innych samurajskich zachowaniach, bo ewidentnie nie masz pojęcia o temacie.
"Owszem kojarzę. Faktycznie wprowadził wiele wartościowych tematów do kinematografii, np. jak zrobić Rambo na Dzikim Zachodzie.
Te tzw. antywesterny naprawdę mnie bawią i to potwornie."
Czyli udowodniłeś że nie masz zielonego pojęcia na temat twórczości Peckinpaha. Więcej pisać nie musisz.
"Faktycznie niezwykłe odkrycie, Oscary to za mało, za to należy się Nobel"
Żałosna ironia "znawcy", który nie ma pojęcia o czym pisze. Gratuluje.
"A twoje wyzwiska wcale mnie nie wzruszają, nawet bawią mnie takie zera, które w internecie czują się 'kimś więcej'."
Spokojnie, gorzej nazywałem już użytkowników. Jednak dla ciebie zrobiłem wyjątek ponieważ moje określenia twojej osoby jest odpowiednim zobrazowaniem twojego narcystycznego mniemania o własnej "wiedzy filmowe", która już nam zaprezentowałeś. Istna petarda. Wiesz z chęcią spotkałbym sie z tobą w realu, żeby podyskutować na temat kina bo póki co to zgrywasz przez internet największego kozaka i znawcę. Co już zdołałeś sprostować swoimi wypowiedziami o znawco.
"Zresztą większość z was intelektualistów, to zwykłe śmiecie, aż się dziwię, że poświęcam wam tyle czasu."
Śmiecie, które rozwalają twoje marne poczucie wysokiego mniemania o własnej wiedzy filmowej. Nie trać na nas czasu, bo nie masz nam nic inteligentnego do powiedzenia w tej materii.
Jeszcze coś wymaga wyjaśnienia?
Z resztą o czym tu z tobą dyskutować. Sam walisz sobie cały czas samobóje. Na temat znajomości zwyczajów i rytuałów kultury Japońskiej (jeden artykuł... litości), o azjatyckim aktorstwie (na które patrzysz przez pryzmat zachodu... po raz kolejny litości) i kinie, o kinie i jego historii w ogóle (czołowe argumenty to Bergman i Bogart... bo kinematografia tylko na nich się opiera), nie pojmujesz twórczości jednego z najwybitniejszych twórców w historii kina (nie wiem jak wielkim nieukiem i ignorantem trzeba być by nazwać jego twórczość "błazenadą"), piszesz o twórczości Peckinpaha "Rambo na dzikim zachodzie" i jedyne co możesz na ten temat powiedzieć to antywestern (pewnie nie masz pojęcia co ów słowo w ogóle znaczy, bo gdybyś wiedział to nie odstawiałbyś takiej błazenady), burzysz się że nie jesteś rasistą, a o azjatach mówisz "żółtki" i "gardzisz" nimi, naśmiewasz się z komiksów (postawa godna dorosłego człowieka) nie mając pojęcia na temat ich historii, o sile i znaczeniu tego medium dla kultury, o tym że jest to forma sztuki (ze sztuki też sie nabijasz niedouczony bęcwale?), naśmiewasz się z komiksowych bohaterów nie mając pojęcia jak mocno ich idee i wartości są zakorzenione w historii naszego gatunku, piszesz o aktorze o imponującym dorobku jakim jest Johnny Depp "kiepski" na podstawie ostatnich słabszych ról nie znając jego wcześniejszych dokonań, i na koniec porównujesz filmy, które nikt przy odrobinie "filmowej świadomości" nigdy by nie porównał by za chwile pisać, że niektórych filmów nie powinno się stawiać w jednym rzędzie a kto tak robi jest idiotą (czym sam się określasz;).
No i to kradnięcie cudzych wypowiedzi i argumentów. Powiedz mi jaki obraz człowieka się tu rysuje...
Artykuł był naprawdę obszerny,a nie wiem po co miałbym się zagłebiać w coś co mnie napawa takim obrzydzeniem.
O azjatyckim aktorstwie mówię przez pryzmat.. aktorstwa ogólnie, gra aktorska po prostu, albo jest dobra, albo nie.
