Siedmiu wspaniałych - to kopia arcydzieła "Siedmiu Samurajów" Akiro Kurosawy (to należy obejrzeć). Film przeniesiony na rynek amerykański, podrasowany pod warunki i obyczaje. Można zobaczyć. Aktorzy. Świetny Steve McQueen, podobał mi się Charles Bronson - mało scen, ale dobrze grane. Dobry James Coburn, Yul Brynner pełen manieryzmu (w każdej scenie, jak on chodzi). I ten młody Horst Buchholz - ciekawy.
Siedmiu wspaniałych warto zobaczyć jako pierwszych, a potem Samurajów. Wtedy doceni się klasę mistrza Kurosawy. Kiedy miałem piętnaście lat, zachwyciłem się "Siedmioma wspaniałymi". Kiedy miałem trzydzieści pięć byłem poruszony po "Siedmiu samurajach", "zważyłem" "Siedmiu wspaniałych" Sturgesa i oceniłem ten film jako dobry. Dziś mam czterdzieści pięć lat. "Samuraje" są tacy sami wielcy. "Wspaniali" to kopia. Widowiskowa.