Ciekawa sprawa, która nie daje mi spokoju i zachwiała mną już podczas oglądania filmu: Mniej więcej w chwili uderzenia karetki w tą całą trucicielkę widoczny jest na chodniku święty mikołaj. nie mam pojęcia co to była za pora roku, ale ciekawe, że gdy rodzice rozmawiali z dzieciakiem o tym, że jest adoptowany, zapytał się on: Może święty mikołaj też nie istnieje? Jak myślicie, co autorzy filmu chcieli przez to powiedzieć? Może to był prawdziwy święty mikołaj i wskazują na to, że duchy rzeczywiście istnieją? Strasznie głupio to brzmi:-) ale w sumie nie wiem czemu to tak bardzo nie daje mi spokoju. Czy ktoś jeszcze to zauważył? Co o tym myślicie?