Nigdzie nie wspominałem o tym, że kinematografia opiera się tylko na Bergmanie i Bogarcie. W twórczości Kurosawy
nie ma nic do pojmowania, po prostu nie ciągnie mnie do japońskich westernów. Peckinpah tworzył dobre wizualnie filmy, ale dalej pozostawały jedynie filmami rozrywkowymi. Faktycznie ciężko, żebym nazywał japończyków inaczej niż żółtki, skoro nimi gardzę, to chyba logiczne. W rasizmie chodzi o brak tolerancji ; ja ich toleruje. Komiksowi bohaterowie faktycznie jakoś do mnie nie trafiają , wszystkie spidermany i batmany to dla mnie jedna chała, opierająca się na jednym schemacie, w którym dobro zawsze zwycięża ze złem. Depp to przereklamowany aktor, dobry, ale nic poza tym, gdyby nie Piraci z karaibów to ten człowiek by w tym momencie nie istniał. Nie wiem jakie rzekomo argumenty kradłem, ale zdarza się chyba, że argumenty mogą się powtarzać.
A teraz popatrz na to z innej strony: uwielbiam Bergmana, klasyki kina gangsterskiego tj. Nietykalni, Ojciec Chrzestny, lubię Afronskyego, uwielbiam Kieślowskiego, moim ulubionymi aktorami są: Tom Hanks, Humprey Bogart, Sean Connery.
Uwielbiam kino wojenne jak: Czas apokalipsy, Pełny magazynek. Więzienne jak: skazani na shawshank, więzień nienawiści.
I co nadal uważasz, że nie znam się na kinie? Jak dla mnie to zostałeś w tym momencie ośmieszony, fanie komiksów, batmanów, incepcji i innych ambitnych produkcji. Bez odbioru.
1)"Potrafię wysiedzieć 3h, najlepszym dowodem jest moja 10-ątka wystawiona Ojcowi Chrzestnemu. Ciężko mi jednak wysiedzieć na takich błazenadach jakie odstawia pan Kurosawa."
Twórczość tak zasłużonej dla kina osobistości nazywasz "błazenadą". Aha, gratuluje...
No i co ja mam niby na to odpisać?
2) Na pewno wiesz coś o tym skoro nie masz zielonego pojęcia o kinie. Podstawowej idei powstania kinematografu nie kojarzysz, nie wiesz kim jest Kurosawa, piszesz o westernach pierdoły nie mając pojęcia kim jest Sam Peckinpah i co przekazywał swoimi filmami. Chłopie i kto tu nie ma pojęcia na temat kina? Żałosne. Zasłanianie się krytykami? A to dobre, stwierdzenie faktu na temat osoby, o której nie masz zielonego pojęcia jest "zasłanianiem". Boże, co za typ. "Ten film może być legendą, co nie zmienia faktu, ze jest słaby" - nie no padne, bo kto tak mówi, ty? HAHAHAHAHA....
Wiem kim jest Kurosawa, wiem kim jest Sam Peckinpah, czytanie ze zrozumieniem się kłania. I nie tylko ja uważam, że klasyka nie zawsze musi być taka wspaniała jak piszą twoi ukochani krytycy. Ja wolę filmy, które faktycznie mają jakieś wartości, a nie tylko okiem pseudo-znawców.
3) Co ma zachodnia maniera do wschodniej. Zachodnia jest wyznacznikiem? Od kiedy, kto tak twierdzi? Skoro sam przyznajesz że nie znasz się na japońskim sposobie grania to jak śmiesz je tak ogólnikowo oceniać. Jeszcze przez pryzmat gry zachodniej. Matko Boska...
Gra aktorska jest albo przekonująca, albo nie przekonująca. Gra aktorska w filmie Kurosawy jest żałosna.
4) A co do samurajów to idee według których żyli i wartości które wyznawali przetrwały do dzisiaj i są wyznawane przez wielu japończyków.
No i sam już sobie odpowiedziałeś, na swoje pytanie. Wszystkie te brednie i zwyczaje ze średniowiecze do dzisiaj są przez nich praktykowane.
