Może razic trochę już wiekowośc tego filmu, objawiająca się zwłaszcza w dialogach (niektóre brzmią zbyt górnolotnie), ale jako całośc "Magnificent Seven" to świetna propozycja dla każdego widza. Jest klasyczny podział na dobrych i złych, ale są też i tchórze i jeden kowboj z wyrzutami sumienia (Robert Vaughn) no i oczywiście świetni McQueen, Wallach, Bronson i Brynner. Muzyka Bernsteina towarzysząca przy większości scenach przeszła do historii. Wprawdzie przy "Siedmu samurajach" Kurosawy ta produkcja nie daje rady, ale i tak to kawał dobrej roboty.
8/10.