... na określenie owego arcydzieła Akiry Kurosawy. To był wielki reżyser, kręcący bardzo przejmujące pięknem i wartościowe filmy, takie jak "Rashomon", "Tron we krwi", czy właśnie "Siedmiu samurajów".
Tym ostatnim osiągnął moim zdaniem mistrzostwo, gdyż w przeciwieństwie do pozostałych, Samurajów ogląda się lekko, przyjemnie, człowiek bardzo zżywa się z postaciami, kibicuje im i towarzyszy w cierpieniu, jakie czasami im towarzyszy. Cała siódemka to bardzo interesująca mieszanka, ale wyróżnia się z niej bohater grany przez Toshiro Mifune - gbur, pijak, cham, prymityw, ale jednocześnie osoba bardzo wesoła, wrażliwa, skłonna do poświęceń, wielce pozytywna. Ich jak gdyby przywódcą, szefem jest Takashi Shimura, aczkolwiek on nie jest postacią centralną, a przynajmniej nie jest nią potem, gdyż na plan pierwszy wysuwa się Mifune.
Inne filmy były również wspaniałe, nie wszystkie jaki nakręcił Kurosawa, za słabszy na przykład uznaję "Sny", bo był cholernie nierówny, jedne historyjki interesujące, inne słabe.
"Rashomon" bardzo oryginalny, "Tron we krwi" posępny, "Straż przyboczna" bardziej w stylu westernu (naśladowcą był Leone i jego "Za garść dolarów").
Tymczasem "Siedmiu samurajów" to niezwykle wciągające widowisko, zabawne, niekiedy wzruszające, wręcz epickie, poruszające ważne tematy, po prostu doskonały film, sprawdzający się jako dramat i jednocześnie film akcji. Można narzekać na czas trwania, bo to ponad 3 godziny! Ale dzięki temu:
1. Widz bardziej zżywa się z bohaterami.
2. Czuje się jakby naprawdę uczestniczył w historii.
3. Ma więcej zabawy.
Oczywiście trochę może przesadzam, gdyż film jest japoński, a kultura owego kraju jest nam obca i przez to widz może nie rozumieć kilku rzeczy, może nawet śmieszyć go kultura wschodu, ale czy owa kultura nie jest interesująca? Jest. Jak dla mnie jest. Ale owa specyfika tym bardziej nas, tych którzy zaakceptują film i go polubią, pociąga, bo jest tak odmienna od tej jaką znamy, jaką karmi nas kino amerykańskie czy europejskie. Bo w filmie nie ma patosu. Jest mądry. Jest ciekawy. Jest piękny. Więcej chyba nie trzeba.