5)
"Owszem kojarzę. Faktycznie wprowadził wiele wartościowych tematów do kinematografii, np. jak zrobić Rambo na Dzikim Zachodzie.
Te tzw. antywesterny naprawdę mnie bawią i to potwornie."
Czyli udowodniłeś że nie masz zielonego pojęcia na temat twórczości Peckinpaha. Więcej pisać nie musisz.
Wyjaśnij mi może jakie wartości niesie ze sobą np. Dzika banda, która jest chyba jego najsłynniejszym filmem. Jestem ciekaw, jakie bzdury wymyślisz tym razem.
6)
"Faktycznie niezwykłe odkrycie, Oscary to za mało, za to należy się Nobel"
Żałosna ironia "znawcy", który nie ma pojęcia o czym pisze. Gratuluje.
Żałosna, czy nie żałosna, warto by użyć jakiegos argumentu zamiast tylko wyzywać.
7)
"A twoje wyzwiska wcale mnie nie wzruszają, nawet bawią mnie takie zera, które w internecie czują się 'kimś więcej'."
Spokojnie, gorzej nazywałem już użytkowników. Jednak dla ciebie zrobiłem wyjątek ponieważ moje określenia twojej osoby jest odpowiednim zobrazowaniem twojego narcystycznego mniemania o własnej "wiedzy filmowe", która już nam zaprezentowałeś. Istna petarda. Wiesz z chęcią spotkałbym sie z tobą w realu, żeby podyskutować na temat kina bo póki co to zgrywasz przez internet największego kozaka i znawcę. Co już zdołałeś sprostować swoimi wypowiedziami o znawco.
Wiedzę o kinie mam dużą, a tobie nic do tego. Poza tym nie uważam się za znawcę, po prostu mam prawo do wyrażenia własnej opinii.
8)
"Zresztą większość z was intelektualistów, to zwykłe śmiecie, aż się dziwię, że poświęcam wam tyle czasu."
Śmiecie, które rozwalają twoje marne poczucie wysokiego mniemania o własnej wiedzy filmowej. Nie trać na nas czasu, bo nie masz nam nic inteligentnego do powiedzenia w tej materii.
Powiedziałbym raczej, że śmiecie, którym się wydaje, że rozwalają moje "marne" poczucie wysokiego mniemania o własnej wiedzy filmowej.
"Artykuł był naprawdę obszerny,a nie wiem po co miałbym się zagłebiać w coś co mnie napawa takim obrzydzeniem."
To skoro nie masz zamiaru się "zagłębiać" to przestań wypisywać pierdoły na temat kultury, o której nie masz pojęcia. Nawet jeśli jest to twoje prywatne zdanie, odrobina kultury osobistej i inteligencji powinna hamować skłonności do osądzania spraw na temat, których nie posiada się wiedzy. Dalsza dyskusja w tym temacie jest bezsensowna, nie uważasz?
"O azjatyckim aktorstwie mówię przez pryzmat.. aktorstwa ogólnie, gra aktorska po prostu, albo jest dobra, albo nie."
Aktorstwo, jak większość naszych zachowań, przyzwyczajeń, wartości itp jest częścią danej kultury. Sztuka w ramy, której wpisuje się aktorstwo również jest uzależniona od danej kultury. Więc powiedz mi według jakich kryteriów oceniasz odmienne kulturowo zachowania warunkowane przez sztukę różnych (ODMIENNYCH) kultur? Oceniasz je wszystkie według jednego schematu, tak jak robisz to z filmami? Więc...
"Nigdzie nie wspominałem o tym, że kinematografia opiera się tylko na Bergmanie i Bogarcie."
Używasz tych nazwisk bardzo często w formie argumentów. Czy kinematografia to tylko Bogart i Bergman? Nie masz innych podstaw argumentacji?
"W twórczości Kurosawy nie ma nic do pojmowania, po prostu nie ciągnie mnie do japońskich westernów."
Dokładnie tak określiłem twój pryzmat postrzegania kina Kurosawy kilka postów wyżej. Dziękuje że potwierdziłeś moje przekonanie. "Japoński western", nie mam więcej pytań...
