Ale i tak ogląda się całkiem przyjemnie, tak więc nie najgorsza przeróbka arcydzieła.
To ciekawe, co piszesz, bo sam Kurosawa, po obejrzeniu westernu, wręczył Sturgesowi... samurajski miecz. I zrobił to ze szczerego podziwu. Chyba mu się podobał:-)
Mistrz dostrzegł drugiego mistrza.
To jak obaj wygenerowali tak wiele tak różnych treści z tej samej opowieści dowodzi tego jak równorzędne są to obrazy. One się wręcz uzupełniają!
Widziałem go siedem lat temu, więc ciężko mi się do tego odnieść. Teraz powstaje nowa wersja w reżyserii Fuqua i chyba, by później mieć odniesienie, powtórzę sobie seans "Siedmiu wspaniałych" z 1960, zwłaszcza że Twój komentarz mnie do tego zachęcił.