"Peckinpah tworzył dobre wizualnie filmy, ale dalej pozostawały jedynie filmami rozrywkowymi."
Widzę że masz bardzo dużo do powiedzenia o jego twórczości. "dobre wizualnie filmy" można powiedzieć o co drugim obrazie bez rzeczywistej jego znajomości. Nie musisz więc już pisać na temat Peckinpaha. Widać, że nie masz o tym pojęcia.
"Faktycznie ciężko, żebym nazywał japończyków inaczej niż żółtki, skoro nimi gardzę, to chyba logiczne. W rasizmie chodzi o brak tolerancji ; ja ich toleruje."
Czy ty w ogóle to czytasz? Myślisz że ideologia rasizmu opiera się na "toleruje - nie toleruje". Kto ci takich głupot naopowiadał? Serio, jestem ciekaw? To powiedz mi w czym ci ludzie azjatyckiego pochodzenia zawinili, że nimi gardzisz i używasz "rasistowskiego" określenia "żółtek"?
"Komiksowi bohaterowie faktycznie jakoś do mnie nie trafiają , wszystkie spidermany i batmany to dla mnie jedna chała, opierająca się na jednym schemacie, w którym dobro zawsze zwycięża ze złem."
Komiks jest formą sztuki, czy ci się to podoba czy nie. Gardzisz sztuką? Komiksowi bohaterowie mają swoje każenie w naszej historii, od starożytność po współczesność. Gardzisz naszym dziedzictwem kulturowym? Po za tym komiksowi bohaterowie to nie tylko Spider-man i Batman. Pomijam już ten obrzydliwy ogólnik "dobro zawsze zwycięża ze złem" skoro jest dla ciebie wyznacznikiem tematu. Przykre.
"Depp to przereklamowany aktor, dobry, ale nic poza tym, gdyby nie Piraci z karaibów to ten człowiek by w tym momencie nie istniał.'
Ten człowiek istniał długo przed tym jak pojawili się Piraci. W temacie o Johnnym Deppie napisałem ci trochę klasyki z jego dorobku i paru wybitnych i charakterystycznych twórców, którzy powierzyli mu role w swoich filmach na długo przed tym, jak "zaistniał" w twojej świadomości po Piratach z Karaibów. Więc miej odrobinę własnej godności i nie wypisuj pierdół o człowieku, z którego twórczością nawet nie raczyłeś się zapoznać. Co dopiero w jakiś sposób przeanalizować i wyciągną wnioski.
"Nie wiem jakie rzekomo argumenty kradłem, ale zdarza się chyba, że argumenty mogą się powtarzać."
Złodziej nie przyzna się do kradzieży. Spotkałem się już ze odzewem użytkowników w tej sprawie.
"A teraz popatrz na to z innej strony: uwielbiam Bergmana, klasyki kina gangsterskiego tj. Nietykalni, Ojciec Chrzestny, lubię Afronskyego, uwielbiam Kieślowskiego, moim ulubionymi aktorami są: Tom Hanks, Humprey Bogart, Sean Connery.
Uwielbiam kino wojenne jak: Czas apokalipsy, Pełny magazynek. Więzienne jak: skazani na shawshank, więzień nienawiści.
I co nadal uważasz, że nie znam się na kinie?'
Tak. Co ci da wymienianie tych filmów? To co wypisywałeś wcześniej dało jednoznaczną odpowiedź. Nie ważne jest co "lubisz" i co mi wypiszesz (ja mam ci wypisać co ja 'lubie"?) ważne jest to co wyciągniesz z tych filmów. Jeśli na podstawie tych obrazów ukształtowałeś tak "ograniczoną" świadomość w podejściu do kina, to nie śmiej nawet mówić, że znasz się na kinie. Nie ośmieszaj się.
'Jak dla mnie to zostałeś w tym momencie ośmieszony, fanie komiksów, batmanów, incepcji i innych ambitnych produkcji."
Aha. Czym zostałem ośmieszony? Twoim wyliczeniem, tego co "lubisz"? Przepraszam, czy to ja wypowiadałem się na tematy, o których nie miałem zielonego pojęcia bo z tego co widzę to przez ostatnie kilka postów udajesz ograniczonego umysłowo i wypisujesz takie brednie, że aż szkoda czytać. Więc raz jeszcze zapytam, czym zostałem ośmieszony?
"No i co ja mam niby na to odpisać?"
Jeśli nic inteligentnego to lepiej nic nie pisz. Już dość się udzieliłeś w tym temacie.
"Wiem kim jest Kurosawa, wiem kim jest Sam Peckinpah, czytanie ze zrozumieniem się kłania. I nie tylko ja uważam, że klasyka nie zawsze musi być taka wspaniała jak piszą twoi ukochani krytycy. Ja wolę filmy, które faktycznie mają jakieś wartości, a nie tylko okiem pseudo-znawców."
Dałeś już do zrozumienia, że nie masz pojęcia na temat ich twórczości. A że wiesz kim są, co z tego. Przeczytałeś nazwisko, przejrzałeś filmografię i co? Co z tego wyniosłeś, co powiesz na temat ich twórczości. Podpowiem ci, na podstawie twoich wcześniejszych wypowiedzi - NIC. Kto jeszcze popiera twoje zdanie co do klasyki? Jakieś nazwiska, czy zostaniemy przy "nich" bo "oni" są wszędzie? To że ty nie potrafisz dostrzec wartości w ich twórczości to twój problem nie jej braku. Wiesz nie wszystko jest podane na ręce. Od analizy twórczości tych "ikon" wymaga się inteligencji i wiedzy. To nie są filmy dla mas.
"Gra aktorska jest albo przekonująca, albo nie przekonująca. Gra aktorska w filmie Kurosawy jest żałosna.'
O grze aktorskie już pisałem. Co do gry w "Siedmiu samurajach" to jej przesadność i maniera została ładnie wytłumaczona. Sugeruje poczytać na ten temat.
"No i sam już sobie odpowiedziałeś, na swoje pytanie. Wszystkie te brednie i zwyczaje ze średniowiecze do dzisiaj są przez nich praktykowane."
Co ty bredzisz? Naprawdę sprawia ci przyjemność robienie z siebie niedouczonego debila?
'Wyjaśnij mi może jakie wartości niesie ze sobą np. Dzika banda, która jest chyba jego najsłynniejszym filmem. Jestem ciekaw, jakie bzdury wymyślisz tym razem."
HAHAHA wiedziałem że to powiesz:) W takim razie polecam ci spacer do najbliższej biblioteki i zapoznanie się z literaturą na temat historii kina. I nie pisz mi proszę, że ci nie podam bo nie wiem. W przeciwieństwie do ciebie nie odnoszę się do rzeczy o których nie mam zielonego pojęcia.
'Żałosna, czy nie żałosna, warto by użyć jakiegos argumentu zamiast tylko wyzywać."
A jakie ty podałeś do tej pory argumenty oprócz wysuwania ogólnikowych wniosków (nawet na temat rzeczy o których sam przyznałeś że nie masz pojęcia) ?
'Wiedzę o kinie mam dużą, a tobie nic do tego."
Nie masz.
"Powiedziałbym raczej, że śmiecie, którym się wydaje, że rozwalają moje "marne" poczucie wysokiego mniemania o własnej wiedzy filmowej."
Tak, masz marne poczucie wysokiego mniemania na temat własnej wiedzy filmowej. Coś jeszcze mam ci przyznać?
Ale UBAW ... prosimy o ciąg dalszy! Może ktoś w oparciu o tę Waszą DYSKUSJĘ napisze kiedyś pracę naukową?
To nie dyskusja tylko wbijanie młotkiem do pustego łba podstawowych faktów, które osobie wykształconej powinny być znane. Widzę, że w innym temacie sam zacząłeś edukacje w zakresie "otwartej percepcji" na nowe, inne doświadczenia. Nie ma co się w to bawić. Ja od kilkudziesięciu postów próbuje uświadomić kolegę, jak ograniczone jest jego postrzeganie, chciałbym powiedzieć świata filmowego, ale niestety problem (jak pewnie zdążyłeś przeczytać) jest dużo obszerniejszy. Niestety praca to iście syzyfowa. Kolega Kanii88 swoje braki w wykształceniu (wiedzy) maskuje ogromnymi pokładami ignorancji, która zyskała już tak narcystyczny wydźwięk, że uniemożliwia jakikolwiek poważny dialog. A tak na marginesie to czekam, aż w Stanach wpadną na pomysł ekranizacji;)
Boże, jak ja Ci dziękuję za taką osobę jak Senskomiksu..
Może nie potrafię mówić i dobierać takich argumentów jak Ty, ale to samo myślę ;] Jak czytałem jego wypowiedzi, myślałem, jakim kretynem trzeba być, by "gardzić żółtkami" po czym mówić że nie jest się rasistą.. Jakim kretynem trzeba być by obrażać legendę kina.. No i po jednym "artykule" mówić że zna się kulturę japońską.. Ale tu zjawiasz się Ty i ratujesz całą sytuację ! Film mi się bardzo podobał, nie jedna manga i anime powstała w oparciu o ów film. No ale nic dodać nic ująć od Twoich wypowiedzi ..
Ten Kani88 to jakiś debil, szkoda czasu na dyskusje. Już nie chodzi o kwestie gustu, ale poziomu wypowiedzi,dno i metr mułu .
ja umarłem po tym: "Napisałem wyraźnie, że NIE JESTEM rasistą. To prawda, gardzę żółtkami, ale ich toleruje"
Jeśli pozwolisz Kani88, to udzielę ci paru rad - nie wiem czy DOBRYCH, ale w Twoim przypadku chyba SŁUSZNYCH. Możesz, ale bynajmniej NIE MUSISZ z nich skorzystać.
1) W żadnym wypadku nie próbuj już więcej oglądać niczego, co stworzyli "kolorowi". Pozwoli Ci to dłużej pozostać na etapie tolerancji dla innych ras i kultur, ale przede wszystkim zagwarantuje, że nadal będziesz "normalną osobą", czyli chyba ... "białkiem" (?)
2) Nie marnuj już więcej czasu na dalsze utwierdzanie się w słuszności swoich poglądów, nie szargaj sobie nerwów, nie psuj wyrobionego już gustu - chyba, że jesteś masochistą
3) Zaoszczędzony w ten sposób czas możesz poświęcić np. na pisanie scenariuszy. Dałeś wymowną próbkę tego, że w tym co piszesz jednak "coś jest", skoro tyle osób już Ci odpowiedziało.
Jesteś frajer jakich mało - idź do kina na jakiegoś Karola 3 i 5/2... to rozrywka na twoim poziomie
A Kani milczy ...
Strach pomyśleć dlaczego ...!
W Japonii np. ludzie, którzy otrzymali tyle niepochlebnych opinii „otwierają” sobie brzuch ...
A może Kani nie "dotrwał" do końca jakiegoś okropnego filmu?
Na Boga! Odezwij się! KAAANIIII ...!
Już wolałbym się dowiedzieć, że to Twoje milczenie, to z powodu pisania scenariuszy ...
No właśnie te prymitywy rozcięły by sobie brzuch, ode mnie tego nie oczekujcie.
"A Kani milczy ...
Strach pomyśleć dlaczego ...!"
Sam dałeś mi radę, żeby nie tracić czasu na utwierdzaniu się w słuszności swoich poglądów. Okay. Zresztą i tak dałem wcześniej wyraźnie do zrozumienia, że nie zamieszam się już udzielać w tym wątku. Szkoda mi czasu na takich pajacy jak senskomiksu, wystarczy zerknąć na jego oceny, na pierwszy rzut oka widać, że jest to kolejny fan amerykańskich filmów dla przygłupów. Nad scenariuszem mogę pomyśleć, masz może jakiś pomysł? (daje ci pole do popisu, możesz mnie pojechać jakimś "zabawnym" tekstem).
PS. od czasu do czasu zerknę na forum 7 samurajów, ale jak chcesz pogadać o ambitnym kinie (Bergman, Fellini) to zapraszam na mojego bloga. Co prawda ostatnio pojawiła się tam cała grupa smarkaczy, ale mogę łatwo zrobić porządek.
Oj biedny Kani. Kto tu jest pajacem kolego? Masz sklerozę? Czy znowu robisz z siebie debila? Szkoda ci czasu na rozmowę ze mną bo jak widać wyżej w poście nie masz nic sensownego do powiedzenia. Nie musisz się wysilać i oceniać mnie przez pryzmat moich ocen filmów. Jak mnie pięknie określiłeś znawco. Brawo. Więcej po tobie się nie spodziewałem. Możesz mnie nazywać jak chcesz, "wystarczy zerknąć" na twoje pajacowanie na forum tego filmu, wypowiedzi na innych i piękne wpisy na blogu, na którym zresztą sam zrobiłeś jeden wielki pokaz głupoty we własnym niezawodnym stylu (co, pewnie to zaraz skasujesz?). Tak więc nie musisz się miotać i obrażać innych, zainteresowani sami ocenią kto robi z siebie pajaca imbecylu. Skończ już z tym trollingiem, miałeś zakończyć działalność na filmwebie i co? Jakie to uczucie być żałosnym kłamcą, pozbawionym godności? Miło jest?
"Niestety, długo zastanawiałem się nad odejściem z tego portalu i w końcu podjąłem decyzję. To koniec mojej zabawy na filmwebie. Nie zamierzam już wracać, nie będę też prawdopodobnie więcej odwiedzał tej strony. Powodów mam kilka, przede wszystkim chodzi o użytkowników, którzy w większości swoich wypowiedzi prezentują żałosny poziom. A właśnie po to się tutaj rejestrowałem, żeby prowadzić dyskusje na poziomie. No więc do zo.. tfu żegnam. "
Tia, zobaczymy...
Ech... poprawiłeś mi humor, tym swoim wpisem... mów mi jeszcze xD. Albo lepiej nie, po co się ośmieszać.
No pewnie...co pół godziny reklama, a to Panasonica, a to Toyoty, żeby było na temat i nie ma trzy i półgodzinnej męczarni. Co nie?
Ten człowiek - Kani88 jest mentalnie upośledzony, nie powinien w ogóle móc posiadać konta na filmwebie, weź idź sobie człeczyno obejżyj Hulka, Kapitana Ameryke, czy X-Menów, chociaż nie wiem czy i tak nie jest to dla Ciebie zbyt ambitne kino :O
Dołączę się do tego wątku, bo widzę tu paru miłośników "Siedmiu samurajów", a mam dwa pytania dotyczące tego filmu. Ogólnie film mi się podobał, chociaż nie zaliczę go do grona swoich ulubionych, ale dwie rzeczy były dla mnie ciężkie do przełknięcia: 1. ta scena kiedy wieśniak z żoną i niemowlakiem(!) idzie po dziadka do młyna, kiedy właśnie nadjeżdżają bandyci, a samuraj ich wypuszcza bez żadnych problemów. Po cholerę czekają do ostatniej chwili, żeby zabrać staruszka i po cholerę idą tam całą rodziną. Mamy może jeszcze po tym po nich płakać? A samuraj ich wypuszcza jakby nigdy nic, a potem leci im na ratunek jak już jest za późno. Idiotyzm jakiś jak dla mnie. 2. Po ci bandyci napadali na tą wioskę aż wyginęli do ostatka? Co innego jak ich było czterdziestu i się niczego nie spodziewali, a co innego jak połowa z nich zginęła i było jasne, że sobie nie radzą. A ci napadali i napadali jakby mózgów nie mieli, żeby ocenić sytuację, że tu nic nie wskórają. Dla mnie to było kompletnie bez sensu, ale może mi to ktoś wytłumaczy.
1. matka raczej nigdy nie zostawi niemowlaka na polu bitwy czy coś w tym stylu, nigdzie nie jest bezpieczniej (a on na dodatek chyba jeszcze płakał)... chyba nie zdają sobie sprawę, że na przekonanie staruszka nie ma już czasu i grozi im śmierć, na dodatek jak pamiętasz ten co ich przepuścił był tym siódmym (trójkątem), który specyficznie traktował tę bitwę... idą cała rodziną by przekonać staruszka bo kiedyś rodzina była najważniejsza!!!
2. jeśli pamiętasz, główny samuraj to przewidział i także moment OSTATECZNEGO STARCIA (czy jakoś tak to nazwał)... głodni, wykończeni bandyci mający wg nich jednak przewagę, dodaj do tego ambicje dowódcy, który zabija kilka swoich osób, którzy mają dość i pragną zwiać... itd. itp. - w sumie pewnie wielu by odpuściło i poszukało łatwiejszej zdobyczy...
mz to dobra opowieść i jak na ich kino zdumiewająco dobrze zagrana, którą da się także dziś oglądać... a to już przecież kuuuupę lat!!!
w porównaniu do średniej jakości wielu dzisiejszych filmów o niczym ten film zasługuje na duży szacunek
pozdr
Z tym ostatnim się zgodzę, ale co do reszty to mnie nie przekonałeś:).
1. Jasne, że matka niemowlaka nie zostawi, ale tym bardziej się z nim nie pcha tam gdzie najniebezpieczniej. A jeśli rodzina była najważniejsza to już dużo wcześniej powinni tego staruszka ściągnąć, a nie zostawiać to na ostatnią chwilę. W końcu jeżeli się kogoś kocha, to się o jego bezpieczeństwie na początku myśli, a nie jak już jest za późno. A jeżeli chcieli uszanować jego wolę pozostania w swoim młynie to wtedy wcale nie powinni tam łazić, a już na pewno nie wszyscy w trójkę.
2. To, że główny samuraj cokolwiek przewidział to nie jest żadne wytłumaczenie, scenarzysta mógł z niego nawet jasnowidza zrobić, w końcu wiedział co będzie dalej. Ambicja dowódcy to dobry powód, ale to nie było wojsko tylko dzika banda, nie musieli wszyscy za nim iść jak cielęta.
No ale dobra, już się nie będę czepiać. Po prostu niezwykle mnie zdziwiło, że w takiej pięknej pod wieloma względami opowieści są takie niedociągnięcia w scenariuszu. A może to prostu różnice kulturowe i czasowe nie pozwalają mi tego zrozumieć. W każdym razie dziękuję za odpowiedź, bo byłam ciekawa innego spojrzenia na tę kwestię.
2. w sumie on to powiedział tak, jakby to było oczywiste... znał realia - ja je przyjąłem na spokojnie... :] oczywiście, że w czasie walki można się dziwić "strategii" bandytów ale nie zapominajmy, że to w sumie głupia banda, wygłodzona horda...
1. tu trochę masz racji ale film nie jest o mądrych ludziach tylko o wieśniakach z wioski, ich zdziwienie spaleniem tych 3 chałup, które i tak były na straty, ten płacz... no nie wiem, zawsze pewnie dawali i mieli spokój, postawili się to mieli wojnę... widziałeś też szok wieśniaka po pierwszym starciu jak zabił dzidą... co innego się spodziewać a co innego zobaczyć i uwierzyć... :]
pomijając to wszystko film jest jak na tamte czasy bardzo dobry a biorąc pod uwagę, że to nie amerykańska produkcja to aż szok ;]
Nad jakimś przeciętnym filmem to bym tak się nie zastawiała. Ale ponieważ film tan jest postrzegany jako arcydzieło to niedociągnięcia tym bardziej rażą. Ja po prostu nie lubię jak coś w scenariuszu jest nielogiczne. A po tym co napisałeś stwierdzam, że albo to było naprawdę nielogiczne albo i bandyci, i chłopi, i samuraj trójkąt byli po prostu niemądrzy:).
W swoim czasie ten film był na pewno wybitny i za to trzeba go docenić ale to jeszcze nie znaczy, że w dzisiejszych czasach musi wzbudzać taki sam zachwyt. Ja tam mu 10 nie dam:). Pozdr
hehe no ja też nie... filmy można oceniać różnie, niekoniecznie musimy dodawać pkt za wartość 'historyczną' moim zdaniem... ;]
serdecznie pozdrawiam, miło się dyskutowało... :]